Od paru miesięcy elblążanie są informowani o przebiegu prac nad „Strategią Promocji Miasta Elbląg na lata 2012-2015”. Pytanie zasadnicze jednak brzmi: czy miasto naprawdę potrzebuje takiego dokumentu w takim kształcie?
Najpierw unieważniono przetarg z powodu braku ofert, później brakowało pomysłu, co dalej z tym tematem, aż w końcu zlecono to zadanie dwóm firmom: 2BA Agnieszka Nowak z Nysy i IPC Consulting Agnieszka Kotlińska z Wrocławia. Od czasu do czasu pojawiają się informacje o przebiegu badań i analiz dokonywanych na potrzeby tej strategii, np. co o Elblągu sądzą mieszkańcy samego miasta, mieszkańcy Polski oraz przedsiębiorcy.
Czy jednak miasto naprawdę potrzebuje takiego dokumentu w takim kształcie?
Po pierwsze, cena moim zdaniem jest za duża jak na tak krótki okres czasu. Strategia ma kosztować nas wszystkich 130 tysięcy zł, co jest kwotą dość sporą, jak na elbląskie warunki. Ponadto cena nie gwarantuje w żaden sposób, że dokument ów okaże się przydatny w pozyskiwaniu turystów (jeżeli strategia będzie w ogóle skierowana do turystów). Musimy również zwrócić uwagę, że jest ona tylko na cztery lata, a co po 2015 roku? Znowu wydamy 130 tysięcy na kolejne trzy lata? Dlaczego nie możemy stworzyć strategii długofalowej na lat siedem, dziesięć albo piętnaście?
Po drugie, sposób przeprowadzenia strategii. Dlaczego w ogóle jest to zewnętrzna firma? Czy nie ma możliwości zlecenia badań ankietowych na ulicach Elbląga? Nie wiem, iloma pracownikami dysponuje Departament Komunikacji Społecznej UM, ale na pewno trzech do pięciu pracowników mogłoby na umowę zlecenie, poza godzinami pracy, przeprowadzić ankietę na ulicach Elbląga, ankietę telefoniczną oraz zamieścić ankietę internetową na portalach internetowych związanych z Elblągiem. Ponadto Urząd Miasta mógłby zorganizować kilka spotkań otwartych dla mieszkańców Elbląga, które mógłby prowadzić dyrektor tego departamentu. Jeżeli odbyłoby się pięć-sześć takich spotkań w najważniejszych dzielnicach miasta, a nie w Urzędzie, np. na Zatorzu, Starym Mieście, Zawadzie, Nad Jarem, Śródmieściu i Grunwaldzkiej, to wzięłoby w nich udział więcej osób niż w tych organizowanych u UM. Takie zbadanie opinii mieszkańców Elbląga poprzez ankiety uliczne, telefoniczne, internetowe oraz bezpośrednie rozmowy z mieszkańcami dostarczyłyby wiele więcej informacji niż zgromadzi zewnętrzna firma.
Po trzecie, nie rozumiem, dla kogo strategia jest przeprowadzana. Jeżeli dla osób decyzyjnych w UM, to przeraża mnie fakt, że do tej pory nie znały one swojego miasta. Jeżeli dla mieszkańców, to jest ona zupełnie zbędna, bowiem Ci doskonale znają swoje miasto, jego atuty turystyczne i inwestycyjne. Żaden, nawet najlepszy produkt marketingowy, skierowany do nie właściwej grupy docelowej, nie odniesie oczekiwanego rezultatu, zatem najpierw określmy, do kogo kierujemy nasze działania. Czy strategia ma dawać odpowiedź urzędnikom, jak ściągnąć tu inwestorów (jeżeli, tak to z jakiego segmentu rynku oraz polskich czy zagranicznych, jeżeli zagranicznych, to z jakiego kraju?)? Czy też może turystów (znowu kluczowe jest pytanie, czy turystów z Polski, czy z zagranicy, jeżeli tak, to z jakich państw: Niemcy, Rosja, Szwecja)?
Według mnie strategia powinna jasno określać, że akcja promocyjna powinna być skierowana do turysty zagranicznego tylko w Niemczech (i to też nie we wszystkich landach) oraz w Rosji (tylko obwód kaliningradzki). Nie sądzę, żeby turysta z Wrocławia celowo jechał do Elbląga, żeby zobaczyć katedrę św. Mikołaja, skoro po drodze będzie mieć tysiące innych, równie atrakcyjnych zabytków. Sądzę, że promocja skierowana do grupy docelowej, która jest emocjonalnie związana z tymi ziemiami, przyniosłaby większy sukces, aniżeli kierowanie jej do mieszkańców Elbląga. Poza tym powinna ona być skierowana głównie do emerytów w przypadku Niemców oraz klasy średniej w przypadku Rosjan.
W przypadku biznesu i potencjalnych inwestorów należałoby zwrócić ich uwagę na wykształcone kadry, które są w Elblągu, czyli siłę elbląskich uczelni (szkoda, że magisterskie studia można rozbić tylko na EUHE – to osłabia potencjał miasta). Ponadto stworzyć dogodne warunki do inwestowania (odpowiednia polityka podatkowa, profesjonalna obsługa prawna w UM i przestrzeń do inwestycji, niekoniecznie Modrzewina, ale np. ul. Żuławska).
Żaden produkt marketingowy się nie sprzeda, jeżeli nie będzie przedstawiał czegoś, co jest rzeczywiście ciekawe, dlatego najpierw miasto powinno wspierać odbudowę starówki, wzmocnić elbląskie uczelnie (studia magisterskie), przygotować swój dział prawny (obecnie nie zajmują się tym urzędnicy, ale zewnętrzna kancelaria) i przygotować bazę hotelową (powoli sytuacja się poprawia) wraz z terenami pod inwestycje (tu również następuje zmiana przestrzennego planu zagospodarowania rejonu ul. Żuławskiej, szkoda tylko, że tak późno.
Podsumowując, uważam, że strategia opracowana przez firmy zewnętrzne jest za droga i nie odda w pełni pomysłów elblążan co do przyszłości miasta. Zbyt wygórowana cena, za mały okres czasu jej obowiązywania, niejasność co do grupy docelowej sprawia, że może to być dokument nieprzydatny, który prowadził będzie do kolejnych nietrafionych akcji promocyjnych typu: „Elbląg kierunkiem Twoich studiów” bądź „Malowniczy Elbląg Zaprasza” (ciekawy jestem kosztu tych reklam i ich skuteczności).
Temat jest bardzo szeroki i wiem, że ten artykuł nie odda w pełni jego złożoności, ale mam nadzieję, że zwróci uwagę na błąd UM co do wyboru firmy zewnętrznej.
P.S. Strategia miała być gotowa po czterech miesiącach, czyli w styczniu. Mamy luty i dalej trwają konsultacje z różnymi środowiskami. Mamy zatem kolejny argument przeciw takiej formie opracowania strategii.
Czy jednak miasto naprawdę potrzebuje takiego dokumentu w takim kształcie?
Po pierwsze, cena moim zdaniem jest za duża jak na tak krótki okres czasu. Strategia ma kosztować nas wszystkich 130 tysięcy zł, co jest kwotą dość sporą, jak na elbląskie warunki. Ponadto cena nie gwarantuje w żaden sposób, że dokument ów okaże się przydatny w pozyskiwaniu turystów (jeżeli strategia będzie w ogóle skierowana do turystów). Musimy również zwrócić uwagę, że jest ona tylko na cztery lata, a co po 2015 roku? Znowu wydamy 130 tysięcy na kolejne trzy lata? Dlaczego nie możemy stworzyć strategii długofalowej na lat siedem, dziesięć albo piętnaście?
Po drugie, sposób przeprowadzenia strategii. Dlaczego w ogóle jest to zewnętrzna firma? Czy nie ma możliwości zlecenia badań ankietowych na ulicach Elbląga? Nie wiem, iloma pracownikami dysponuje Departament Komunikacji Społecznej UM, ale na pewno trzech do pięciu pracowników mogłoby na umowę zlecenie, poza godzinami pracy, przeprowadzić ankietę na ulicach Elbląga, ankietę telefoniczną oraz zamieścić ankietę internetową na portalach internetowych związanych z Elblągiem. Ponadto Urząd Miasta mógłby zorganizować kilka spotkań otwartych dla mieszkańców Elbląga, które mógłby prowadzić dyrektor tego departamentu. Jeżeli odbyłoby się pięć-sześć takich spotkań w najważniejszych dzielnicach miasta, a nie w Urzędzie, np. na Zatorzu, Starym Mieście, Zawadzie, Nad Jarem, Śródmieściu i Grunwaldzkiej, to wzięłoby w nich udział więcej osób niż w tych organizowanych u UM. Takie zbadanie opinii mieszkańców Elbląga poprzez ankiety uliczne, telefoniczne, internetowe oraz bezpośrednie rozmowy z mieszkańcami dostarczyłyby wiele więcej informacji niż zgromadzi zewnętrzna firma.
Po trzecie, nie rozumiem, dla kogo strategia jest przeprowadzana. Jeżeli dla osób decyzyjnych w UM, to przeraża mnie fakt, że do tej pory nie znały one swojego miasta. Jeżeli dla mieszkańców, to jest ona zupełnie zbędna, bowiem Ci doskonale znają swoje miasto, jego atuty turystyczne i inwestycyjne. Żaden, nawet najlepszy produkt marketingowy, skierowany do nie właściwej grupy docelowej, nie odniesie oczekiwanego rezultatu, zatem najpierw określmy, do kogo kierujemy nasze działania. Czy strategia ma dawać odpowiedź urzędnikom, jak ściągnąć tu inwestorów (jeżeli, tak to z jakiego segmentu rynku oraz polskich czy zagranicznych, jeżeli zagranicznych, to z jakiego kraju?)? Czy też może turystów (znowu kluczowe jest pytanie, czy turystów z Polski, czy z zagranicy, jeżeli tak, to z jakich państw: Niemcy, Rosja, Szwecja)?
Według mnie strategia powinna jasno określać, że akcja promocyjna powinna być skierowana do turysty zagranicznego tylko w Niemczech (i to też nie we wszystkich landach) oraz w Rosji (tylko obwód kaliningradzki). Nie sądzę, żeby turysta z Wrocławia celowo jechał do Elbląga, żeby zobaczyć katedrę św. Mikołaja, skoro po drodze będzie mieć tysiące innych, równie atrakcyjnych zabytków. Sądzę, że promocja skierowana do grupy docelowej, która jest emocjonalnie związana z tymi ziemiami, przyniosłaby większy sukces, aniżeli kierowanie jej do mieszkańców Elbląga. Poza tym powinna ona być skierowana głównie do emerytów w przypadku Niemców oraz klasy średniej w przypadku Rosjan.
W przypadku biznesu i potencjalnych inwestorów należałoby zwrócić ich uwagę na wykształcone kadry, które są w Elblągu, czyli siłę elbląskich uczelni (szkoda, że magisterskie studia można rozbić tylko na EUHE – to osłabia potencjał miasta). Ponadto stworzyć dogodne warunki do inwestowania (odpowiednia polityka podatkowa, profesjonalna obsługa prawna w UM i przestrzeń do inwestycji, niekoniecznie Modrzewina, ale np. ul. Żuławska).
Żaden produkt marketingowy się nie sprzeda, jeżeli nie będzie przedstawiał czegoś, co jest rzeczywiście ciekawe, dlatego najpierw miasto powinno wspierać odbudowę starówki, wzmocnić elbląskie uczelnie (studia magisterskie), przygotować swój dział prawny (obecnie nie zajmują się tym urzędnicy, ale zewnętrzna kancelaria) i przygotować bazę hotelową (powoli sytuacja się poprawia) wraz z terenami pod inwestycje (tu również następuje zmiana przestrzennego planu zagospodarowania rejonu ul. Żuławskiej, szkoda tylko, że tak późno.
Podsumowując, uważam, że strategia opracowana przez firmy zewnętrzne jest za droga i nie odda w pełni pomysłów elblążan co do przyszłości miasta. Zbyt wygórowana cena, za mały okres czasu jej obowiązywania, niejasność co do grupy docelowej sprawia, że może to być dokument nieprzydatny, który prowadził będzie do kolejnych nietrafionych akcji promocyjnych typu: „Elbląg kierunkiem Twoich studiów” bądź „Malowniczy Elbląg Zaprasza” (ciekawy jestem kosztu tych reklam i ich skuteczności).
Temat jest bardzo szeroki i wiem, że ten artykuł nie odda w pełni jego złożoności, ale mam nadzieję, że zwróci uwagę na błąd UM co do wyboru firmy zewnętrznej.
P.S. Strategia miała być gotowa po czterech miesiącach, czyli w styczniu. Mamy luty i dalej trwają konsultacje z różnymi środowiskami. Mamy zatem kolejny argument przeciw takiej formie opracowania strategii.