Niedawno otrzymaliśmy zgłoszenie od naszego Czytelnika, że w jednej z miejscowości na terenie Wysoczyzny Elbląskiej wilki zagryzły byka. Podniósł się alarm, że dzikie zwierzęta zagrażają nie tylko zwierzętom hodowlanym, ale i ludziom. Specjaliści uspokajają – wilk człowiekowi krzywdy nie zrobi. Ich słowa stoją jednak w sprzeczności z odczuciami ludzi, których zwierzęta atakowane są w środku nocy przez watahę wilków.
Populacja wilków na terenie Wysoczyzny Elbląskiej jest niewielka. Szacuje się, że w tutejszych lasach żyje od 5 do 7 sztuk tych drapieżników. Polują na zwierzęta leśne. Jednak, gdy brakuje im jedzenia, mogą wychodzić poza obręb lasu i atakować zwierzęta hodowlane. Dzieje się to w nocy lub nad ranem.
- Od czterech lat mamy do czynienia ze szkodami wyrządzanymi przez wilki – mówi Alicja Borowiec z Urzędu Gminy Tolkmicko. - Dwa lata temu wilki zaatakowały 8-9 razy, ich ofiarami były owce lub krowy. Poszkodowani właściciele bydła otrzymali wskazówki jak chronić zwierzęta hodowlane przed atakami wilków. Stowarzyszenie na Rzecz Dzikich Zwierząt przekazało gospodarzom specjalnie wyszkolonego psa, który pilnuje stada. Pies się sprawdza, ponieważ w ubiegłym roku miały miejsce tylko dwa ataki - jedno wiosną, drugie jesienią. To ostatnie zdarzenie jest pierwszym od tamtego czasu.
Kilka dni temu ofiarą wilków padł młody byk rasy Hereford. Według Alicji Borowiec zwierzę zostało zaatakowane, ponieważ uwiązano je i oddzielono od reszty stada.
- Krowy tej rasy są dużymi osobnikami, porównywane są nawet do żubrów. Mają niezwykłą zdolność przystosowywania się do surowych warunków klimatycznych – wyjaśnia urzędniczka. – Gdy doszło do ataku samce były oddzielone od stada krów. Przez to stało się łatwym łupem dla wygłodniałej zwierzyny.
Zupełnie inaczej na sprawę patrzy właściciel rozszarpanego byka. Zwierzę zostało zaatakowane w odległości 100 metrów od zabudowań mieszkalnych. Stało się to na pilnowanej przez cztery psy farmie, ogrodzonej drewnianym i elektrycznym płotem o wysokości 1,5 metra. Hodowca potwierdza, że zwierzęta były odseparowane od głównego stada, ale nie były to pojedyncze sztuki tylko stado młodych byków składające się z dziewięciu rocznych, ważących po 150 kg samców, odpowiednio ogrodzonych i strzeżonych przez owczarki podhalańskie. Żaden z byków nie był uwiązany. Nie były więc „wystawione wilkom na tacy” jak sugeruje urzędniczka.
Z punktu widzenia mieszkańców zagrożonych atakiem wilków gospodarstw, istotniejszy od strat materialnych jest stres i poczucie zagrożenia jakiemu poddawani są prawie każdej nocy. Nic więc dziwnego, że gospodarze domagają się ich odstrzału. Wilki są jednak pod ochroną.
- Wilki są objęte ścisłą ochroną oraz okresową ochroną strefową, oznacza to, że ochronie podlegają także wilcze nory i teren wokół nich do 500 metrów – wyjaśnia Zygmunt Zagrodzki z Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej, przewodnik po kadyńskich lasach.
Pozwolenie na odstrzał wilków wydaje Ministerstwo Środowiska. Gmina Tolkmicko kilkakrotnie wnioskowała o zgodę, wnioski są sukcesywnie odrzucane. Przeciwników zabijania zwierząt nie brakuje. Jednak obawy gospodarzy budzi również fakt, że dzikie zwierzęta coraz bardziej zbliżają się do ludzi, atakują tuż pod oknami domów.
- Myśliwi, fachowcy i specjaliści od wilków uspokajają twierdząc, że wilk człowiekowi krzywdy nie zrobi – wyjaśnia Alicja Borowiec. – Istnieje ryzyko, że po odstrzale jednej czy dwóch sztuk, na jej miejsce przyszłyby nowe osobniki, nie znające terenów, które być może wyrządziłyby więcej szkód niż te „nasze”.
- Są dwie szkoły, jedni mówią, że strzelać inni, że nie – mówi Andrzej Niemiec, leśnik z Kadyn. - U nas jest około pięciu sztuk wilków, czasami pożrą jakąś owcę czy odosobnioną krowę, ale to dzieje się 3-5 razy w skali roku.
Właściciel zagryzionej krowy jako dobry przykład podaje Szwecję, kraj słynący z ekologii, ochrony zwierząt i środowiska. Tam tylko minionej zimy odstrzelono aż 28 wilków. Kolejnym powodem, aby jednak zmniejszyć liczbę wilków na Wysoczyźnie Elbląskiej, może być fakt, że zwierzęta te robią czystkę wśród innej zwierzyny leśnej, którą żywią się na co dzień.
