W niedzielę (12 września) w Old Pubie Jaszczur mieliśmy okazję posłuchać trochę niekonwencjonalnych dźwięków. Zagrały dla nas Mental, YHY oraz Mentalnych Narzędzi. Sam już nie wiem, która to impreza sygnowana logiem DTC. Ważne jednak jest to, że chłopaki – choć może rzadziej niż kiedyś – to jednak nadal działają na polu organizowania undergroundowych koncertów. Więcej zdjęć.
Chwała im za to i cześć, bo dzięki temu jest jakaś alternatywa dla darmowych spędów organizowanych przez miasto czy też tzw. kultury wyższej, obficie reprezentowanej na różnych elbląskich festiwalach.
Wieczór rozpoczęła nieco tajemnicza formacja z Malborka, czyli Mental. Nie byłem świadkiem całego ich występu, to, co zdążyłem usłyszeć i zobaczyć, było jednak dosyć ciekawe. Transowe gitarowe dźwięki, klimat psychodelik i ekstatyczna gra basisty mogły intrygować. Rozmawiałem z kilkoma osobami, dzięki czemu wiem, że nie tylko ja miałem problem z ogarnięciem muzyki Mentali. Było tam sporo elementów post rockowych i post corowych – dużo stylistycznego zamieszania.
W środku stawki mieliśmy, jak się nie mylę, debiutantów – jeśli chodzi o elektryczne granie przed publiką, czyli YHY. Wyobraźcie sobie skandynawskich black metalowców, którzy nieco odurzeni oparami dziwnych substancji w pewnym momencie odkrywają w sobie fascynację twórczością Nicka Cave’a, The Doors czy Madrugady. Wiem, że może to być ciężkie, ale tak chyba najprościej ogarnąć twórczość tej ekipy. YHY to niepokojące, mroczne i narkotyczne dźwięki przełamywane wybuchami agresji czy może frustracji. Wokalista operował od niskiego, czystego zaśpiewu, niemal melodeklamacji, aż po opętańcze wrzaski i krzyki niekiedy ocierając się wręcz o screamo. Czasami jednak było go za dużo i był też za bardzo wyeksponowany, nie pozwalając dobrze wsłuchać się w ciekawe partie instrumentalne. Pomiędzy autorskimi numerami usłyszeliśmy również cover Joy Division i najbardziej black metalowy utwór The Cure – „A Forest”.
Ostatni tego wieczoru zespół Mentalnych Narzędzi zdarzyło mi się już słyszeć podczas tegorocznego ERE. Niestety, nikt ich tam nie docenił, a mnie tym czasem niedzielny koncert utwierdził w przekonaniu, że w stosunkowo krótkim czasie powstał jeden z najciekawszych zespołów na elbląskiej scenie. W Mentalnych Narzędziach uderza od razu profesjonalizm muzyków, ogranie, brzmienie no i przede wszystkim same kompozycje. Te cechuje niebanalność, obrazowość. To w zasadzie dźwiękowe pejzaże, tło do jakichś onirycznych doświadczeń. Może to brzmi trywialnie, ale zaprawdę powiadam Wam, że taka jest ta muzyka – bardzo wciągająca. Jedyne zastrzeżenie, jakie miałem i nadal mam, to wokal. W niedzielę jakoś mi się to bardziej podobało niż przy poprzedniej okazji, ale nadal uważam, że wokalista, który pisze bardzo ciekawe teksty, powinien przekazywać je w jakiś bardziej ekspresyjny i zaangażowany sposób. No, ale to moje zdanie, być może zespół celowo przyjął taką konwencję. Nie zważając jednak na to, jestem przekonany, że mogą sporo namieszać w świecie muzycznej progresji i dźwiękowych eksperymentów. I mam nadzieję zobaczyć kiedyś ich koncert wzbogacony o wizualizacje, to mogłoby dać imponujący efekt.
Jak się okazuje, elbląska czy też okoliczna muzyka nie samymi utartymi schematami stoi. Na szczęście są ludzie, którzy tworząc muzykę, starają się zrobić coś więcej niż wpisać się w utrwaloną konwencję, poszukują i eksperymentują, a do tego robią to z bardzo dobrym skutkiem.
Wieczór rozpoczęła nieco tajemnicza formacja z Malborka, czyli Mental. Nie byłem świadkiem całego ich występu, to, co zdążyłem usłyszeć i zobaczyć, było jednak dosyć ciekawe. Transowe gitarowe dźwięki, klimat psychodelik i ekstatyczna gra basisty mogły intrygować. Rozmawiałem z kilkoma osobami, dzięki czemu wiem, że nie tylko ja miałem problem z ogarnięciem muzyki Mentali. Było tam sporo elementów post rockowych i post corowych – dużo stylistycznego zamieszania.
W środku stawki mieliśmy, jak się nie mylę, debiutantów – jeśli chodzi o elektryczne granie przed publiką, czyli YHY. Wyobraźcie sobie skandynawskich black metalowców, którzy nieco odurzeni oparami dziwnych substancji w pewnym momencie odkrywają w sobie fascynację twórczością Nicka Cave’a, The Doors czy Madrugady. Wiem, że może to być ciężkie, ale tak chyba najprościej ogarnąć twórczość tej ekipy. YHY to niepokojące, mroczne i narkotyczne dźwięki przełamywane wybuchami agresji czy może frustracji. Wokalista operował od niskiego, czystego zaśpiewu, niemal melodeklamacji, aż po opętańcze wrzaski i krzyki niekiedy ocierając się wręcz o screamo. Czasami jednak było go za dużo i był też za bardzo wyeksponowany, nie pozwalając dobrze wsłuchać się w ciekawe partie instrumentalne. Pomiędzy autorskimi numerami usłyszeliśmy również cover Joy Division i najbardziej black metalowy utwór The Cure – „A Forest”.
Ostatni tego wieczoru zespół Mentalnych Narzędzi zdarzyło mi się już słyszeć podczas tegorocznego ERE. Niestety, nikt ich tam nie docenił, a mnie tym czasem niedzielny koncert utwierdził w przekonaniu, że w stosunkowo krótkim czasie powstał jeden z najciekawszych zespołów na elbląskiej scenie. W Mentalnych Narzędziach uderza od razu profesjonalizm muzyków, ogranie, brzmienie no i przede wszystkim same kompozycje. Te cechuje niebanalność, obrazowość. To w zasadzie dźwiękowe pejzaże, tło do jakichś onirycznych doświadczeń. Może to brzmi trywialnie, ale zaprawdę powiadam Wam, że taka jest ta muzyka – bardzo wciągająca. Jedyne zastrzeżenie, jakie miałem i nadal mam, to wokal. W niedzielę jakoś mi się to bardziej podobało niż przy poprzedniej okazji, ale nadal uważam, że wokalista, który pisze bardzo ciekawe teksty, powinien przekazywać je w jakiś bardziej ekspresyjny i zaangażowany sposób. No, ale to moje zdanie, być może zespół celowo przyjął taką konwencję. Nie zważając jednak na to, jestem przekonany, że mogą sporo namieszać w świecie muzycznej progresji i dźwiękowych eksperymentów. I mam nadzieję zobaczyć kiedyś ich koncert wzbogacony o wizualizacje, to mogłoby dać imponujący efekt.
Jak się okazuje, elbląska czy też okoliczna muzyka nie samymi utartymi schematami stoi. Na szczęście są ludzie, którzy tworząc muzykę, starają się zrobić coś więcej niż wpisać się w utrwaloną konwencję, poszukują i eksperymentują, a do tego robią to z bardzo dobrym skutkiem.
Tomasz Sulich