Na ostatnim odczycie historyka sztuki, mgr Henryka Cieśli, pt. „Historia Polski w twórczości Jana Matejki”, było zaledwie 31 osób, informował Elbląski Głos Wybrzeża z 28 kwietnia 1956 r.
Życie kulturalne Elbląga nie jest bogate. Urozmaica je kino, teatr, od czasu do czasu przyjazd zespołu „Estrady” i... nic więcej. Prawda, że mało? Tak.
Żeby więc chociaż w części poprawić sytuację „kultury” oddział Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, przy współudziale Miejskiej Biblioteki Publicznej w Elblągu, rozpoczął cykl systematycznych odczytów kulturalno-naukowych, o tematyce związanej zarówno z historią kraju i Elbląga, jak też literaturą, sztuką itp.
Jak się jednak wkrótce okazało, odczyty, mimo niezmiernie ciekawej tematyki – ilustrowane często przezroczami – odbywały się przy słabej frekwencji. Dlaczego? Chyba dlatego, że źle jest z propagandę podobnych imprez. Już zresztą sami organizatorzy zniechęcają się, ponieważ na organizację imprez nie mają ani grosza i wszystkie prace wykonują bezinteresownie, w ramach czynów społecznych. Na odczyty przychodzi sama inteligencja. A chodziło m. in. o to, aby odczytami zainteresować przede wszystkim młodzież robotniczą i szkolną, tą młodzież, której zawsze pełno w miejscowych restauracjach i pod kioskami z piwem. Chodziło o to, aby wśród młodzieży robotniczej i szkolnej, wśród robotników, propagować wiedzę o naszym kraju, jego historii, kulturze.
A tymczasem w hotelach robotniczych młodzież skarży się, że brak jej kulturalnej rozrywki.
Na ostatnim odczycie historyka sztuki, mgr Henryka Cieśli, pt. „Historia Polski w twórczości Jana Matejki”, było zaledwie 31 osób.
Znając doskonale kulturalne „odłogi” Elbląga i głód kulturalny, nie chce się wierzyć, aby słaba frekwencja wynikała z niechęci do odczytów. Chodzi chyba o to, że o odczytach, mimo rozwieszonych plakatów wie jeszcze bardzo mało osób, a rady zakładowe, radiowęzły, nie zrobiły nic, aby wzbudzić zainteresowanie wśród załóg.
Sprawa Kultury jest na tyle ważna, iż warto się nią żywiej zająć, tym bardziej, że odczyty są naprawdę bardzo ciekawe.
Żeby więc chociaż w części poprawić sytuację „kultury” oddział Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, przy współudziale Miejskiej Biblioteki Publicznej w Elblągu, rozpoczął cykl systematycznych odczytów kulturalno-naukowych, o tematyce związanej zarówno z historią kraju i Elbląga, jak też literaturą, sztuką itp.
Jak się jednak wkrótce okazało, odczyty, mimo niezmiernie ciekawej tematyki – ilustrowane często przezroczami – odbywały się przy słabej frekwencji. Dlaczego? Chyba dlatego, że źle jest z propagandę podobnych imprez. Już zresztą sami organizatorzy zniechęcają się, ponieważ na organizację imprez nie mają ani grosza i wszystkie prace wykonują bezinteresownie, w ramach czynów społecznych. Na odczyty przychodzi sama inteligencja. A chodziło m. in. o to, aby odczytami zainteresować przede wszystkim młodzież robotniczą i szkolną, tą młodzież, której zawsze pełno w miejscowych restauracjach i pod kioskami z piwem. Chodziło o to, aby wśród młodzieży robotniczej i szkolnej, wśród robotników, propagować wiedzę o naszym kraju, jego historii, kulturze.
A tymczasem w hotelach robotniczych młodzież skarży się, że brak jej kulturalnej rozrywki.
Na ostatnim odczycie historyka sztuki, mgr Henryka Cieśli, pt. „Historia Polski w twórczości Jana Matejki”, było zaledwie 31 osób.
Znając doskonale kulturalne „odłogi” Elbląga i głód kulturalny, nie chce się wierzyć, aby słaba frekwencja wynikała z niechęci do odczytów. Chodzi chyba o to, że o odczytach, mimo rozwieszonych plakatów wie jeszcze bardzo mało osób, a rady zakładowe, radiowęzły, nie zrobiły nic, aby wzbudzić zainteresowanie wśród załóg.
Sprawa Kultury jest na tyle ważna, iż warto się nią żywiej zająć, tym bardziej, że odczyty są naprawdę bardzo ciekawe.
oprac. Olaf B.