- Wilki i tak są bardzo przetrzebione. Jeśli będzie trzeba, to wtedy będą odstrzały. Ale póki co na Wysoczyźnie Elbląskiej nie ma takiej potrzeby, bo tu wilków nigdy więcej nie będzie – dodaje Zygmunt Zagrodzki.
Warto zaznaczyć, że za szkody poczynione przez wilki odpowiada Skarb Państwa. Poszkodowanym rolnikom, gospodarzom wypłacane są regulowane prawnie odszkodowania za straty w pogłowiu zwierząt gospodarczych.
- Od czterech lat mamy do czynienia ze szkodami wyrządzanymi przez wilki – mówi Alicja Borowiec z Urzędu Gminy Tolkmicko. - Dwa lata temu wilki zaatakowały 8-9 razy, ich ofiarami były owce lub krowy. Poszkodowani właściciele bydła otrzymali wskazówki jak chronić zwierzęta hodowlane przed atakami wilków. Stowarzyszenie na Rzecz Dzikich Zwierząt przekazało gospodarzom specjalnie wyszkolonego psa, który pilnuje stada. Pies się sprawdza, ponieważ w ubiegłym roku miały miejsce tylko dwa ataki - jedno wiosną, drugie jesienią. To ostatnie zdarzenie jest pierwszym od tamtego czasu.
Kilka dni temu ofiarą wilków padł młody byk rasy Hereford. Według Alicji Borowiec zwierzę zostało zaatakowane, ponieważ uwiązano je i oddzielono od reszty stada.
- Krowy tej rasy są dużymi osobnikami, porównywane są nawet do żubrów. Mają niezwykłą zdolność przystosowywania się do surowych warunków klimatycznych – wyjaśnia urzędniczka. – Gdy doszło do ataku samce były oddzielone od stada krów. Przez to stało się łatwym łupem dla wygłodniałej zwierzyny.
Zupełnie inaczej na sprawę patrzy właściciel rozszarpanego byka. Zwierzę zostało zaatakowane w odległości 100 metrów od zabudowań mieszkalnych. Stało się to na pilnowanej przez cztery psy farmie, ogrodzonej drewnianym i elektrycznym płotem o wysokości 1,5 metra. Hodowca potwierdza, że zwierzęta były odseparowane od głównego stada, ale nie były to pojedyncze sztuki tylko stado młodych byków składające się z dziewięciu rocznych, ważących po 150 kg samców, odpowiednio ogrodzonych i strzeżonych przez owczarki podhalańskie. Żaden z byków nie był uwiązany. Nie były więc „wystawione wilkom na tacy” jak sugeruje urzędniczka.
Z punktu widzenia mieszkańców zagrożonych atakiem wilków gospodarstw, istotniejszy od strat materialnych jest stres i poczucie zagrożenia jakiemu poddawani są prawie każdej nocy. Nic więc dziwnego, że gospodarze domagają się ich odstrzału. Wilki są jednak pod ochroną.
- Wilki są objęte ścisłą ochroną oraz okresową ochroną strefową, oznacza to, że ochronie podlegają także wilcze nory i teren wokół nich do 500 metrów – wyjaśnia Zygmunt Zagrodzki z Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej, przewodnik po kadyńskich lasach.
Pozwolenie na odstrzał wilków wydaje Ministerstwo Środowiska. Gmina Tolkmicko kilkakrotnie wnioskowała o zgodę, wnioski są sukcesywnie odrzucane. Przeciwników zabijania zwierząt nie brakuje. Jednak obawy gospodarzy budzi również fakt, że dzikie zwierzęta coraz bardziej zbliżają się do ludzi, atakują tuż pod oknami domów.
- Myśliwi, fachowcy i specjaliści od wilków uspokajają twierdząc, że wilk człowiekowi krzywdy nie zrobi – wyjaśnia Alicja Borowiec. – Istnieje ryzyko, że po odstrzale jednej czy dwóch sztuk, na jej miejsce przyszłyby nowe osobniki, nie znające terenów, które być może wyrządziłyby więcej szkód niż te „nasze”.
- Są dwie szkoły, jedni mówią, że strzelać inni, że nie – mówi Andrzej Niemiec, leśnik z Kadyn. - U nas jest około pięciu sztuk wilków, czasami pożrą jakąś owcę czy odosobnioną krowę, ale to dzieje się 3-5 razy w skali roku.
Właściciel zagryzionej krowy jako dobry przykład podaje Szwecję, kraj słynący z ekologii, ochrony zwierząt i środowiska. Tam tylko minionej zimy odstrzelono aż 28 wilków. Kolejnym powodem, aby jednak zmniejszyć liczbę wilków na Wysoczyźnie Elbląskiej, może być fakt, że zwierzęta te robią czystkę wśród innej zwierzyny leśnej, którą żywią się na co dzień.
- Wilki i tak są bardzo przetrzebione. Jeśli będzie trzeba, to wtedy będą odstrzały. Ale póki co na Wysoczyźnie Elbląskiej nie ma takiej potrzeby, bo tu wilków nigdy więcej nie będzie – dodaje Zygmunt Zagrodzki.
Warto zaznaczyć, że za szkody poczynione przez wilki odpowiada Skarb Państwa. Poszkodowanym rolnikom, gospodarzom wypłacane są regulowane prawnie odszkodowania za straty w pogłowiu zwierząt gospodarczych.
OK