Podopieczne Antoniego Pareckiego nie sprostały mistrzyniom Polski w meczu 16. kolejki PGNiG superligi kobiet. Elblążanki przegrały 27:34 i spadły na szóste miejsce w ligowej tabeli. Zobacz zdjęcia z meczu.
Sobotni pojedynek Startu z mistrzem Polski miał być dla naszej drużyny kolejnym sprawdzianem jak prezentuje się ona na tle wyżej sklasyfikowanego rywala. W rundzie rewanżowej elblążanki wygrały z walczącymi o utrzymanie drużynami z Olkusza i Piotrkowa oraz przegrały z brązowym medalistą Vistalem Gdynia. MKS Lublin z kolei w bieżących rozgrywkach nie doznał jeszcze smaku porażki, jedynie raz podzielił się punktami ze szczeciniankami. Start przystąpił do meczu bez Agnieszki Wolskiej, Moniki Aleksandrowicz i Katarzyny Cekały. Do protokołu meczowego wpisana była również Sylwia Lisewska, jednak problemy z kolanem uniemożliwiły jej granie, a jedynie egzekwowanie rzutów karnych. Warto zaznaczyć, że swój klub przyjechała wspomagać kilkuosobowa grupa kibiców MKSu.
Mecz znakomicie rozpoczęły bramkarki Ewa Sielicka, a po drugiej stronie Ekaterina Dzhukeva. Wynik pojedynku otworzyła dopiero w 3. minucie Marta Gęga potężnym rzutem z drugiej linii, a chwilę później na 2:0 dla Lublina podwyższyła Joanna Drabik. Gospodynie swojego pierwszego gola rzuciły dopiero w 6. minucie spotkania, kiedy to kontrę wykończyła Hanna Sądej. Cztery minuty później rzut karny wykorzystała Dorota Małek i tablica wyników wskazywała 2:4. Od tego czasu gra była bardzo wyrównana, a drużyny naprzemiennie trafiały do siatki. Obie ekipy starały się grać mocno w obronie, jednak ani Elbląg ani Lublin nie ustrzegł się błędów. W 17. minucie, po golu Kingi Grzyb, elblążanki doszły rywalki na jedno trafienie. Taka też przewaga utrzymywała się do 20. minuty meczu. Błąd w ataku oraz niewykorzystanie rzutu karnego przez naszą drużynę, pozwoliło lubliniankom odskoczyć na trzy gole (8:11). Chwilę później gospodynie zatrzymały MKS blokiem, dobrze w ataku zagrała Aleksandra Jędrzejczyk i Start tracił tylko jedną bramkę (11:12). Zaniepokojona wynikiem trenerka Sabina Włodek poprosiła o czas. Po wznowieniu lublinianki dwukrotnie trafiły do siatki, gospodynie raz i na przerwę drużyny schodziły przy stanie 12:14.
Drugą połowę od dobrej interwencji w bramce rozpoczęła Ekaterina Dzhukeva. Po golach Kingi Grzyb i Edyty Szymańskiej tablica wyników wskazywała 14:15. Gdy na ławkę kar powędrowała Aleksandra Jędrzejczyk, mistrzynie wykorzystały grę w przewadze i znów odskoczyły na trzy gole. Kolejne minuty również należały do przyjezdnych, które zagrały skutecznie w defensywie, kilkukrotnie blokując rzuty elbląskich zawodniczek. Od 34 do 42 minuty lubinianki trafiły do siatki siedem razy, a straciły w tym czasie tylko dwa gole. Świetną serie przyjezdnych chciał przerwać Antoni Parecki prosząc o czas. Rozmowa z zawodniczkami na niewiele się jednak zdała. W bramce Ewę Sielicka zastąpiła Ewelina Kędzierska, jednak jej dwa fatalne podania do kontry, spowodowały że zaraz między słupki wróciła Sielicka. Niemoc strzelecką naszej drużyny, która trwała sześć minut przerwała w końcu Katarzyna Kołodziejska. Niestety kolejne trzy trafienia należały do lubinianek i ich przewaga wzrosła już do dziesięciu goli (18:28). Tak wysokie prowadzenie umożliwiło Sabinie Włodek wprowadzenie na parkiet zmienniczek. Od tego czasu gra toczyła się praktycznie 'bramka za bramkę'. Ciężar zdobywania goli w elbląskiej drużynie wzięła na swoje barki Kinga Grzyb, która świetnie wykańczała kontrataki. Wynik spotkania na 27:34 ustanowiła Katarzyna Kołodziejska.
Powiedzieli po meczu:
Sabina Włodek - W pierwszej połowie mieliśmy problemy sami ze sobą. Graliśmy nieskutecznie, za dużo piłek odbiła Ewa Sielicka i stąd taki wynik. Mieliśmy czternaście przestrzelonych sytuacji, w tym pięć stuprocentowych. W drugiej połowie było już znacznie lepiej z naszą skutecznością rzutową. W pewnym momencie wynik oscylował już w granicach dziesięciu bramek. Cieszę się, że ponownie pograły wszystkie zawodniczki.
Antoni Parecki - Pierwsza połowa była bardzo fajna i rozbudziła nadzieję i apetyty, że w drugiej będzie dobrze. Zaczęliśmy jednak od trzech prostych błędów i Lublin odskoczył na bezpieczną odległość pięciu bramek. Potem już się ciężko gra, jest pod górkę. Zawsze rywalki mają dwie, trzy piłki, kiedy mogą zrobić błąd. W pierwszej połowie założenia taktycznie bardzo fajnie realizowała Ewa Sielicka
Start Elbląg - MKS Lublin 27:34 (12:14)
Start: Sielicka, Kędzierska - Grzyb 7, Sądej 5, Szymańska 5, Kołodziejska 4, Waga 2, Jędrzejczyk 2, Szopińska 1, Lisewska 1, Mielczewska, Żakowska.
MKS: Dzhukeva, Baranowska - Gęga 6, Drabik 6, Quintino 5, Małek 4, Rola 3, Nestsiaruk 3, Skrzyniarz 3, Repelewska 3, Mihdaliova 1, Kozimur, Nocuń, Szarawaga.
Za tydzień Start zmierzy się na wyjeździe z Energą Koszalin.
Mecz znakomicie rozpoczęły bramkarki Ewa Sielicka, a po drugiej stronie Ekaterina Dzhukeva. Wynik pojedynku otworzyła dopiero w 3. minucie Marta Gęga potężnym rzutem z drugiej linii, a chwilę później na 2:0 dla Lublina podwyższyła Joanna Drabik. Gospodynie swojego pierwszego gola rzuciły dopiero w 6. minucie spotkania, kiedy to kontrę wykończyła Hanna Sądej. Cztery minuty później rzut karny wykorzystała Dorota Małek i tablica wyników wskazywała 2:4. Od tego czasu gra była bardzo wyrównana, a drużyny naprzemiennie trafiały do siatki. Obie ekipy starały się grać mocno w obronie, jednak ani Elbląg ani Lublin nie ustrzegł się błędów. W 17. minucie, po golu Kingi Grzyb, elblążanki doszły rywalki na jedno trafienie. Taka też przewaga utrzymywała się do 20. minuty meczu. Błąd w ataku oraz niewykorzystanie rzutu karnego przez naszą drużynę, pozwoliło lubliniankom odskoczyć na trzy gole (8:11). Chwilę później gospodynie zatrzymały MKS blokiem, dobrze w ataku zagrała Aleksandra Jędrzejczyk i Start tracił tylko jedną bramkę (11:12). Zaniepokojona wynikiem trenerka Sabina Włodek poprosiła o czas. Po wznowieniu lublinianki dwukrotnie trafiły do siatki, gospodynie raz i na przerwę drużyny schodziły przy stanie 12:14.
Drugą połowę od dobrej interwencji w bramce rozpoczęła Ekaterina Dzhukeva. Po golach Kingi Grzyb i Edyty Szymańskiej tablica wyników wskazywała 14:15. Gdy na ławkę kar powędrowała Aleksandra Jędrzejczyk, mistrzynie wykorzystały grę w przewadze i znów odskoczyły na trzy gole. Kolejne minuty również należały do przyjezdnych, które zagrały skutecznie w defensywie, kilkukrotnie blokując rzuty elbląskich zawodniczek. Od 34 do 42 minuty lubinianki trafiły do siatki siedem razy, a straciły w tym czasie tylko dwa gole. Świetną serie przyjezdnych chciał przerwać Antoni Parecki prosząc o czas. Rozmowa z zawodniczkami na niewiele się jednak zdała. W bramce Ewę Sielicka zastąpiła Ewelina Kędzierska, jednak jej dwa fatalne podania do kontry, spowodowały że zaraz między słupki wróciła Sielicka. Niemoc strzelecką naszej drużyny, która trwała sześć minut przerwała w końcu Katarzyna Kołodziejska. Niestety kolejne trzy trafienia należały do lubinianek i ich przewaga wzrosła już do dziesięciu goli (18:28). Tak wysokie prowadzenie umożliwiło Sabinie Włodek wprowadzenie na parkiet zmienniczek. Od tego czasu gra toczyła się praktycznie 'bramka za bramkę'. Ciężar zdobywania goli w elbląskiej drużynie wzięła na swoje barki Kinga Grzyb, która świetnie wykańczała kontrataki. Wynik spotkania na 27:34 ustanowiła Katarzyna Kołodziejska.
Powiedzieli po meczu:
Sabina Włodek - W pierwszej połowie mieliśmy problemy sami ze sobą. Graliśmy nieskutecznie, za dużo piłek odbiła Ewa Sielicka i stąd taki wynik. Mieliśmy czternaście przestrzelonych sytuacji, w tym pięć stuprocentowych. W drugiej połowie było już znacznie lepiej z naszą skutecznością rzutową. W pewnym momencie wynik oscylował już w granicach dziesięciu bramek. Cieszę się, że ponownie pograły wszystkie zawodniczki.
Antoni Parecki - Pierwsza połowa była bardzo fajna i rozbudziła nadzieję i apetyty, że w drugiej będzie dobrze. Zaczęliśmy jednak od trzech prostych błędów i Lublin odskoczył na bezpieczną odległość pięciu bramek. Potem już się ciężko gra, jest pod górkę. Zawsze rywalki mają dwie, trzy piłki, kiedy mogą zrobić błąd. W pierwszej połowie założenia taktycznie bardzo fajnie realizowała Ewa Sielicka
Start Elbląg - MKS Lublin 27:34 (12:14)
Start: Sielicka, Kędzierska - Grzyb 7, Sądej 5, Szymańska 5, Kołodziejska 4, Waga 2, Jędrzejczyk 2, Szopińska 1, Lisewska 1, Mielczewska, Żakowska.
MKS: Dzhukeva, Baranowska - Gęga 6, Drabik 6, Quintino 5, Małek 4, Rola 3, Nestsiaruk 3, Skrzyniarz 3, Repelewska 3, Mihdaliova 1, Kozimur, Nocuń, Szarawaga.
Za tydzień Start zmierzy się na wyjeździe z Energą Koszalin.
Patronem medialnym Startu jest elbląska gazeta internetowa portEl.pl
Anna Dembińska