Prawie 330 kilogramów narybku węgorza zostało wpuszczonych do Zalewu Wiślanego.
Zalew nie był zarybiany od początku lat 90-tych, spowodowało to dramatyczny spadek połowów, szczególnie węgorza, najcenniejszego gatunku na tym akwenie.
Pierwsze po kilkunastu latach przerwy zarybianie akwenu miało miejsce jesienią ubiegłego roku. Dzięki Ministerstwu Rolnictwa do wód Zalewu trafiło wtedy 331 kilogramów narybku węgorza. Kolejne 520 kilo narybku zostało wpuszczone trzy miesiące temu. Obecna akcja jest więc już trzecią.
- Rybacy liczą na kolejne i są gotowi partycypować w kosztach zarybiania - podkreśla Romuald Jachimowicz, inspektor rybołówstwa morskiego z Fromborka.
Na zarybianie do Tolkmicka przypłynęli rybacy z portów i przystani na południu Zalewu Wiślanego. Każda z łodzi wzięła zapakowaną w styropianowe skrzynki partię narybku i wypuściła węgorze w różnych częściach akwenu.
Pierwsze po kilkunastu latach przerwy zarybianie akwenu miało miejsce jesienią ubiegłego roku. Dzięki Ministerstwu Rolnictwa do wód Zalewu trafiło wtedy 331 kilogramów narybku węgorza. Kolejne 520 kilo narybku zostało wpuszczone trzy miesiące temu. Obecna akcja jest więc już trzecią.
- Rybacy liczą na kolejne i są gotowi partycypować w kosztach zarybiania - podkreśla Romuald Jachimowicz, inspektor rybołówstwa morskiego z Fromborka.
Na zarybianie do Tolkmicka przypłynęli rybacy z portów i przystani na południu Zalewu Wiślanego. Każda z łodzi wzięła zapakowaną w styropianowe skrzynki partię narybku i wypuściła węgorze w różnych częściach akwenu.
SZ