UWAGA!

Jak niewolnicy PRL-u pracowali na Żuławach Wiślanych i w stoczniach Trójmiasta

 Elbląg, Ćwiczenia wojskowe 10 brygady SP w 1948 roku
Ćwiczenia wojskowe 10 brygady SP w 1948 roku (fot. Wikimedia Commons, Zbigniew Nowakowski [CC0])

Powszechna Organizacja „Służba Polsce” funkcjonowała w latach 1948-1955. Została utworzona 25 lutego 1948 r. Pod koniec 1948 r. sam Bolesław Bierut mówił o niej, że jest to „nowa forma organizacyjna, ale nie wątpliwie odgrywa wielką rolę wychowawczą i przyczynia się do odbudowy kraju siłami młodzieży polskiej”.

Młodzież znajdującą się w szeregach organizacji określano mianem „junaków” (junak – to mężczyzna cechujący się odwagą, dziarskością, fantazją, zuch, śmiałek, zawadiaka, itp.). Wydaje się, że także ten termin, ze względu na swoje znaczenie, miał nadawać młodym ludziom nową tożsamość – charakterystyczną dla idei budowy „nowego człowieka” epoki stalinizmu. Jak wyglądały warunki życia i pracy junaków i junaczek ze Służby Polsce na Żuławach Gdańskich i w województwie gdańskim?
      
       Nic my nie wiedziały, gdzie nas wiezą

       Kiedy Jan Kluz miał 19 lat, dostał pismo, żeby stawić się na stację kolejową w Przeworsku. Wraz z innymi chłopakami został załadowany do tzw. „krowiaka” - wagonu towarowego służącego do przewozu krów. Nie powiedziano im po co i dokąd jadą.
       - Było nas czterech z mojej wioski – mówi. - Nic my nie wiedziały gdzie nas wiezą. My siedziały i my jechały aż do Miłoradza. A tam był taki wielki budynek jak stodoła. I nas tam było z tysiąc junaków. Łóżka były piętrowe, z desek zrobione. Dostały my gumowe buty po pachy, rydel i kosę. I zaczęły my robotę na Żuławach Wiślanych – czytamy w reportażu Niewolnicy PRL-u Piotra Lipińskiego zawartym w książce Absurdy PRL-u autorstwa Piotra Lipińskiego i Michała Matysa wydanej w 2014 r. nakładem Domu Wydawniczego PWN Sp. z o.o. w 2014 roku.
      
       60 metrów rowu na osobę
       Osuszenie terenu Żuław Wiślanych było jednym ze sztandarowych placów budowy komunistycznej Polski. Nienawiść Polaków do Niemców, którzy wycofując się z Żuław w 1945 r. wysadzili wały chroniące przed zatopieniem urodzajne tereny poniżej poziomu morza była bardzo intensywnie eksponowana w propagandzie komunistycznej. - Zaczynały my pracę od tego, że kilka kompanii wsiadało do wagonów, które co dzień pchała inna kompania, bo nie było parowozów – wspomina Jan Kluz – Jechali my albo innego dnia pchali my z godzinę. Taki to był pociąg, że człowiek robił za maszynę. Na miejscu każdy junak dostawał dzienny przydział roboty do wykonania – 60 metrów rowu na osobę. Cały dzień musiał stać w wodzie kosić i karczować. 
      
       Człowiek robił dziennie za darmo dziesięć godzin 
       - A krzaczory były takie, że w jednego nie szło wyrwać – opisuje Jan Kluz. – Dookoła pomykały szczury wodne. Człowiek robił dziennie za darmo dziesięć godzin, a do jedzenia i picia nic nie dostawał. Nawet się do kolegi nie wolno było odezwać, bo one chodziły i goniły do pracy.
      

       Na wieczór zupa z ziemniakami i brukwią
       - Do mycia to my nie mieli żadnych łazienek, ino koryto z kranami – opowiada Kluz. - Na wieczór dawali nam zupę z ziemniakami i brukwią. To ziemniaki każdy zjadł, ale brukiew była tako słodka, że ja jo wypluwoł.
      

