Do maja z pracy w Miejskim Przedsiębiorstwa Oczyszczania ma odejść ponad 40 osób. Wiele z nich to pracownicy tak zwanych ekopatroli, które miały być wizytówką miasta. Program po roku działania przechodzi do historii. - Mamy nóż na gardle, musimy działać inaczej – mówi dyrektor MPO.
W MPO pracowało dotychczas 113 osób. Do maja ma pozostać zaledwie 70. - Redukcja zatrudnienia jest jednym z elementów programu naprawczego. Musimy zrezygnować z 43 miejsc pracy, by uratować 70 – tłumaczy Michał Wawryn, dyrektor MPO. - W zdecydowanej większości redukcja dotyczy osób, którym kończą się umowy na czas określony, jest kilka przykładów osób, które skorzystają ze świadczeń emerytalnych, w pięciu przypadkach rozwiązujemy umowy o pracę. Poinformowałem już o tym związki zawodowe.
Prawie połowę pracowników, z których rezygnuje MPO, to załoga tak zwanych ekopatroli, które miały być nie tylko wizytówką MPO, ale i całego miasta. Miały dbać o czystość w mieście i uczyć elblążan segregacji odpadów. Promowana w ubiegłym roku inicjatywa, dzięki której osoby bezrobotne miały mieć pracę, właśnie przeszła do historii. Pieniędzy na ten cel starczyło na rok, przez pierwsze sześć miesięcy miejsca pracy finansował Powiatowy Urząd Pracy, kolejne sześć miesięcy – MPO.
- W ekopatrolach w najlepszym okresie pracowało nawet 45 osób, od listopada było ich 17. Niestety, w obecnej sytuacji firmy musimy działać inaczej, nie stać nas na pokrywanie kosztów tych etatów i dlatego nie będziemy przedłużać umów na czas określony osobom z ekopatroli – dodaje Michał Wawryn.
O sytuacji w MPO radni będą dyskutować na nadzwyczajnej sesji, która odbędzie się w połowie kwietnia. Jednym ze sposobów na uratowanie spółki jest znalezienie inwestora. - Dopóki nie ma uchwały radnych, którzy wyrażą na to zgodę, żadne rozmowy z potencjalnymi inwestorami na ten temat nie mogą być i nie są prowadzone – zapewnia Michał Wawryn.
Co na temat zwolnień sądzą związki zawodowe? Czekamy na odpowiedź ich przedstawicieli.
Prawie połowę pracowników, z których rezygnuje MPO, to załoga tak zwanych ekopatroli, które miały być nie tylko wizytówką MPO, ale i całego miasta. Miały dbać o czystość w mieście i uczyć elblążan segregacji odpadów. Promowana w ubiegłym roku inicjatywa, dzięki której osoby bezrobotne miały mieć pracę, właśnie przeszła do historii. Pieniędzy na ten cel starczyło na rok, przez pierwsze sześć miesięcy miejsca pracy finansował Powiatowy Urząd Pracy, kolejne sześć miesięcy – MPO.
- W ekopatrolach w najlepszym okresie pracowało nawet 45 osób, od listopada było ich 17. Niestety, w obecnej sytuacji firmy musimy działać inaczej, nie stać nas na pokrywanie kosztów tych etatów i dlatego nie będziemy przedłużać umów na czas określony osobom z ekopatroli – dodaje Michał Wawryn.
O sytuacji w MPO radni będą dyskutować na nadzwyczajnej sesji, która odbędzie się w połowie kwietnia. Jednym ze sposobów na uratowanie spółki jest znalezienie inwestora. - Dopóki nie ma uchwały radnych, którzy wyrażą na to zgodę, żadne rozmowy z potencjalnymi inwestorami na ten temat nie mogą być i nie są prowadzone – zapewnia Michał Wawryn.
Co na temat zwolnień sądzą związki zawodowe? Czekamy na odpowiedź ich przedstawicieli.
RG