UWAGA!

Myślę, że Kaczmarski trzyma za nas kciuki

 Elbląg, Myślę, że Kaczmarski trzyma za nas kciuki
fot. Michał Skroboszewski

W swoim dorobku ma 600 wierszy, na scenie spędził 25 lat. Dla wielu z nas pozostał legendarnym bardem Solidarności, głosem pokolenia, niepokornym pieśniarzem z gitarą. Właśnie minęła 15. rocznica jego śmierci. O Jacku Kaczmarskim, ciągle aktualnym, usłyszymy już 25 maja na Małej Scenie u Sewruka.

"Kaczmarski - Cztery pory niepokoju" - tak brzmi tytuł spektaklu, do którego trwają przygotowania w Teatrze im. Aleksandra Sewruka. O tym, jakich piosenek możemy się spodziewać, opowiadają twórcy widowiska: Robert Talarczyk, reżyser, Marcin Tomasik, aktor oraz Jakub Lewandowski, choreograf.
      
       Robert Talarczyk, reżyser:
Jest to opowieść o Kaczmarskim, opowiedziana w sposób niedosłowny, enigmatyczny, trochę symboliczny, melancholijny. Spektrum jego zainteresowań było ogromne. Zahaczało o sprawy biblijne, sprawy związane z inspiracjami literackimi, malarskimi, o sprawy rewolucyjno-powstańcze, chociaż "Murów" nie śpiewamy. Nie będzie to zestaw przebojów. Pojawią się oczywiście piosenki, które są powszechnie znane, takie jak Obława czy Autoportret Witkacego, ale nie jest to The Greatest Hits. Jest to historia, która ma jakiś swój początek i koniec. Jest opowieścią utkaną z kilku części. Nosi tytuł "Kaczmarski - Cztery pory niepokoju". W spektaklu pojawia się więc jedna z bardziej enigmatycznych piosenek Kaczmarskiego o tym samym tytule. Większość ludzi kompletnie nie wie, o co w tej piosence chodzi. My wyszliśmy z założenia, że też nie wiemy, ale spróbujemy pójść własnymi drogami, aby odkryć to, co Kaczmarski chciał w niej opowiedzieć. Jest to spektakl bardzo mocno aktorski, ale również bardzo mocno plastyczny, ruchowy. Na scenie zobaczymy czwórkę aktorów, trzech mężczyzn i jedną damę. Są to fantastyczni aktorzy, ale także fantastycznie śpiewają. Spektakl może być zaskakujący dla widzów, którzy kojarzą Kaczmarskiego jako człowieka z gitarą, z rozciągniętymi swetrami, z ogniskiem. Aranżacje muzyczne Hadriana Flipa Tabęckiego również są nieco inne od tego, do czego są widzowie przyzwyczajeni. Tak samo jest ze światem plastycznym, który tworzy scenograf Adrianna Gołębiewska. Będzie to przestrzeń bardzo poetycka, w której pojawiają się elementy z ostatnich lat życia Kaczmarskiego, zahaczające o świat, który mu towarzyszył przez ostatnie lata, kiedy przestał śpiewać, kiedy jego wrażliwość była bardzo mocno podrażniona a ambicja ukierunkowana na pewną wściekłość, że nie jest w stanie posługiwać się tym, czym posługiwał się najpełniej. Nie chcemy za dużo zdradzać, chcemy by widzowie przyszli na spektakl z otwartą głową a nie z pewnymi wyobrażeniami. W zapowiedzi spektaklu pojawia się wiele znaków zapytania i chcemy te znaki zapytania jeszcze pomnożyć, a nie na nie odpowiadać, ponieważ teatr nie jest od tego, by odpowiadać na pytania, tylko je stawiać. Będzie to wizyjnie piękne, interesujące, bardzo energetyczne przedstawienie. Myślę, że Kaczmarski siedzi sobie teraz na wygodnym fotelu, patrzy na nas i trzyma za nas kciuki.
      
       Marcin Tomasik, aktor:
Przed pracą nad spektaklem byłem ciekawy, jakie zostaną wybrane piosenki. W latach swojej młodości, w liceum otarłem się o twórczość Kaczmarskiego, słuchałem, niektórych jego piosenek i miałem świadomość tego, że nie jest to łatwy materiał. Po wielu, wielu latach gdy zaczęliśmy słuchać oryginalnych wykonań Kaczmarskiego, byłem trochę przerażony, w jaki sposób to zagrać. Mamy jednak fantastyczną grupę realizatorów: Hadriana i Adę. To oni wprowadzili nas w świat Kaczmarskiego i pokazali go z zupełne innej strony. Nagle te teksty stały się dla nas nadal aktualne. Każda piosenka jest nową opowieścią, jest o czymś innym. Trudny materiał, niełatwy, wymagający. Próby są znakomite, jest świetna atmosfera, że idzie się z ogromną chęcią do teatru, żeby próbować.
      
       Jakub Lewandowski, choreograf: Jest to bardzo mocno praca zespołowa. Są to myśli, które kłębią się między sobą i tworzą pewną opowieść, pewien stan. Może jest to ostatnia myśl, albo ostatnia chwila Kaczmarskiego? Może to jest to? Może to jest to, co się kłębi w nim? Bo jak się powszechnie uznaje, pod koniec życia, w ostatnich jego sekundach mija całe nasze życie... Może to jest to?
      
       Premiera spektaklu "Kaczmarski - Cztery pory niepokoju" 25 maja, godz. 19 na Małej Scenie Teatru Aleksandra Sewruka.
      
      
dk

Najnowsze artykuły w dziale Kina i teatr

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama