UWAGA!

Elbląg musiał się zmienić. To nieuniknione.

 Elbląg, Marie-Luise Salden prowadzi w Galerii EL warsztaty drzeworytu
Marie-Luise Salden prowadzi w Galerii EL warsztaty drzeworytu (fot. WS)

Miałam 5 lat, gdy opuściliśmy Elbląg. Byłam zatem bardzo mała. Sporo jednak z tamtych czasów pamiętam. Wiele o Elblągu opowiadali mi również moi rodzice i przyjaciele rodziny, którzy znali elbląskie strony. Było to bardzo żywe miasto – wspomina stary Elbing Marie-Luise Salden, niemiecka artystka, która zapamiętała miasto oczami małego dziecka. Artystka powróciła do niego po raz kolejny, by poprowadzić warsztaty drzeworytu w Galerii EL. Zobacz fotoreportaż.

W technice drzeworytu używana jest deska, na którą nanosi się rysunek, a następnie przy pomocy specjalnych narzędzi wycina się tło, które na odbitce będzie białe. Pozostawione wypukłe miejsca będą drukowały. Klocek pokrywa się farbą drukarską i odbija na papierze – można wyczytać na temat drzeworytu na stronie Wikipedii.
       Udział w zajęciach poprowadzonych przez specjalistkę w tej dziedzinie, Marie-Luise Salden wzięło trzech ambitnych młodych elblążan. Zajęcia dla młodzieży odbywają się w Galerii El od poniedziałku (8 sierpnia) i potrwają do dzisiaj (10 sierpnia). W najbliższy piątek, sobotę i niedzielę na zajęcia zaproszeni są dorośli.
       Artystka bacznym okiem obserwowała postępy swoich uczniów i była bardzo zadowolona z efektów ich pracy:
       - W zajęciach bierze udział trójka wspaniałych, interesujących i zdolnych młodych ludzi – mówi. - Są to uczniowie zwykłego liceum, którzy na co dzień dodatkowo biorą udział w zajęciach ze sztuki, mają więc już jakieś podstawy. Krok po kroku pokazuję im, na czym polega technika tworzenia w drzeworycie. Uczniowie ci brali już trzy lata temu udział w moich zajęciach. Cała trójka jest bardzo uzdolniona i jestem z ich postępów bardzo zadowolona.
       Uczestnicy warsztatów byli również z zajęć bardzo zadowoleni. Wiele dała im nauka pod okiem fachowca:
       - Chciałam poznać nową technikę tworzenia – mówi Marta, jedna z uczestniczek warsztatów. - Pierwszy raz biorę udział w zajęciach drzeworytu. Na początku zajęć dowiedzieliśmy się, co to jest drzeworyt i skąd pochodzi. Każdy z nas miał już wcześniej do czynienia ze sztuką. Ja np brałam udział w zajęciach linorytu, a jest to technika dość podobna do drzeworytu. – dodaje.
      

 


       Na pytanie, dlaczego w swoim życiu zawodowym zajęła się właśnie sztuką, Marie-Luise Salden odpowiada:
       - Zamiłowanie do sztuki wyniosłam z mojego domu rodzinnego. Rodzice zaszczepili we mnie także miłość do muzyki i literatury. Były to bardzo istotne elementy naszego życia. Moi rodzice byli zaprzyjaźnieni z ówczesnym gdańskim profesorem sztuki. Był nim Fritz August Pfuhle. Pracował on jako wykładowca w Gdańskiej Wyższej Szkole Technicznej na wydziale sztuki.
       Marie-Luise Salden urodziła się w Elblągu w 1939 roku. Mieszkała na ulicy Kowalskiej w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Hotel pod Lwem. Jej rodzice prowadzili dobrze prosperujący sklep spożywczy. Elbląg opuściła w wieku pięciu lat. Był koniec wojny. Jak mała Marie zapamiętała swoje piękne, stare miasto?:
      
- Miałam 5 lat, gdy opuściliśmy Elbląg. Byłam zatem bardzo mała, sporo jednak z tamtych czasów pamiętam – mówi artystka. - Wiele o Elblągu opowiadali mi również moi rodzice i przyjaciele rodziny, którzy znali elbląskie strony. Było to bardzo żywe miasto. Port, do którego przybijało wiele statków, tętnił życiem. W Elblągu znajdowała się Wyższa Szkoła Techniczna, było to zatem miasto nauki. Elbląg miał także swój własny teatr. Naturalnie pozostawał w cieniu Gdańska, ale miał swój własny styl i charakter – dodaje. - Każdego lata jeździłam z rodzicami do Krynicy Morskiej. Wszyscy kochaliśmy morze. Mój ojciec, który dorastał w Elblągu, uwielbiał wszystko, co było związane ze statkami i łodziami. Spędzaliśmy też swój wolny czas w porcie nad rzeką Elbląg.
       Słuchając opowieści pani Salden myślami przeniosłam się do starego Elbląga i wyobraziłam sobie siebie spacerującą po jego zakamarkach. Nie tylko ja zresztą uległam temu nastrojowi chwili. I pani Salden zapragnęła wraz ze mną przenieść się w czasie, by powrócić choć na chwilę do starego Elbląga, powałęsać się po dawnych uliczkach, zajrzeć do urokliwych zaułków i zakamarków.
      
       Na pytanie, jak znajduje współczesny Elbląg, artystka, odpowiada:
       - Elbląg musiał się zmienić. To nieuniknione. Żyjemy teraz w innych czasach. Wszystko rządzi się innymi prawami. Także sztuka, architektura i urbanistyka – dodaje. - Chodzi tu także o koszta. Wybudowanie miasta według wcześniejszego wzoru byłoby bardzo drogie. Kto powiedział, że dzisiejszy Elbląg musi wyglądać jak stary Elbląg? Należało nadać Elblągowi nowy wyraz, który nie musi być wcale gorszy od starego. Wiem, że Elbląg nie tętni tak życiem, jak ten stary, ale myślę i taką mam nadzieję, że z czasem ta sytuacja się zmieni.
      
       A w jakiej rodzinie wzrastała Marie-Luise Salden?

       - Miałam jedną siostrę, starszą ode mnie o cztery lata. Niestety, już nie żyje – mówi artystka. - Cieszę się bardzo, ponieważ już w piątek najmłodsza córka mojej siostry Katharina przybędzie do Elbląga i zagości na moich zajęciach. Jak wspomniałam moja siostra była starsza ode mnie o 4 lata. W dzieciństwie nie mieliśmy z powodu różnicy wieku zbyt dobrego kontaktu. Miałyśmy inny zakres zainteresowań. Dopiero w wieku dorosłym znalazłyśmy dobry kontakt – dodaje. - Moi rodzice przejęli od moich dziadków sklep spożywczy, coś w rodzaju delikatesów. Mój ojciec chciał zostać prawnikiem, ale musiał przejąć interes po swojej owdowiałej matce. W międzyczasie mój ojciec wyjechał do Norwegii, gdzie brał udział w działaniach wojennych. Wtedy to moja mama przejęła interes. Pewnego dnia ojciec powrócił z wojny cały i zdrowy. Pamiętam, jak wszędzie za nim wtedy chodziłam, wszędzie mu towarzyszyłam. Tak byłam stęskniona za nim. Bardzo mi go brakowało. Moi rodzice byli wspaniałymi, kochającymi rodzicami. Robili wszystko, żebyśmy z siostrą miały wspaniałe dzieciństwo. Najbardziej podobało mi się w nich, że po ucieczce z Elbląga nie narzekali, że pogodzili się z losem i starali się nie rozpamiętywać przeszłości. Tęsknili, lecz zostawili swe dawne życie za sobą.
      
       A jak wygląda dziś życie Marie-Luise Salden?

       - Obecnie jestem docentem na Międzynarodowej Akademii Sztuki w Heimbach – mówi artystka. - Specjalizuję się w drzeworycie. Wcześniej brałam udział w wielu projektach zagranicznych, podczas których doskonaliłam swój warsztat. W Japonii doskonaliłam swoje umiejętności tworzenia prac w drzeworycie oraz wykonywałam prace z papieru. Jednym z ciekawszych projektów, w jakich brałam udział, był projekt związany ze sztuką Aborygenów przeprowadzony w Australii. Ponieważ mój syn mieszka w Australii, często podróżowałam w tamte rejony świata. Odwiedziny łączę zawsze z pracą, ponieważ zafascynowała mnie tamtejsza sztuka.
      
       Na pytanie, jakie są jej najbliższe plany zawodowe, z entuzjazmem odpowiada:

       - Chcę dalej tworzyć w drzeworycie. Ta technika tworzenia ma dzięki Bogu nieograniczone możliwości. Chciałabym także stworzyć książkę rysunkową na temat delfinoterapii. Chciałabym pokazać, w jaki sposób dziecko dzięki delfinom, może dojść do zdrowia i jak w ogóle delfiny działają na nas ludzi. Poczyniłam już nawet pierwsze kroki w tym kierunku.
      

dk

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • wszyscy krytykują elbląg a to przecież takie ładne miasto w którym dużo się dzieje jeśli chodzi o budowanie.
  • w sumie nawet w ostatnich czasach sporo też festynów i różnych imprez rodzinnych. Ale jak dla mnie to miasto jest niestety umierające. Małe perspektywy dla młodych ludzi przez co emigrują. Nie ma zbyt dużego wyboru uczelni praktycznie brak kierunków przyrodniczych a przecież nie każdy musi być humanistą. Jak już się wyjedzie nie bardzo chce się tu wracać chyba, że na starość albo w odwiedziny
  • Ja "przywędrowałem" do Elbląga ponad 10 lat temu. W wielu miastach w całej Polsce mieszkałem, i nie były to jakieś mieściny (min. Opole i Szczecin). Dla mnie tutaj znalazłem to co chciałem, i jest nam (całej rodzince) naprawdę dobrze w tym Elbingu, i chcemy tu zostać.
  • Tu dobrze mieć wysokie urzędnicze stanowisko z wysoką pensją i niewiele robić pożytecznego, a może czasem i coś pożytecznego jak się uda i ma się święty spokój. Tu rzeczywiście wtedy cudownie się mieszka- blisko morze, jeziora, Trójmiasto, rekreacyjna Wysoczyzna, Zalew i jest naprawdę fajnie !!!
  • -mnie tez podoba sie elblag, wykupilem nawet sobie miejsce na cmentarzu. !!!
  • Pani Salden ma dożywotnio pełną opiekę i opierunek w hotelu Pod Lwem (bezpłatnie). Tu znajdował się bowiem sklep delikatesowy jej przodków - "Feinkostladen Paul Salewski". Stąd dostarczano zaopatrzenie m. in. na dwór cesarski w Kadynach, a później dla Prinza Luisa Ferdinanda von Preussen i jego żony Kiry Romanow (ostatnich właścicieli Kadyn). Dlaczego p. Salden rodzice nazywali się Salewski, a później Salden - vide jeden z egzemplarzy kwartalnika "Magazyn Elbląski". W recepcji hotelu Pod Lwem znajduje się kopia jednego z jej najpiękniejszych obrazów. .. .
  • A w którym nr Magazynu Elbląskiego te informacje ?
Reklama