UWAGA!

Altówka mnie po prostu urzekła

 Elbląg, Joanna Kaszubska
Joanna Kaszubska (fot. Witold Sadowski)

Cały czas szuka swojego miejsca na ziemi, lubi sport, bo daje jej radość, ale i pozwala utrzymać formę, która wbrew pozorom przydaje się również w żcyiu zawodowym. O tym dlaczego lubi gotować i dlaczego wybrała taki, a nie inny instrument oraz jak właściwie znalazła się w Elblągu opowiada Joanna Kaszubska, altowiolistka Elbląskiej Orkiestry Kameralnej

- Marta Wiloch: Jakie były Twoje początki z altówką?
       - Joanna Kaszubska: Na altówce zaczęłam grać w szóstej klasie szkoły podstawowej czyli dość wcześnie. Zazwyczaj przygodę z tym instrumentem rozpoczyna się w późniejszym wieku o czym już opowiadali Michał i Hubert. Właściwie historię każdego altowiolisty rozpoczyna i łączy etap wcześniejszej nauki gry na skrzypcach. W moim przypadku trwał on pięć lat, po których zaproponowano mi zmianę instrumentu. Pamiętam, że w tamtych czasach często brakowało osób grających na altówce. Nie była ona wtedy jeszcze tak popularna i lubiana jak dziś. Jej istnienie było albo nieznane, albo niedoceniane. Kiedy mówię, że gram na altówce zdarzają się jeszcze osoby, które pytają co to jest. Z powodu tego braku w orkiestrach szkolnych tworzono grupy tzw. trzecich skrzypiec, które "odgrywały" partie altówek, żeby jakkolwiek uzupełnić lukę w składzie. Nie brzmiało to profesjonalnie, ale w jakiś sposób ratowało sytuację. Był to chyba główny powód rozpoczęcia akcji propagującej, a zarazem przekonującej młode osoby do zmiany oraz ukazanie im nowych możliwości. "Zobacz ilu jest skrzypków, a jak niewielu altowiolistów! Z altówką łatwiej będzie Ci znaleźć pracę!"  Te słowa płynące z otoczenia najbardziej utkwiły mi w pamięci kiedy rozważałam propozycję zamiany skrzypiec na altówkę. Jednak raczej to nie one zadecydowały, bo jako trzynastoletnie dziecko nie myślałam jeszcze aż tak przyszłościowo. Poza tym wtedy może i ten wniosek miał swoje podstawy. Teraz jest wielu bardzo dobrych muzyków a miejsc pracy niewiele. Niezależnie od instrumentu. Tak czy inaczej altówka zainteresowała mnie swoją ciepłą, ciemna barwą. Postanowiłam zaryzykować i tak to się zaczęło. Przyznam szczerze, że przez długi czas po prostu kroczyłam drogą którą wybrałam przyglądając się jej po prostu z sympatią. Dopiero później już całkowicie świadomie i dojrzale stała się ona moją pasją. Bo prawdziwa miłość to taka która jest na dobre i na złe, ale swoje zalety i wady zna.
      
       - Pochodzisz z Bydgoszczy, mieszkasz w Gdańsku, a pracujesz w Elblągu. Jak tu trafiłaś?
       - W Bydgoszczy się urodziłam i w wieku siedmiu lat rozpoczęłam naukę w Państwowym Zespole Szkół Muzycznych im. Artura Rubinsteina. Po dwunastu latach przyszedł czas na studia, który dla mnie oznaczał także opuszczenie rodzinnego miasta ponieważ na miejsce dalszej nauki wybrałam Gdańsk. Tam mniej więcej w połowie studiów usłyszałam o tym, że w Elblągu istnieje orkiestra i potrzebna jest altówka. Najpierw grałam jako osoba doangażowana, nie było jeszcze oficjalnego stałego składu ani etatów. Z czasem sytuacja się zmieniała i wręcz błyskawicznie rozwijała. Ponad 4 lata temu przyszedł ten szczęśliwy moment kiedy podpisałam pierwszą umowę o pracę i zostałam już stuprocentowym muzykiem Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. Tym samym związałam się w podobnym czasie z dwoma miastami. Zauroczona Gdańskiem zostałam w nim i zamieszkałam po ukończeniu studiów, ale docelowo cały czas jeszcze szukam swojego miejsca. 
      
       - Który koncert szczególnie utkwił Ci w pamięci? I dlaczego?
       - Niesamowitym przeżyciem był dla mnie koncert z Robym Lakatosem. To nieprawdopodobne co ten człowiek robi ze skrzypcami. Najwyższej klasy wirtuozeria w bardzo niepozornej posturze wykonawcy, do tego sam klimat muzyki którą wykonuje… to razem daje piorunujący efekt! Nie da się tego opisać, trzeba w tym uczestniczyć.
      
       - Z rozmów z muzykami wiem, że nie macie lekkiego życia zawodowego. Ciągle się przemieszczacie, są próby i granie we własnym zakresie. A jak nie gracie, bo jesteście na urlopie to sztywnieją wam palce, więc powrót do pracy nie zawsze bywa przyjemny. Jak Ty sobie z tym radzisz?
       - To prawda, o indywidualną formę trzeba dbać cały czas. Zależy od tego komfort własnej gry oraz poziom całej orkiestry. Kiedy mamy urlop bądź zdarza się czas spędzony bez instrumentu zawsze biorę na niego poprawkę i skracam go sobie tak aby przed rozpoczęciem prób mieć możliwość doprowadzenia się do porządku.

  Elbląg, Altówka mnie po prostu urzekła
fot. Witold Sadowski


       - Co robi Joanna Kaszubska w wolnym czasie?
      
- Hm… Joanna czas wolny najchętniej spędza w ramionach swojego ukochanego mężczyzny (uśmiech). Lubi też poskakać na zajęciach fitness, pospacerować lub pojeździć na rowerze, bo tak jak z braku grania sztywnieją palce, tak od nadmiaru siedzenia przy pulpicie czasem sztywnieje i boli całe ciało. Warto je wtedy rozruszać. Kiedy mam więcej czasu lubię też posiedzieć w kuchni, poeksperymentować, popróbować nowe przepisy… bardzo mnie to relaksuje. Generalnie czas wolny wykorzystuję bardzo spontanicznie.
      
       - Czego można życzyć młodemu muzykowi?
       - Przede wszystkim chyba wytrwałości i nieustających chęci do dalszego rozwoju.
      
      

Patronem medialnym EOK jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl

      

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama