Za osiem dni odbędzie się głosowanie nad budżetem Elbląga na 2006 rok. W ratuszu trwa debata w tej sprawie.
Przedstawiony Radzie Miejskiej projekt zakłada, że w przyszłym roku miasto osiągnie dochody w wysokości 388 milionów zł, a wyda 413 milionów. Przewodnicząca komisji finansowo-budżetowej Jadwiga Wawer z SLD przekonuje, że służby prezydenta przygotowały budżet prawidłowo, a co ważne, jest on realny i proinwestycyjny. - W 2005 roku na inwestycje przeznaczyliśmy 20 procent wydatków, w przyszłym ma to być 30,5 procent. To bardzo duży wzrost - podkreśla Jadwiga Wawer.
Tymczasem przewodniczący opozycyjnego „Czasu na Elbląg” Jerzy Wilk uważa, że w planie wydatków zostały źle rozłożone akcenty. - Największą inwestycją jest zakup tramwajów i budowa trakcji na ul. Ogólnej, na co mamy wydać aż połowę wszystkich pieniędzy - tłumaczy Jerzy Wilk . - Brakuje natomiast przedsięwzięć związanych z rozwojem gospodarczym miasta i infrastrukturą. Myślę np. o budownictwie komunalnym, które w Elblągu po prostu leży.
Szef komisji infrastruktury Ryszard Klim z SLD popiera niektóre krytyczne uwagi opozycji, ale w ocenie tego radnego budżet na 2006 rok jest dobry i 29 grudnia zagłosuje za jego przyjęciem. - Na pewno martwi mnie problem budownictwa mieszkaniowego, bo 600 tysięcy zł wystarczy zaledwie na postawienie jednej klatki w bloku - przyznaje Klim. - Prezydent zadeklarował jednak, że jeśli w ciągu roku pojawią się jakieś dodatkowe pieniądze, to zostaną one przeznaczone właśnie na budowę całego budynku komunalnego. To ciągle mało, ale już coś.
Pierwszą debatę budżetową prezydent Henryk Słonina zorganizował, po apelach opozycji, rok temu. Jerzy Wilk uważa, że debaty są potrzebne, ale powinny się odbywać dużo wcześniej, bo teraz na wszelkie zmiany jest już, jego zdaniem, za późno. - Gdyby to był wrzesień, wierzyłbym w dobrą wolę i intencje prezydenta. Jeśli jednak debatujemy na kilka dni przed uchwaleniem budżetu, to myślę, że chodzi już tylko o to, by radni mogli się zwyczajnie wygadać - twierdzi Wilk.
Janusz Nowak, który kieruje Radą Miejską oraz klubem radnych SLD, oponuje. - To nie opozycja, a prezydent planuje wydatki i odpowiada przed mieszkańcami za ich realizację - mówi przewodniczący. - Pan prezydent nigdy nie uchylał się od przyjmowania wniosków czy postulatów z różnych stron. Także w tym roku był na to czas, a dziś dyskutujemy już nad ewentualnymi modyfikacjami budżetu. Ostateczna decyzja będzie jednak należeć do prezydenta.
Tymczasem przewodniczący opozycyjnego „Czasu na Elbląg” Jerzy Wilk uważa, że w planie wydatków zostały źle rozłożone akcenty. - Największą inwestycją jest zakup tramwajów i budowa trakcji na ul. Ogólnej, na co mamy wydać aż połowę wszystkich pieniędzy - tłumaczy Jerzy Wilk . - Brakuje natomiast przedsięwzięć związanych z rozwojem gospodarczym miasta i infrastrukturą. Myślę np. o budownictwie komunalnym, które w Elblągu po prostu leży.
Szef komisji infrastruktury Ryszard Klim z SLD popiera niektóre krytyczne uwagi opozycji, ale w ocenie tego radnego budżet na 2006 rok jest dobry i 29 grudnia zagłosuje za jego przyjęciem. - Na pewno martwi mnie problem budownictwa mieszkaniowego, bo 600 tysięcy zł wystarczy zaledwie na postawienie jednej klatki w bloku - przyznaje Klim. - Prezydent zadeklarował jednak, że jeśli w ciągu roku pojawią się jakieś dodatkowe pieniądze, to zostaną one przeznaczone właśnie na budowę całego budynku komunalnego. To ciągle mało, ale już coś.
Pierwszą debatę budżetową prezydent Henryk Słonina zorganizował, po apelach opozycji, rok temu. Jerzy Wilk uważa, że debaty są potrzebne, ale powinny się odbywać dużo wcześniej, bo teraz na wszelkie zmiany jest już, jego zdaniem, za późno. - Gdyby to był wrzesień, wierzyłbym w dobrą wolę i intencje prezydenta. Jeśli jednak debatujemy na kilka dni przed uchwaleniem budżetu, to myślę, że chodzi już tylko o to, by radni mogli się zwyczajnie wygadać - twierdzi Wilk.
Janusz Nowak, który kieruje Radą Miejską oraz klubem radnych SLD, oponuje. - To nie opozycja, a prezydent planuje wydatki i odpowiada przed mieszkańcami za ich realizację - mówi przewodniczący. - Pan prezydent nigdy nie uchylał się od przyjmowania wniosków czy postulatów z różnych stron. Także w tym roku był na to czas, a dziś dyskutujemy już nad ewentualnymi modyfikacjami budżetu. Ostateczna decyzja będzie jednak należeć do prezydenta.
SZ