Takie pytanie dręczy na pewno mieszkańców wielu dzielnic Elbląga, którzy – po odkręceniu kranu – z mieszaniną dziwnych uczuć, wśród których dominuje tzw. szewska pasja, obserwują spływający strumień mętnej cieczy o nieokreślonej, mlecznej lub rdzawej barwie. Przyrządzona z niej kawa lub herbata jest niesmaczna, a o piciu samej wody trudno nawet myśleć, informował Dziennik Bałtycki z 17 lutego 1959 r.
Ten stan był już niejednokrotnie sygnalizowany przez mieszkańców i budził słuszne zastrzeżenia miejskich władz sanitarnych, ale wobec braku kredytów trudno było dotąd spodziewać się poprawy.
Można jej natomiast oczekiwać w niedalekiej przyszłości, gdyż na poprawę zaopatrzenia miasta w wodę i polepszenie jej jakości przeznaczono do r. 1965 kwotę 25 mln zł. Trzykrotnie więcej, bo aż 75 mln zł pochłoną w tym samym okresie inwestycje wodno-kanalizacyjne. Położy to kres „wodnym” kłopotom elblążan.
Można jej natomiast oczekiwać w niedalekiej przyszłości, gdyż na poprawę zaopatrzenia miasta w wodę i polepszenie jej jakości przeznaczono do r. 1965 kwotę 25 mln zł. Trzykrotnie więcej, bo aż 75 mln zł pochłoną w tym samym okresie inwestycje wodno-kanalizacyjne. Położy to kres „wodnym” kłopotom elblążan.
oprac. Olaf B.