UWAGA!

O składkę na kalendarz

Poniedziałek, 16 lipca 1951 r. Dziennik Bałtycki nr 192

Przyjemnie jest, po spędzonym przy pracy dniu, nie potrzebować myśleć o konieczności przyrządzenia obiadu w domu. Ot, idzie człowiek do zakładu zbiorowego żywienia, otwartego od dnia 1 maja przy ulicy 1-go Maja, opłaca w kasie obiad i... siada sobie przy stoliku, czekając cierpliwie na podanie obiadu.
     Czeka... czeka... (to zresztą doskonały odpoczynek, bo przecież czekanie, to nie praca) i wreszcie po mniej więcej godzinnym pobycie, podchodzi kelner, zabiera wykupione w kasie karteczki na obiad i znika.
     Czasem natomiast są tacy co nie mogą się doczekać.
     - Proszę pana - zwraca się np. do kelnera urzędniczka bankowa - niech mi pan da cokolwiek zjeść, ja muszę jeszcze wrócić do biura, mam dużo pracy i bardzo mi się spieszy!
     - Może być drugie danie - informuje uprzejmie zagadnięty - bo zupa dopiero się gotuje.
     - Dobrze proszę o drugie danie.
     Za chwilę kelner przynosi drugie danie - ale bez noża i widelca. Kiedy zjawia się z widelcem drugie danie już ostygło.
     - A nóż? - protestuje klientka - jakże pokroję tę pieczeń bez noża?
     - Noże się dopiero myje - tłumaczy się kelner i znowu znika na dłuższy czas.
     Książka zażaleń zapełniona jest całkowicie skargami i słusznymi pretensjami konsumentów, ale jak dotychczas, mało, że nie widać poprawy, brak nawet adnotacji, że kierownictwo zakładu czytuje żale konsumentów.
     Kierownictwo zakładu przy ul. 1-go Maja Nr 17 należy obudzić, a ofiarując mu uroczyście kalendarz, wytłumaczyć, że w 2-im roku Planu Sześcioletniego klienci słusznie mają większe wymagania, niż w latach ubiegłych. Chcą być obsłużeni sprawnie i... nie posługiwać się palcami przy jedzeniu. (sto).
     
oprac. Olaf B.

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Wielu ludziom łza się w oku kręci za tymi czasami... Sporo ich w naszym mieście.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Dorota(2001-07-16)
  • Przyjemnie jest, po spędzonym bez pracy dniu, nie potrzebować myśleć o konieczności przyrządzenia obiadu w domu, bo to i z czego nie ma i za co nie ma! Ot, idzie człowiek do zakładu zbiorowego żywienia, otwartego od dnia 1 maja przy ulicy 1-go Maja, nie opłaca w kasie obiadowego posiłku, no bo bezrobotny bez prawa do zasiłku nie ma pieniędzy, i... siada sobie przy stoliku, czekając cierpliwie na podanie obiadu klientowi siedzącemu naprzeciwko. Czeka... czeka... (to zresztą doskonały odpoczynek, bo przecież czekanie, to nie praca a ciepło tu i sucho) i wreszcie po mniej więcej sekundowym pobycie, podchodzi kelner, zabiera wykupione w kasie karteczki od sąsiada na obiad i znika. Za niespełna minutkę podaje mu w kolejności: aperitif pachnący anyżem, przystawkę o smaku malagi, zupę z raków polskich, pierwsze drugie danie z ryby polane sosem szarym, drugie drugie danie z drobiu pachnące migdałami, trzecie drugie danie z wieprzowiny w sosie winnym, czwarte drugie danie z wołowiny w tatarskim sosie, piąte drugie danie z dziczyzny kapiące miodem i rodzynkami, potem brokuły i szparagi z masłem oraz ser obnażony, legumina z sokiem różanym, galaretki i lody z bakaliami kończą ten podstawowy codzienny posiłek urzędnika Zarządu Regionu Solidarności. Atoli kawę (Kronung instant) z szarlotką urzędnik zje w kawiarni na pięterku. I gdy nasz bezrobotny ma nadzieję, że z pańskiego stołu resztkami się posili, kelner w oka mgnieniu robi porządek na nieskazitelnie czystym obrusie i już talerza, o w mordę, nie wyliżesz! MORAŁ: Dlaczego szczur ma cztery nogi? Aby był szybciej przy śmietniku od bezrobotnego!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Andrzej(2001-07-16)
  • Oj, Andrzeju. J.Fedorowicz 10 lat temu proponował zostawić jedno wojewóztwo na rezerwat socjalizmu. Szkoda, że nikt go nie posłuchał. Bo pamięć, bo pamięć nie ta...
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Mariusz(2001-07-16)
  • U nas w domu tak się jadało... kwiczoły, przepiórki, dropie i bekasy to nie koniecznie rarytasy! Ale już niedługo... tata wróci do komitetu wojewódziekgo na instruktora, mama na POPa (sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej) do jednoosobowej spólki skarbu państwa i... znowu...chulaj dusza piekła nie ma! A robotnika wraz z rodzinką wyśle się na bezpłatne wczasy do FWP!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Komuno Wróć(2001-07-17)
Reklama