Są młodzi, ambitni i pełni pomysłów na rozwój własnych firm. Dzięki projektowi „Mentor”, prowadzonemu przez Elbląską Izbę Gospodarczą i Powiatowy Urząd Pracy, zyskali nie tylko fundusze na rozpoczęcie biznesu, ale też pomoc doświadczonych przedsiębiorców. Poznajcie Milenę Kisiel z Kadyn, uczestniczkę projektu, który postawiła na biznes związany z końmi. Wkrótce na portEl.pl rozmowy z kolejnymi świeżo upieczonymi przedsiębiorcami.
- Dlaczego zdecydowała się Pani rozpocząć działalność gospodarczą, a nie pracować u kogoś na etacie?
- Własna działalność gospodarcza jest bardziej rozwojowa. Kiedy pracuje się u siebie, można wykonywać pracę po swojemu. Będę prowadziła w Kadynach firmę zajmującą się końmi i nie chciałabym, aby ktoś mi mówił, że jazdę mam prowadzić tak, a nie inaczej. Chciałabym prowadzić tak, jak ja mam na to ochotę, według moich zasad. Druga sprawa to kwestia czasu pracy. Praca z koniem to głównie praca w sezonie, latem. Gdybym była zatrudniona w stajni u kogoś, to po zakończeniu sezonu byłabym zwalniania z powodu braku pracy. „U siebie” mamy swoją stajnię i możemy robić wszystko po swojemu i tylko od nas zależy, ile zarobimy. Nie od kogoś.
- A co będzie Pani robiła poza sezonem?
- Mamy pensjonat dla koni. Indywidualnie właściciele koni mogą zostawić u nas swoje zwierzęta. A my je utrzymujemy, tzn. karmimy, czyścimy, można będzie wykupić opcję opieki czyli ujeżdżania, układania. Klient przyjeżdża do nas i może ze swojego konia korzystać. Do tego mamy naukę jazdy konnej, poza sezonem będziemy mieć szkółkę jeździecką dla dzieci i młodzieży, jazdy indywidualne, wyjazdy w teren, ogniska. Mamy już zaplanowane na wrzesień wycieczki szkolne.
Teraz ludzie chcą czas spędzać na świeżym powietrzu, nie w domu przed telewizorem. Chcę zrobić takie miejsce, żeby każdy kto do nas przyjedzie, miał co robić.
Chciałabym, żeby klienci, którzy do nas przyjadą spędzili z nami cały dzień. Dlatego córka będzie mogła jeździć na koniu, tata łowić ryby w naszym stawie, mama - rozłożyć kocyk i piknikować. Planujemy organizację zawodów jeździeckich, festynów. Chciałabym, żeby nasze konie wyjeżdżały w teren. Będziemy się też zajmować ujeżdżaniem koni, trochę ich sprzedażą. Chcemy także organizować szkolenia ujeżdżania, skakania, a także szkolenia z weterynarzem, kowalem. Jak powstanie wszystko, co jest zaplanowane, to będzie dobrze.
- Stajni w okolicy Elbląga jest kilka. Czym Pani chce się wyróżnić?
Przede wszystkim jestem dyspozycyjna cały dzień. Mogę się umawiać z klientami o 8 rano i o 20 wieczorem. Od września ruszy szkółka z prawdziwego zdarzenia. Chciałabym też, żeby nasze konie były spokojne, miłe i grzeczne. U mnie nie ma czegoś takiego jak jazda „jeden za drugim”, bo wtedy to tylko pierwszy jeździec się czegoś nauczy. Każdy jeździ osobno i dzięki temu dzieci i młodzież uczą się panowania nad koniem. Do tego małe grupy – maksymalnie cztery konie na placu.
Możemy się pochwalić wspaniałym terenem do jazd konnych. Możemy wyjeżdżać na plażę Zalewu Wiślanego, Wysoczyznę Elbląską. Jesienią planujemy postawić halę i wtedy jazdy będą mogły się odbywać cały rok. Chcę też zajmować się goleniem i strzyżeniem koni, także konie z okolicznych stajni. Chciałabym, żeby to był kompleksowy ośrodek z fajna atmosferą.
- Ile w tej chwili koni jest w Pani stajni?
- Teraz mamy 10 koni w stajni. Miejsc w boksach jest 23, w związku z tym możemy przyjąć jeszcze 13 koni. To częściowo nasze, a częściowo konie klientów. Wśród nich znajdą się konie dla klientów, którzy chcieliby pojeździć rekreacyjnie, a także dla tych, którzy by chcieli poskakać, pojeździć bardziej sportowo.
- Jak chce Pani pozyskać klientów?
- Przede wszystkim pocztą pantoflową. Zaraz rusza nasza strona internetowa. Roznosiłam ulotki, jeździłam po szkołach, pensjonatach z ofertą współpracy. Chcemy, żeby hotele wpisały nasz ośrodek jako dodatkową swoją atrakcję.
- Koszty prowadzenia takiej działalności są z pewnością duże...
- Tak, są duże. W tej chwili trwają sianokosy. Musimy zakupić siana na cały rok dla naszych koni. Na szczęście mamy ludzi, którzy nam pomagają, potem będziemy się rozliczać. Sama na pewno nie dałabym rady. W tej chwili pomaga mi mój chłopak.
- Jak Pani myśli, kiedy ta działalność będzie się samofinansować?
- Na pewno w przyszłym roku. Już w te wakacje powinniśmy zarabiać.
- Skąd pomysł na ośrodek jeździecki?
- Całe życie jeżdżę na koniach. Startuję w zawodach jeździeckich, teraz już trochę mniej, bo brak czasu. Mam swoje konie. Ja po prostu to uwielbiam. A chciałabym połączyć przyjemne z pożytecznym i także „żyć z tego”.
- Jakie Pani widzi zagrożenia?
- Przede wszystkim to pogoda. Jak się trafi deszczowe lato, to ludzie będą mniej jeździć. Konkurencja też jest dużą, ale myślę, że dam radę.
- Dlaczego zdecydowała się Pani złożyć swoją aplikację do programu „Mentor” prowadzonego przez Elbląską Izbę Gospodarczą i Powiatowy Urząd Pracy?
- Działalność, którą prowadzę nie jest łatwa. I jest przede wszystkim kosztowna. Sprzęt, jaki potrzebuję, kosztuje w granicach 10 tys zł. Wsparcie, które uzyskałam z programu „Mentor” pozwoli mi na zakup niektórych sprzętów, żeby mieć z czym wystartować. No i jest sam mentor – osoba, do której mogę zadzwonić po jakąś radę, czy pomoc. Sama sobie z działalnością bym nie poradziła.
- Jeżeli będziemy rozmawiali za 10 lat, to jak Pani myśli, czym będzie się Pani mogła wówczas pochwalić?
- Za 10 lat chciałabym, żeby stajnia się zapełniła, dobudować nowe boksy. Będziemy organizować zawody sportowe, półkolonie dla dzieci. Nasze konie będą się pojawiać na zawodach.
- I tego Pani życzę. Dziękuję za rozmowę.
Milena Kisiel
Stajnia Lipnik, miejscowość Kikoły koło Kadyn
tel. 514 637 073
milenakisiel1989@gmail.com
Program "Mentor " organizowany jest przez Powiatowy Urząd Pracy w Elblągu i Elbląską Izbę Gospodarczą
- Własna działalność gospodarcza jest bardziej rozwojowa. Kiedy pracuje się u siebie, można wykonywać pracę po swojemu. Będę prowadziła w Kadynach firmę zajmującą się końmi i nie chciałabym, aby ktoś mi mówił, że jazdę mam prowadzić tak, a nie inaczej. Chciałabym prowadzić tak, jak ja mam na to ochotę, według moich zasad. Druga sprawa to kwestia czasu pracy. Praca z koniem to głównie praca w sezonie, latem. Gdybym była zatrudniona w stajni u kogoś, to po zakończeniu sezonu byłabym zwalniania z powodu braku pracy. „U siebie” mamy swoją stajnię i możemy robić wszystko po swojemu i tylko od nas zależy, ile zarobimy. Nie od kogoś.
- A co będzie Pani robiła poza sezonem?
- Mamy pensjonat dla koni. Indywidualnie właściciele koni mogą zostawić u nas swoje zwierzęta. A my je utrzymujemy, tzn. karmimy, czyścimy, można będzie wykupić opcję opieki czyli ujeżdżania, układania. Klient przyjeżdża do nas i może ze swojego konia korzystać. Do tego mamy naukę jazdy konnej, poza sezonem będziemy mieć szkółkę jeździecką dla dzieci i młodzieży, jazdy indywidualne, wyjazdy w teren, ogniska. Mamy już zaplanowane na wrzesień wycieczki szkolne.
Teraz ludzie chcą czas spędzać na świeżym powietrzu, nie w domu przed telewizorem. Chcę zrobić takie miejsce, żeby każdy kto do nas przyjedzie, miał co robić.
Chciałabym, żeby klienci, którzy do nas przyjadą spędzili z nami cały dzień. Dlatego córka będzie mogła jeździć na koniu, tata łowić ryby w naszym stawie, mama - rozłożyć kocyk i piknikować. Planujemy organizację zawodów jeździeckich, festynów. Chciałabym, żeby nasze konie wyjeżdżały w teren. Będziemy się też zajmować ujeżdżaniem koni, trochę ich sprzedażą. Chcemy także organizować szkolenia ujeżdżania, skakania, a także szkolenia z weterynarzem, kowalem. Jak powstanie wszystko, co jest zaplanowane, to będzie dobrze.
