UWAGA!

Walentynki w kinie Światowid

 Elbląg, Kadr z filmu „Pocałunek o północy”.
Kadr z filmu „Pocałunek o północy”.

Wino, taniec, sesja fotograficzna i romantyczny „Pocałunek o północy” - to propozycja kina Światowid na Dzień Zakochanych.

- W walentynkowy wieczór, 14 lutego o godz. 19 zapraszamy na „Pocałunek o północy”, oryginalną komedię romantyczną w reżyserii Alexa Holdridge’a, której akcja rozgrywa się w Los Angeles w szaloną, sylwestrową noc - zachęca Monika Stando ze Światowida.
     Oprócz filmu na wszystkich zakochanych czekać będzie m.in. pokaz tańca, degustacja wina i pamiątkowa sesja fotograficzna. Będzie też kiermasz biżuterii i kosmetyków. A wszystko to odbywać się będzie przy wyjątkowej oprawie muzycznej i scenografii. Bilety kosztują 15 zł.
     
     Pocałunek o północy
     Akcja filmu dzieje się 31 grudnia. Wilson, 29-letni facet, przeżył właśnie najgorszy rok w swoim życiu. Do północy pozostało jeszcze kilka godzin, ale Wilson chce „zakopać się” w łóżku. Przed samotnością próbuje uchronić go najlepszy przyjaciel. Namawia go na zalogowanie się w serwisie randkowym. Sylwester to czas czarów - na ogłoszenie Wilsona odpowiada Vivian, która jak on nie ma pojęcia, co zrobić z resztą dnia i wieczornym szaleństwem…
     Scenariusz i reżyseria Alex Holdridge. Obsada: Scoot McNairy, Sara Simmonds, Brian McGuire. USA, 2007.
     

 


     Sponsorem Walentynek w kinie Światowid jest sklep dobrewina.pl , mieszczący się przy ul. Garbary 20.

OK

Najnowsze artykuły w dziale Kina i teatr

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Właśnie wróciłem z narzeczoną, z owej propozycji kina Światowid stwierdziliśmy razem, że ten wieczór był co najmniej drętwy. Nic nie było dograne ani dopracowane. Film nudny, część widzów nie doczekała do końca seansu i opuściła salę kinową. Ponadto zapowiadana i reklamowana degustacja win - dobre sobie. Owszem stali kelnerzy, lampki szampana czy wina i tyle. Czy ktoś pokierował gości do stołu? Zaprosił na poczęstunek? Nie! A jeszcze do tego pokaz tańca - hehehe błędy techniczne, oczywiście nie świetnych tancerzy tylko ekipy organizacyjnej i technicznej:D brawo Światowid!!! Jesteśmy rozczarowani, na szczęście nasza wielka miłość nie zepsuła nam tego wieczoru do końca!! :)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Telakazeus(2009-02-14)
  • O Tarkowskim także mówi się, że jest nudny. O Jarmuschu również. Jeśli wybieracie się Państwo na seans do kina Światowid, proszę nie spodziewać się komercjalnych filmów, jakimi karmi swych widzów Multikino, nawet jeśli ma to być komedia romantyczna. Film trudniejszy w odbiorze przez niewybrednego widza zwykle jest odbierany z niezadowoleniem. Drobna uwaga odnośnie pokazu tańca – problemy techniczne w trakcie pokazu tanecznego nie były spowodowane nieudolnością pracy organizatorów, lecz źle nagranym materiałem muzycznym przez wykonawców tańca. Na przyszłość proponuję najpierw zapoznać się z rzeczywistymi przyczynami, a dopiero potem wyrażać swe frustracje na forum publicznym. Pozdrawiam.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    CINEMArg.p(2009-02-14)
  • Po pierwsze Kino Światowid nie raz było przyczyną nieudolnych występów, po drugie wyświetlenie kopii filmu w kolorze czarno-białym, a który faktycznie był kolorowy to kpina. Dodam od siebie że premiera filmu była w 2007 r. , a nie 2009 r. , więc płacąc stawkę jak za film nowy oczekiwaliśmy porządnej imprezy. A propos tancerzy - to nie oni tu zawinili tylko obsługa od nagłośnienia.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Telakazeus(2009-02-15)
  • Premiera światowa odbyła się w roku 2007,lecz polska dopiero 26 grudnia 2008 roku, a zatem troszkę ponad miesiąc temu. Proszę następnym razem zaopatrzyć się w niezbędną wiedzę przed wyrażaniem nieuzasadnionych pretensji. Zdjęcia do filmu były czarno - białe, co nie wynika z wyświetlenia błędnej kopii, lecz stylistyki zastosowanej w owym filmie. Przytaczam fragment recenzji o tymże filmie autorstwa Iwony Cegiełkówny, zamieszczonej w miesięczniku "KINO" (Iwona Cegiełkówna, Pocałunek o północy, „ Kino” 2009,nr 1,s. 75.), która napisała co nieco o stylistyce filmu: (. .. ) Pochlebne recenzje "Pocałunku. .. " to również w dużej mierze zasługa operatora Roberta Murphy'ego (debiut jako autora zdjęć w pełnym metrażu; gra też porzuconego przez Vivian chłopaka). Zdjęcia to niemal trzeci bohater filmu. Większość kręcono w naturalnych wnętrzach, łącznie z prawdziwym mieszkaniem reżysera, które wynajmował przed laty. Los Angeles w obiektywie Murphy'ego przypomina bardziej Nowy Jork niż słoneczne Miasto Aniołów z pocztówkowej wersji. Na czarno-białych zdjęciach trudno nawet rozpoznać słynną Hollywood Boulevard. Realizatorom sprzyjała wyjątkowo chłodna, jak na tę szerokość geograficzną, zima.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    CINEMArg.p(2009-02-15)
  • c. d. Ale zdjęcia pozbawione są chropawej, gruboziarnistej faktury, do jakiej przyzwyczaiło nas offowe kino. Niemal każdy kadr wydaje się starannie skomponowany, choć narracja nie traci nic ze spontaniczności. Nieprzypadkowo pierwsze spotkanie bohaterów odbywa się w kawiarnianym ogródku, a randka - na ulicach miasta. Tu oboje są anonimowymi postaciami z tłumu równie obcych sobie ludzi. Gdy relacja Vivian i Wilsona się ociepla, zmienia się też inscenizacja scen z ich udziałem (kolacja we włoskiej knajpce, intymne sceny w mieszkaniu bohatera). Holdridge'owi udało się jeszcze jedno: nie poszedł na narracyjną łatwiznę, zakończenie filmowej historii odbiega od reguł gatunku. Ale właśnie dlatego wierzymy jego bohaterom. Czujemy, że jesteśmy tacy jak oni: niepewni siebie, niespełnieni. I też częściej przytrafiają nam się te mniej romantyczne zakończenia(. .. ). Obsługa od nagłośnienia w kinie Światowid nie zawiniła, lecz tancerze dostarczyli błędnie nagraną przez siebie płytę i na ich życzenie nie było próby, więc nikt nie miał szansy zorientować się, że nagrano nie te utwory, co trzeba (zresztą nawet gdyby ekipa od nagłośnienia sprawdzała płytę, nikt nie zorientowałby się, że coś jest nie tak, gdyż tylko tancerze wiedzieli, do jakich utworów mieli tańcz
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    CINEMArg.p(2009-02-15)
  • a mi sie podobalo gratuluje oranizatorowi chodz tancerze. .. hm. .. hm. .. przemilcze to reszta rewelacja
Reklama