Z jednej strony ścieżka ma dokładnie tyle centymetrów, ile wymaga tego od niej prawo, ale składa się z kostki, która nadaje się raczej na deptak. Z drugiej strony centymetrów brakuje, żeby można było tę ścieżkę nazwać rowerową. Ten drogowy absurd znajduje się w centrum miasta, na ul. 12 Lutego.
Dawniej, przed przebudową drogi wojewódzkiej nr 504, właśnie w miejscu tym bardzo często zdarzało się, że na ścieżce parkowali kierowcy. Żeby temu zapobiec wymyślono, że jak już droga będzie odremontowana zostaną tam postawione słupki, które uniemożliwią parkowanie na ścieżce. Kłopot w tym, że taki słupek musi znajdować się 50 centymetrów od jezdni.
"Przesunięto" więc ścieżkę na tyle nieszczęśliwie, że łamie ona rozporządzenie ministra transportu z 2 marca 1999 r. dotyczące warunków technicznych jakim powinny odpowiadać drogi publiczne. Mówi ono, że ścieżka powinna mieć nie mniej niż 1,5 m, a nie 1,3 m tak jak to jest teraz.
Z drugiej strony rozporządzenia nie łamie, ale nie jest zgodna z zaleceniem ministra transportu, które mówi wyraźnie: ścieżka powinna być zrobiona z polbruku albo z asfaltu. Jej fragment to kostka, która nie przypomina polbruku, ani tym bardziej asfaltu, a służy do oddzielenia ścieżki od chodnika.
Jak tłumaczy Departament Rozwoju Inwestycji i Dróg jest to swego rodzaju kompromis, pogodzenie dwóch światów – rowerowego oraz samochodowego.
Tymczasem Marek Kamm, elbląski oficer rowerowy uważa, że problem można rozwiązać w inny sposób.
"Przesunięto" więc ścieżkę na tyle nieszczęśliwie, że łamie ona rozporządzenie ministra transportu z 2 marca 1999 r. dotyczące warunków technicznych jakim powinny odpowiadać drogi publiczne. Mówi ono, że ścieżka powinna mieć nie mniej niż 1,5 m, a nie 1,3 m tak jak to jest teraz.
Z drugiej strony rozporządzenia nie łamie, ale nie jest zgodna z zaleceniem ministra transportu, które mówi wyraźnie: ścieżka powinna być zrobiona z polbruku albo z asfaltu. Jej fragment to kostka, która nie przypomina polbruku, ani tym bardziej asfaltu, a służy do oddzielenia ścieżki od chodnika.
Jak tłumaczy Departament Rozwoju Inwestycji i Dróg jest to swego rodzaju kompromis, pogodzenie dwóch światów – rowerowego oraz samochodowego.
Tymczasem Marek Kamm, elbląski oficer rowerowy uważa, że problem można rozwiązać w inny sposób.
- Po drugiej stronie ulicy, przed przebudową, sytuacja wyglądała podobnie, ostatecznie kierowcy dostawali mandaty za nieprawidłowe parkowanie. Po kilku interwencjach właściciele samochodów nauczyli się, żeby na ścieżkę nie wjeżdżać – dodaje Marek Kamm.
Co stanie się ze ścieżką, która jeśli nie zostanie zmieniona ma szanse trafić do Telexpressu? Trudno powiedzieć, niemniej urząd odpowiada, że zmiana tej sytuacji "jest w planach".