Nasze miasto uważano najpierw za bastion lewicy, potem Platformy, teraz nagle staliśmy się ostoją PIS-u. W tej ostatniej partii liczono, że Elbląg stanie się zaliczką na poczet zdobycia Warszawy, ale jak wiadomo, dzięki kilku potknięciom z jednej strony i zaangażowaniu premiera, prezydenta i wszystkich „świętych” z drugiej, stolica wciąż będzie kierowana przez Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Mniejsza o to, czy to dobrze, czy źle, bo Warszawa jest mi całkiem obojętna.
W każdym razie jestem mile zaskoczony rządami pana Wilka. Nikomu tak naprawdę nie zaszedł za skórę. Nie podjął żadnej kontrowersyjnej decyzji. W miarę roztropnie rozdziela stanowiska swoim partyjnym kolegom i ludziom „zaufanym”. Obniżył ceny za bilety i obniży czynsze, co w mieście roszczeniowych mieszkańców jest poważnym atutem. Coś tam naobiecywał w czasie kampanii, ale jak wiadomo, w takich sytuacjach kandydaci, którzy mają duże szanse, kłamią ponad wszelką miarę.
Niewątpliwie już widać, że w pierwszej kolejności „pasiony” będzie tylko swój elektorat.
Sam fakt, że prezydent nie wybuduje nowego stadionu, nie ma większego znaczenia. Czytałem płaczliwe komentarze, że przepadnie nam dofinansowanie, ale nikt się nie zastanowił, że nie mamy kasy na wkład własny. Nie mamy i nie mieliśmy już wcześniej, za Nowaczyka.
Poza tym na stadion chodzą ludzie przeważnie młodsi, zaangażowani w kibicowanie naszej drużynie i bynajmniej niegłosujący na PIS (zazwyczaj w ogóle nie uczestniczący w wyborach). Uznano więc, że z politycznego punktu widzenia niewywiązanie się z tej obietnicy nie przyniesie wielkich strat.
Z chwilą zakończenia remontów w mieście pan Wilk „rozbije bank”, tzn. ma duże szanse na wybór już w pierwszej turze. Mieszkańcy będą w końcu zadowoleni, bo w wielu wypowiedziach przed referendum pojawiał się argument, że Nowaczyk jest „be”, bo miasto rozkopane. No chyba, że będzie poślizg… to wtedy ekipa z ratusza również może się pośliznąć i wylecieć ze stołków.
Z drugiej strony, ciekaw jestem, co pan Wilk obieca wyborcom w czasie przyszłorocznej kampanii i jak będzie się to miało do stopnia zaufania. Prawdę powiedziawszy, wiele osób może nie uwierzyć w kolejne obietnice. Jest mało prawdopodobne, aby budżet miasta dało się zrównoważyć, a to zdaje się jest głównym celem prezydenta. Oczywiście można się tłumaczyć, że przez rok nie udało się nic zrobić, ale ten argument chyba nie zadziała.
Gdy zakończą się trwające inwestycje, trzeba zastanowić się, co dalej? Elbląg pędzi do katastrofy ekonomicznej i demograficznej przy okazji, a kosmetycznymi działaniami nic się nie zrobi. To trochę jakby nowotwór leczyć aspiryną. Nowaczyk i PO zmarnowali trzy lata na zabawę i udawanie, że coś robią, prezydent Wilk chyba idzie w ich ślady. Bo w tych wszystkich działaniach też widać tylko chęć przetrwania do wyborów. To dla nas raczej smutna wiadomość.
W każdym razie jestem mile zaskoczony rządami pana Wilka. Nikomu tak naprawdę nie zaszedł za skórę. Nie podjął żadnej kontrowersyjnej decyzji. W miarę roztropnie rozdziela stanowiska swoim partyjnym kolegom i ludziom „zaufanym”. Obniżył ceny za bilety i obniży czynsze, co w mieście roszczeniowych mieszkańców jest poważnym atutem. Coś tam naobiecywał w czasie kampanii, ale jak wiadomo, w takich sytuacjach kandydaci, którzy mają duże szanse, kłamią ponad wszelką miarę.
Niewątpliwie już widać, że w pierwszej kolejności „pasiony” będzie tylko swój elektorat.
Sam fakt, że prezydent nie wybuduje nowego stadionu, nie ma większego znaczenia. Czytałem płaczliwe komentarze, że przepadnie nam dofinansowanie, ale nikt się nie zastanowił, że nie mamy kasy na wkład własny. Nie mamy i nie mieliśmy już wcześniej, za Nowaczyka.
Poza tym na stadion chodzą ludzie przeważnie młodsi, zaangażowani w kibicowanie naszej drużynie i bynajmniej niegłosujący na PIS (zazwyczaj w ogóle nie uczestniczący w wyborach). Uznano więc, że z politycznego punktu widzenia niewywiązanie się z tej obietnicy nie przyniesie wielkich strat.
Z chwilą zakończenia remontów w mieście pan Wilk „rozbije bank”, tzn. ma duże szanse na wybór już w pierwszej turze. Mieszkańcy będą w końcu zadowoleni, bo w wielu wypowiedziach przed referendum pojawiał się argument, że Nowaczyk jest „be”, bo miasto rozkopane. No chyba, że będzie poślizg… to wtedy ekipa z ratusza również może się pośliznąć i wylecieć ze stołków.
Z drugiej strony, ciekaw jestem, co pan Wilk obieca wyborcom w czasie przyszłorocznej kampanii i jak będzie się to miało do stopnia zaufania. Prawdę powiedziawszy, wiele osób może nie uwierzyć w kolejne obietnice. Jest mało prawdopodobne, aby budżet miasta dało się zrównoważyć, a to zdaje się jest głównym celem prezydenta. Oczywiście można się tłumaczyć, że przez rok nie udało się nic zrobić, ale ten argument chyba nie zadziała.
Gdy zakończą się trwające inwestycje, trzeba zastanowić się, co dalej? Elbląg pędzi do katastrofy ekonomicznej i demograficznej przy okazji, a kosmetycznymi działaniami nic się nie zrobi. To trochę jakby nowotwór leczyć aspiryną. Nowaczyk i PO zmarnowali trzy lata na zabawę i udawanie, że coś robią, prezydent Wilk chyba idzie w ich ślady. Bo w tych wszystkich działaniach też widać tylko chęć przetrwania do wyborów. To dla nas raczej smutna wiadomość.
dr Michał Glock