UWAGA!

Nie rozprawiliśmy się z pamięcią wojenną

 Elbląg, Tomasz Gliniecki zaprasza na spotkanie z historią we wtorek 26 stycznia o godz. 17 do Biblioteki Elbląskiej
Tomasz Gliniecki zaprasza na spotkanie z historią we wtorek 26 stycznia o godz. 17 do Biblioteki Elbląskiej (fot. arch. WS)

Na przełomie stycznia i lutego 1945 r. trwały walki o Elbląg. Opowiada o nich Tomasz Gliniecki, autor książek o wojennej historii naszego miasta. O tym, kto był bohaterem, a kto nie. O pamięci niemieckiej i sowieckiej. Okiem żołnierza i cywila. O czasie, gdy runął stary świat, a rodził się nowy.

- Czy Diaczenko był bohaterem?
       - Był bohaterem przez 50 lat - od wojny do 1989 r. Później można było sprawdzić, że bohaterem jednak nie był. To nie on prowadził swoje własne czołgi przez Elbląg. Ba, nie ma śladu w dokumentach, by w ogóle jego noga postała w mieście. Dzięki zgromadzonej wiedzy mogę dokładnie powiedzieć kto z uczestników tzw. Rajdu Diaczenki, w którym czołgu siedział, jak się nazywał, gdzie się urodził. To jednak nie mieści się w książce popularnej, pokazuje natomiast skalę badań, jakie przeprowadziłem.
      
       - W Elblągu nadal jest ulica imienia Kapitana Giennadija Lwowicza Diaczenki.

       - Moim zdaniem nie powinniśmy jej utrzymywać, bo to jest upamiętnianie i utrzymywanie w przestrzeni publicznej mitu. Jak ktoś chce prywatnie upamiętniać pana Giennadija Lwowicza Diaczenkę może iść i złożyć kwiaty pod pomnikiem żołnierzy sowieckich, którzy mają w Elblągu swój cmentarz. Tam można manifestować przywiązanie do tej wersji historii.
      
       - Z mitami wojennymi rozprawiasz się w swojej najnowszej książce pt. "Walki o Elbląg. Styczeń-luty 1945".

       - Książka opowiada o tym, co działo się w Elblągu między 20 stycznia a 12 lutego, dzień za dniem. Z przywołaniem dokumentacji i wspomnień obu stron konfliktu. Dwa elementy potraktowałem mocniej - z jednej strony Rajd Diaczenki, z drugiej zaś bardzo trudny czas związany z zakończeniem walk o miasto. To podsumowanie skupione między 9 a 10 lutego.
       Rozprawiam się też z mitem daty zakończenia walk o Elbląg. Właściwa jest 12 lutego, a nie jak przez dziesięciolecia uznawano 10 lutego. Dlaczego? To wyjaśniam w książce.
      
       - Ale to nie jedyne mity.
      
- Ktoś, kiedyś, w wolnych czasach napisał w Wikipedii, że Sołżenicyn został aresztowany w Elblągu w lutym 1945 r. I z tym też się rozprawiam. Poprzez rzeczywistą dokumentację Sołżenicyna i jego kolegów z jednostki odtwarzam to, co działo się w tych dniach, kiedy miał być aresztowany. Na tej podstawie chcę powiedzieć elblążanom, czy ta opowieść jest prawdziwa czy jest mitem. Zapraszam na wtorkowe (26 stycznia godz. 17) spotkanie w Bibliotece Elbląskiej, które będzie miało charakter dyskusyjny. Historia jest bowiem kartą otwartą. Znalazłem mnóstwo dokumentów, które zmieniają nasze postrzeganie wojny, ale może ktoś wejdzie jeszcze dalej.
      
       - Przekopałeś tony dokumentów.

       - Teraz możemy wiedzieć więcej o historii wojennej, ale wiedza ta jest głęboko schowana w archiwach. Przez lata kopię w archiwach moskiewskich. To trudna i żmudna robota. Dotarłem na przykład do olbrzymiego zbioru dokumentacji personalnej. Przejrzałem 100 tysięcy dokumentów, wybrałem z nich 20 tysięcy dotyczących żołnierzy, którzy walczyli o Elbląg i okolicę. 200 spośród nich dostało ordery za sytuacje związane z rajdem z 23 stycznia 1945 r. I to na bazie tej dokumentacji w dużej mierze można odtworzyć to, co się wydarzyło.
      

