UWAGA!

Archeologiczne „skarbonki” (Historia jednego przedmiotu cz. 174)

 Elbląg, Archeologiczne „skarbonki”
Archeologiczne „skarbonki” (fot. MAH)

Wspólnie z Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu prowadzimy cykl pn. "Historia jednego przedmiotu", w którym prezentujemy ciekawe eksponaty i ich historię. Przedmioty codziennego użytku odnalezione przez badaczy na ziemi (a czasem i w ziemi) elbląskiej przybliżą nam jej dawnych mieszkańców. Dziś będzie o latrynach.

Latryny Starego Miasta w Elblągu... te specyficzne, a jakże niezbędne, elementy zagospodarowania parcel mieszczańskich są często wspominane, kiedy mówi się o elbląskich badaniach archeologicznych. To właśnie z ich wnętrz wydobyto większość, przechowywanych obecnie w elbląskim Muzeum, zabytków. Są wśród nich oczywiście te najcenniejsze, np. giterna, fidel, okulary, flet i piszczałka, a też te najbardziej powszednie, popularne, np. naczynia gliniane, drewniane miski klepkowe, toczone talerze.
       Najstarsze z zachowanych elbląskich latryn zostały zbudowane prawdopodobnie nie wcześniej niż w latach siedemdziesiątych-osiemdziesiątych XIII w., być może dopiero po pożarze w 1288 r. i ponownym, częściowym rozmierzeniu miasta. Na podstawie skromnych przesłanek można przypuszczać, że w najstarszym okresie miasta były to po prostu doły wykopane w pobliżu domostw, które po zapełnieniu były zasypywane.
       Latryny średniowieczne stawiane były wyłącznie z drewna dębowego. Podstawą ich konstrukcji były cztery słupy narożnikowe, zabezpieczone rozporami. Pomiędzy te słupy a ściany wykopu układano deski tworzące cembrowinę. Tak konstruowane latryny miały najczęściej 4-5 m głębokości. Najgłębsza z dotychczas odkrytych miała ponad 6 m.
       W XV w. na niektórych parcelach pojawiły się latryny wykonane w zupełnie innej technice i z wykorzystaniem innego budulca. Stawiane na rzucie okręgu, posadowione były na wielobocznym wieńcu z kantówek dębowych, a w jednym przypadku na starym, zużytym kole od wozu. Budowano je z kamieni łączonych gliną. Górną część wykonywano z cegieł, górą sklepionych z pozostawionym otworem wlotowym. Te bardzo trwałe latryny były wykorzystywane niejednokrotnie aż do początku XIX w.
       W XVII-XVIII wieku ponownie stawiano latryny o drewnianej konstrukcji. Tym razem z innych niż dąb gatunków drewna i bez wykorzystania słupów. Deski cembrowiny spajane były w narożnikach przy pomocy połączeń ciesielskich.
       Latryny po dłuższym użytkowaniu zapełniały się. Powodowało to, że ich zawartość trzeba było co jakiś czas wybierać. Specjalistą od „brudnej roboty”, swoistym przedsiębiorstwem oczyszczania miasta był kat wraz ze swoimi pachołkami. Za usuwanie nieczystości i padłych zwierząt z miejsc publicznych otrzymywał wynagrodzenie z kasy miejskiej. Natomiast za opróżnianie latryn znajdujących się w obrębie prywatnych parcel musieli płacić ich właściciele. Ta niezbyt przyjemna dla wszystkich czynność mogła odbywać się jedynie w nocy, a możliwą do wywiezienia ilość nieczystości mierzono na beczki elbląskie. Niestety nie wiemy, jaką miały one pojemność.
       Latryny w Elblągu pełniły swoje funkcje, w zależności od rejonu miasta, nawet do początku XX wieku, kiedy to upowszechniła się w mieście kanalizacja.
       Te konstrukcje, pełniące także rolę przydomowego śmietnika, przechowały w swoich wnętrzach przedmioty codziennego użytku dawnych mieszkańców Elbląga - miasta, które przestało istnieć w 1945 roku. Stały się swoistymi „kapsułami czasu”, i nie istotne, że przykro pachnącymi...
      

       Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl sprawuje patronat medialny nad Muzeum Archeologiczno-Historycznym
Mirosław Marcinkowski, kustosz MAH Elbląg

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Pamiętam jak kiedyś (ze 20 lat temu) chodziliśmy całą klasą ze szkoły pomagać w wykopkach. Osobiście wykopywałem "skarby" z latryny nr 8.( a może nr 4,coś takiego)
  • Dodam jeszcze że z latryn nie śmierdziało już kupą, a to coś miało konsystencję ciemnobrązowej galarety.
Reklama