- Stajni w okolicy Elbląga jest kilka. Czym Pani chce się wyróżnić?
Przede wszystkim jestem dyspozycyjna cały dzień. Mogę się umawiać z klientami o 8 rano i o 20 wieczorem. Od września ruszy szkółka z prawdziwego zdarzenia. Chciałabym też, żeby nasze konie były spokojne, miłe i grzeczne. U mnie nie ma czegoś takiego jak jazda „jeden za drugim”, bo wtedy to tylko pierwszy jeździec się czegoś nauczy. Każdy jeździ osobno i dzięki temu dzieci i młodzież uczą się panowania nad koniem. Do tego małe grupy – maksymalnie cztery konie na placu.
Możemy się pochwalić wspaniałym terenem do jazd konnych. Możemy wyjeżdżać na plażę Zalewu Wiślanego, Wysoczyznę Elbląską. Jesienią planujemy postawić halę i wtedy jazdy będą mogły się odbywać cały rok. Chcę też zajmować się goleniem i strzyżeniem koni, także konie z okolicznych stajni. Chciałabym, żeby to był kompleksowy ośrodek z fajna atmosferą.
- Ile w tej chwili koni jest w Pani stajni?
- Teraz mamy 10 koni w stajni. Miejsc w boksach jest 23, w związku z tym możemy przyjąć jeszcze 13 koni. To częściowo nasze, a częściowo konie klientów. Wśród nich znajdą się konie dla klientów, którzy chcieliby pojeździć rekreacyjnie, a także dla tych, którzy by chcieli poskakać, pojeździć bardziej sportowo.
- Jak chce Pani pozyskać klientów?
- Przede wszystkim pocztą pantoflową. Zaraz rusza nasza strona internetowa. Roznosiłam ulotki, jeździłam po szkołach, pensjonatach z ofertą współpracy. Chcemy, żeby hotele wpisały nasz ośrodek jako dodatkową swoją atrakcję.
- Koszty prowadzenia takiej działalności są z pewnością duże...
- Tak, są duże. W tej chwili trwają sianokosy. Musimy zakupić siana na cały rok dla naszych koni. Na szczęście mamy ludzi, którzy nam pomagają, potem będziemy się rozliczać. Sama na pewno nie dałabym rady. W tej chwili pomaga mi mój chłopak.
- Jak Pani myśli, kiedy ta działalność będzie się samofinansować?
- Na pewno w przyszłym roku. Już w te wakacje powinniśmy zarabiać.
- Skąd pomysł na ośrodek jeździecki?
- Całe życie jeżdżę na koniach. Startuję w zawodach jeździeckich, teraz już trochę mniej, bo brak czasu. Mam swoje konie. Ja po prostu to uwielbiam. A chciałabym połączyć przyjemne z pożytecznym i także „żyć z tego”.
- Jakie Pani widzi zagrożenia?
- Przede wszystkim to pogoda. Jak się trafi deszczowe lato, to ludzie będą mniej jeździć. Konkurencja też jest dużą, ale myślę, że dam radę.
- Dlaczego zdecydowała się Pani złożyć swoją aplikację do programu „Mentor” prowadzonego przez Elbląską Izbę Gospodarczą i Powiatowy Urząd Pracy?
- Działalność, którą prowadzę nie jest łatwa. I jest przede wszystkim kosztowna. Sprzęt, jaki potrzebuję, kosztuje w granicach 10 tys zł. Wsparcie, które uzyskałam z programu „Mentor” pozwoli mi na zakup niektórych sprzętów, żeby mieć z czym wystartować. No i jest sam mentor – osoba, do której mogę zadzwonić po jakąś radę, czy pomoc. Sama sobie z działalnością bym nie poradziła.
- Jeżeli będziemy rozmawiali za 10 lat, to jak Pani myśli, czym będzie się Pani mogła wówczas pochwalić?
- Za 10 lat chciałabym, żeby stajnia się zapełniła, dobudować nowe boksy. Będziemy organizować zawody sportowe, półkolonie dla dzieci. Nasze konie będą się pojawiać na zawodach.
- I tego Pani życzę. Dziękuję za rozmowę.
Milena Kisiel
Stajnia Lipnik, miejscowość Kikoły koło Kadyn
tel. 514 637 073
milenakisiel1989@gmail.com
Program "Mentor " organizowany jest przez Powiatowy Urząd Pracy w Elblągu i Elbląską Izbę Gospodarczą
Rozmawiał Sebastian Malicki