  Elbląg, Nowa książka Tomasza Glinieckiego
Nowa książka Tomasza Glinieckiego


       - Czy taki dostęp do informacji sprawia, że możemy powiedzieć „rozprawiliśmy się z historią”?
       - Rozprawiliśmy się z historią, ale nie rozprawiliśmy się pamięcią wojenną. Przechyliło się wahadło, bo nie poznaliśmy pamięci sowieckiej. Poznaliśmy tylko to, co mieliśmy poznać, czyli historię propagandową, trochę zafałszowaną. Natomiast dotarło do nas bardzo dużo elementów związanych z pamięcią niemiecką. Dość chętnie złapaliśmy narrację, że wszystko, co złe było zrobione przez sowietów, a przecież wojna ma charakter bardziej skomplikowany. W 1945 r. wojna przyszła do domów tych, którzy tę wojnę kilka lat wcześniej zaczęli. Przechodzenie od bycia katem do pozycji ofiary jest czasami bardzo płynne i taka jest niemiecka narracja wojny. Chętniej opowiada o swoich krzywdach, niż o winach. 
       Aż do maja 1945 r. będzie się pojawiało to, że Niemcy zostali wypędzeni z domów, że uciekali, że zimą przechodzili przez Zalew Wiślany. Jednak nie pokaże się obok zdanie, że przechodzili obok obozu koncentracyjnego Stutthof. A w nim przez 5 lat ginęli ludzie za to, że byli Polakami, Żydami, Rosjanami.
       Wielowątkowość wojny to też element mojej książki, która zbija dwie pamięci o tej samej wojnie, czyli rosyjską i niemiecką. Mam nadzieję, że pokazuje punkt środkowy.
      
       - Dla kogo ta historia?
       - Książka jest dla zwykłego elblążanina. Pokazuję w niej dzień za dniem, jak zdobywano i broniono Elbląg. Ale chciałem pokazać różnorodność wojny więc jest ona przedstawiona oczami żołnierzy, ale i kobiet, które były pohańbione gwałtami. Jest pokazana wojna trudna, całe jej zło, które przyszło z 1945 r., ale ciągle z przypomnieniem, że ktoś wcześniej rozpętał to piekło.
      
       Książka do wygrania w naszym konkursie.
      
      

rozmawiała Agata Janik

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • (-), (!), (?)!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    8
    (....)!(2016-01-25)
  • Mi ul. Diaczenki nie przeszkadza, nazwy ul. mają upamiętniać historię (osoby historyczne) taką jaka była, a nie bohater?w czy zdrajc?w. Osobiście jestem za tym by jak najmniej ul. przemianowywać.
  • tworzenie histori: legendy, papiery, chciejstwo i. .. .nowe pomysły na własne pomysły. .. ..
  • Bardzo ciekawa historycznie pozycja- nowe fakty i nigdzie wcześniej nie publikowane zdjęcia z archiwum radzieckiego
  • mity wypędzania Niemców tworzy się na naszych oczach, zimą 1945 roku przymusową ewakuację Niemców przeprowadzili Niemcy, nikt inny nie zmuszał tych ludzi do uciekania z własnych domów, to niemiecka administracja nakazywała Niemcom pod groźbą karną opuszczanie domów i ewakuację, poźniejsze czasy to nie były już zadne wypędzenia lecz zwykłe przemieszczanie ludności polskie, ukraińskiej, rosyjskiej i niemieckiej bo takie były ustalenia traktatu pokojowego, który podpisali sami Niemcy, realne wypędzenia miały miejsce ale dużo wcześniej, z poznańskiego faktycznie wypędzano Polaków z dnia na dzień, pakowano do wagonów i wywożono w GG, a następnie wysadzano na dworcach, . .. ta niemiecka narracja zaczyna być żenująco śmieszna, pomijam już fakt wypedzenia Pani Steinbach wraz z tatusiem, który przyjechał do Gdyni z Wermachtem i nie robił nic innego jak okupował Polskę, Niemcy sie kompromitują swoimi odkryciami historii
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    18
    2
    treds(2016-01-25)
  • Śłusznie zauważył Pan T. Stężała w swojej recenzji, że tomek Gliniecki to najwybitniejszy znawca rej tematyki w Polsce !
  • Gdzie można kupic książkę ?
  • Czyli według tredsa Akcja Wisła też była zwykłym przemieszczeniem ludności. Uff a już myślałem, że to była pacyfikacja polityczna.
  • Jak zwykle książki Urana w Empikach i Domach Książki
  • Sołżenicyh aresztowany w okolicach Ostródy i chyba w 44,a nie 45,maszerował do Brodnicy
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    koleżka(2016-01-25)
  • Panie Gliniecki, czy czytal Pan pamietniki Chruszczowa w tlumaczeniu na j. polski dla WUML warszawskiego? Ja mialem okazje je w latach 70-tych przeczytac pozyczajac te pozycje, ksiazka formatu A3,od PZPR-owca. Tam znalezc mozna wiele odpowiedzi. Ponadto polecam udac sie do archiwum Wehrmachtu w Berlinie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    5
    0
    elb2010(2016-01-25)
  • Taki młody człowiek Pan Tomasz, a ma już tak ogromną wiedzę i pasję. To muzeum ma wyjątkowego człowieka, nie widać drugiego tak pracowitego, odkrywczego, pełnego zaangażowania w to co robi. Dziękujemy za Pana dzieła i to dzięki Panu aż chce się pójść do muzeum.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    7
    4
    ukłonyiszacunekdlaP.Tomka(2016-01-25)
Reklama