Niechlubne przysłowie nie powinno się przyjąć, informował Dziennik Bałtycki z 10 listopada 1956 r.
Na rogu ul. Długiej i Gen. Bema w Elblągu stał garaż. W okresie nowej polityki w stosunku do rzemiosła indywidualnego zainteresował się nim pewien obywatel, zamierzający uruchomić tam warsztat produkcyjny. Otrzymał przydział, zezwolenie i rozpoczął prace adaptacyjne wspomnianego budynku.
Niestety, w wyniku tej godnej pochwały inicjatywy, na gładkim i równym jak dotąd chodniku wykopana została głęboka dziura, o której zasypaniu nikt - oczywiście - nie myśli. A zima za pasem. Mróz, śnieg, gołoledź i ta nieszczęsna wyrwa. Niełatwo będzie chodzić ludziom po ulicy Długiej. Cóż dziwić się, że już dzisiaj mówią:
- Potrzebna ta inicjatywa prywatna, jak dziura w... chodniku.
Nowe przysłowie. I dobre, prawda?
Niestety, w wyniku tej godnej pochwały inicjatywy, na gładkim i równym jak dotąd chodniku wykopana została głęboka dziura, o której zasypaniu nikt - oczywiście - nie myśli. A zima za pasem. Mróz, śnieg, gołoledź i ta nieszczęsna wyrwa. Niełatwo będzie chodzić ludziom po ulicy Długiej. Cóż dziwić się, że już dzisiaj mówią:
- Potrzebna ta inicjatywa prywatna, jak dziura w... chodniku.
Nowe przysłowie. I dobre, prawda?
oprac. Olaf B.