To podstawowe pytanie, które warto sobie zadać po koncercie. Nie zawsze doprowadzi do skutku, czyli do zakupu płyty, ale pomoże ustalić na ile artysta zapadł w serce i w pamięć. Rykarda Parasol, artystka o głosie jak dzwon i równie mocnym spojrzeniu, mimo że na swój sposób robi wrażenie nie mąci w głowie na tyle, by zdecydować się na tak szaleńczy krok pod koniec miesiąca. Mimo to i tak warto zobaczyć zdjęcia z koncertu.
Niektórzy artyści pomiędzy piosenkami zagadują i czarują, zaklinają publiczność. Inni wolą skupić się przede wszystkim na śpiewaniu, tworzą coś w rodzaju misterium po to, by jak najpełniej przekazać swoją wizję świata.
Rykarda Parasol, która wczoraj (28 września) w elbląskiej Mjazzdze pojawiła się po raz pierwszy, należy raczej do tej drugiej grupy. Przez pierwsze pięć piosenek grała i śpiewała z dystansem i powagą, jakby była na czymś w rodzaju egzaminu z przedmiotu o nazwie „czy oni mnie kupią?”. Dopiero później nieco odpuściła, a nawet trochę pożartowała i jakoś się to posklejało.
Artystce nie można jednak odmówić dwóch rzeczy – ma potężny, doskonale wyszkolony głos i barwę, która może przyprawić o dreszcze (choć nie musi), a także oczy, które bardziej opowiadają jej piosenki niż słowa. Jak jednak pokazuje wczorajszy koncert perfekcja bywa zabójczynią klimatu.
Jaki z tego morał? Nie zawsze to, co lubią koleżanki albo koledzy jest akurat tym, co do nas trafi. Czasami warto wybrać coś losowo, a nawet i na oślep, bo właśnie wtedy można odkryć zupełnie nowe, nieznane muzyczne lądy.
Rykarda Parasol, która wczoraj (28 września) w elbląskiej Mjazzdze pojawiła się po raz pierwszy, należy raczej do tej drugiej grupy. Przez pierwsze pięć piosenek grała i śpiewała z dystansem i powagą, jakby była na czymś w rodzaju egzaminu z przedmiotu o nazwie „czy oni mnie kupią?”. Dopiero później nieco odpuściła, a nawet trochę pożartowała i jakoś się to posklejało.
Artystce nie można jednak odmówić dwóch rzeczy – ma potężny, doskonale wyszkolony głos i barwę, która może przyprawić o dreszcze (choć nie musi), a także oczy, które bardziej opowiadają jej piosenki niż słowa. Jak jednak pokazuje wczorajszy koncert perfekcja bywa zabójczynią klimatu.
Jaki z tego morał? Nie zawsze to, co lubią koleżanki albo koledzy jest akurat tym, co do nas trafi. Czasami warto wybrać coś losowo, a nawet i na oślep, bo właśnie wtedy można odkryć zupełnie nowe, nieznane muzyczne lądy.