       Listy od junaków
       Jan Kluz pracował na Żuławach Wiślanych w okolicach Malborka. Niektórzy junacy w nagrodę pojechali oglądać zamek krzyżacki w Malborku. „Wiadomości Służby Polsce” w numerze 2-gim w dziale „Listy od junaków” donosiły: W zamku oglądaliśmy narzędzia tortur, jakimi Krzyżacy posługiwali się w czasie badań i sądów nad przedstawicielami podbitych przez siebie narodów. Przypomniało to nam niedawne czasy hitlerowskie. Zamek przypominał nam walki Polski z Zakonem Krzyżackim, a później z Niemcami. Zwiedzanie zamku krzyżackiego pozwoliło nam wyobrazić sobie, jaka wielką potęgą był Zakon Krzyżacki i zmusiło nas do zwrócenia bacznej uwagi na Niemców, którzy pod opieka swych anglosaskich opiekunów znów szykują się do napastniczej wojny.
      

      
Ubrania zniszczone, brudne nie chcą wymieniać, buty podarte
       - Spać idziemy często o godzinie 24 w nocy, a o godzinie 5-tej niewiadomej, ponieważ nie mamy zegara – wstajemy. Ubrania zniszczone, brudne nie chcą wymieniać, buty podarte […]. Listu nie można napisać do domu z braku czasu. Przepustki do miasta nie dają, jesteśmy traktowani jak więzienie do robienia czystości na salach junackich, używając ręczników przy myciu podłogi, także brak szczotek do szorowania – czytamy w oświadczeniu junaków z 44 brygady SP zatrudnionych w stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni z sierpnia 1952 r. cytowanym przez Krzysztofa Lesiakowskiego w jego pracy „Powszechna organizacja Służba Polsce (1948-1955). Powstanie-działalność-likwidacja”. Tom 1 i 2.
      
       Chleb otrzymują spleśniały i stary, zupy są skwaśniałe na skutek nieczystości kotłów
       - W dniu 4 sierpnia 1952 r. junacy 44 brygady SP zatrudnieni w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni w działach mechaniczny, rurownia i kuźnia w godzinę po rozpoczęciu pracy tj. o godz. 8.00, opuścili swoje zakłady pracy, udając się do Wydziału Szkoleniowego Stoczni Gdyńskiej z oświadczeniem, że nie mogą pracować bo są głodni. W tymże wydziale złożyli oświadczenie, w którym podają, że w ostatnich tygodniach pogorszyło się wyżywienie […] chleb otrzymują spleśniały i stary, zupy są skwaśniałe na skutek nieczystości kotłów, z tym że w zupie znajduje się pół kartofla. Ponadto w zupie spotykają się [sic!] włosy, muchy i różne inne brudy. Jednocześnie narzekają na brak opieki lekarskiej, a znajdujące się tam pielęgniarki nie troszczą się o higienę, a w rażący sposób utrzymują stosunki z marynarzami. Junacy stwierdzają, że kilkakrotnie zwracali się ze swymi bolączkami do szefostwa, lecz to nie odniosło skutku, a nawet wręcz przeciwnie do junaków były stosowane represje w postaci różnego rodzaju ćwiczeń. Petycje składało przeszło stu junaków, którzy po złożeniu petycji przystąpili do dalszej pracy – informował Komendant Wojewódzki MO mjr. B. Cholewiński I Sekretarza KW PZPR w Gdańsku w piśmie z 5 sierpnia 1952 r. (cytat z tego samego źródła).
      
       „Lotnik, kryj się”
       W wielu jednostkach pracy jako kary dla młodzieży stosowano przysiady, marsz w miejscu, czołganie się po terenie zarzuconym gruzem czy potłuczonym szkłem. W 60 brygadzie jesienią 1949 r. ćwiczenie „lotnik, kryj się” przeprowadzono na oczach postronnych ludzi zgromadzonych pod kościołem. W 32 brygadzie oddział junacki uczył się śpiewu w trakcie deszczu, gdy ich przełożony w tym czasie stał pod dachem. Do tego należy dodać karne obcinanie włosów za popełnione przewinienia.
      
       Idź do Pana Boga na skargę, jak ci mało
       W 26 brygadzie, rzekomo w celu nauczenia junaków szybkiego jedzenia opieszałym wsypywano do niego piasek. Gdy ktoś potrzebował pomocy przykładowo upominając się u szefa 4 kompanii w 31. Brygadzie o należne porcje chleba był zbywany słowami: „Idź do Pana Boga na skargę, jak ci mało”.
      
       Jeżeli jeszcze nie umarł, niech siedzi
       Lekarz 22. brygady w lipcu 1948 r., powiadomiony o chorym w namiocie, obcesowo stwierdził: „Jeżeli jeszcze nie umarł, niech siedzi”. Standardowym choć nieregulaminowym sposobem zwracania się do junaków było ich wyśmiewanie i przeklinanie. Szef 4. kompanii w 55. Brygadzie w okresie letniego turnusu brygad w 1949 r. przed karnymi przysiadami i serią „padnij-powstań” zwykł nazywać junaków bandytami.
      
       Odizolowany w ciemnicy i pobity przez kogoś ze zwierzchników
       Junak Jan Daniel z 38. Brygady, który nie otrzymał śniadania i zaczął się o nie dopominać, od swojego dowódcy usłyszał najpierw „niewłaściwe słowa”, a potem został na cztery godziny zamknięty w ciemnym i wilgotnym pomieszczeniu. Z kolei, junak 19. Brygady Olgierd Tomaszewski w okresie letniego turnusu 1948 r., zdaniem swojej matki – później procesującej się odszkodowanie – został odizolowany w ciemnicy i pobity przez kogoś ze zwierzchników. Bez świadomości, z rozbitą głową miał trafić do szpitala w Gdańsku. Od tej pory zapadł na chorobę psychiczną.
      
       Polecił mu zdjąć spodnie i po zapaleniu gazety groził podpaleniem przyrodzenia
       Dowódca jednego z plutonów w 7. Brygadzie najpierw pobił jednego z podwładnych linijką po twarzy, po czym polecił mu zdjąć spodnie i po zapaleniu gazety groził podpaleniem przyrodzenia. W tym wypadku sprawą zajęła się prokuratura i sąd.
      
       „Bagno to znajduje się przeważnie na odcinku żeńskim. Prawie połowa kadry żeńskiej jest niemoralną”
       Pracownice „SP” nie uczestniczyły i nie orientowały się w bieżącym życiu politycznym. W komendach zaniepokojenie wywoływała również moralna strona poczynań instruktorek powiatowych i kadry gminnej. 7 grudnia 1950 r. podczas odprawy komendantów powiatowych i instruktorek ds. młodzieży żeńskiej z terenu województwa gdańskiego podano wiele przykładów takich zachowań pracownic, które na pewno nie wzmacniały autorytetu organizacji junackiej. Komendantce gminy Rumia-Zagórze (pow. Wejherowo) zarzucano, że była pijaczką, „pije z junaczkami w knajpach”; komendantce gminy Wicko (pow. Lębork), że się niemoralnie prowadziła; komendantce gminy Sadlinki (pow. Kwidzyn), że „urządzała spacery” z junakami (w innym miejscu podano, że z oficerami) w czasie zajęć hufca. Nie lepiej od instruktorek gminnych postępowały instruktorki powiatowe z terenu województwa gdańskiego. O pracownicy z Malborka powiedziano ogólnie, że swym prowadzeniem się poderwała autorytet całej komendy. Dwóm instruktorkom – z Wejherowa i Elbląga – wytknięto, że zaszły w ciążę nie będąc mężatkami. Jeszcze bardziej krytycznie oceniono ich odpowiedniczkę z Tczewa, która została po raz drugi matką będąc panną. Obawiając się, że tego typu postępowanie nie pomoże w zwiększeniu liczby dziewcząt w hufcach, bo rodzice nie poślą swych córek na zajęcia w obawie, aby komendantki nie wywarły na nie negatywnego wpływu, decydowano się na dość radykalne kroki. Pracownicę z Tczewa, nie bacząc nad to, że miała na utrzymaniu dwoje dzieci, usunięto z pracy, gdyż to właśnie na niej miała się wzorować kadra żeńska. Na zakończenie wspomnianej narady w grudniu 1950 r. jeden z jej uczestników wnioskował, że aparat terenowy „SP” reprezentował bardzo niski poziom etyczny. „Bagno to znajduje się przeważnie na odcinku żeńskim. Prawie połowa kadry żeńskiej jest niemoralną” – czytamy we wspomnianej pracy Krzysztofa Lesiakowskiego.
Marcin Ślaski (Gdańsk)

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Oj dziao sie działo. A teraz w nagrode synowie tych zwyrodnialców beda zasiadac w PE. Czy to nie jest chore?
  • Zdrowe jak najbardziej.Dostali demokratyczny mandat i wolni ludzie w wolne Polsce ich wybrali.Nikt inny jak SLD wprowadził nas do Unii Europejskiej i Nato więc zmień płyte i narracje pissowską.
  • ty też chory, po co brednie wypisujesz?
  • Prawde pisze a inwektywy ich nie zagłuszą.
  • Chyba żartujesz komuniści tak jak w Estonii powinni mieć zakaz kandydowania i głosowania.
  • ale poki co maja i w demokratycznym panstwie prawa trzeba to uszanowac tak samo jak szanuję obecna wladze to nie musze sie z nia zgadzac i tyle. ..
  • To ty sobie szanuj. Polska nie jest demokratycznym państwem prawa, bo komuniści z PZPR mogli kandydować, Polska będzie demokratycznym krajem prawa dopiero jak komuniści znajdą się w kryminale za działalność przeciwko Polsce na rzecz Rosji.
  • Psyche im z orali Stalinowcy!
  • Drodzy dyskutanci, demokracja polega na tym, że większość, która rządzi zapewnia i przestrzega prawa mniejszości, o ile nie są one przestępstwem. Tymczasem obecna sytuacja wskazuje, że jednak nie dorośliśmy do demokracji. Świadczą o tym głosy i zachowania nienawiści wobec właśnie mniejszości. Potwierdzają to ostatnie wydarzenia w Białymstoku, pobicie dziennikarza we Wrocławiu czy ataki na te te środowiska z różnych ugrupowań przy poparciu niestety telewizji publicznej (spreparowana sytuacja w piątkowych wiadomościach w postaci wypowiedzi rzekomej zwolenniczki LGTB) oraz niektórych polityków. A przecież to nie to środowisko tak teraz zajadle potępiane jest przestępcze, a wręcz przeciwnie to je zwalczający weszli na drogę przestępstwa. Tutaj w tym portalu też widać, że nie wszyscy to zrozumieli i nadal idą w kierunku nie demokracji a dyktatury poglądów i ocen. Bedzie źle, jeżeli nikt tego nie przetnie, bo inaczej sami się powycinamy. A agresja wciąż rządzi i to nawet w zwykłych sytuacjach chociażby na ulicy, w środkach komunikacji miejskiej czy bieżących kontaktach międzyludzkich. Ten może nie na temat komentarz został spowodowany poniższymi wypowiedziami o konieczności ograniczenia praw wyborczych określonych grup politycznych.
  • @Sappioruk - No i co z tego? Masz z tym problem, bo ja nie mam.
  • Ktoś kiedyś powiedział cyt. "myślę, więc jestem nietolerancyjny, ponieważ jako istota rozumna myślę i przewiduję skutki". Do tolerancji nie można nikogo w żaden sposób zmusić, ponieważ wówczas już nie może być mowy o tolerancji i demokracji.
  • hitlerowcy zmusili prawie calą Europę do tolerowania swoich wynaturzonych zachowań i co z tego wynikło?
Reklama