UWAGA!

Filmowanie kręci go dłużej niż "4 minuty"

 Elbląg, Jakub Kosobudzki podczas kręcenia filmu fabularnego w szpitalu
Jakub Kosobudzki podczas kręcenia filmu fabularnego w szpitalu (fot. arch. prywatne)

Jakub Kosobudzki filmem interesuje się od najmłodszych lat. Nagrywa wesela, filmy promocyjne, a także fabularne czy dokumentalne, które od kilku lat publikuje na swoim kanale na YouTube. Kuba stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Przygotowuje się do egzaminów do łódzkiej filmówki, po której ma nadzieję zostać operatorem filmowym. Tak dobrym, jak jego idol Sławomir Idziak. Póki co, młody elblążanin nakręcił "4 minuty", dokument opowiadający o pracy ratowników medycznych.

Jednym z etapów egzaminu jest nagranie filmu. Jakub postawił na dokument. Film „4 minuty”, który od kilku dni dostępny jest w sieci, opowiada o pracy ratowników medycznych. Już w pierwszej dobie po premierze film zyskał 300 wyświetleń, a liczba ta z pewnością będzie rosła. Dokument upubliczniają ratownicy, a w promocję zaangażował się także Wojewódzki Szpital Zespolony w Elblągu.
       - Pomysł na film dokumentalny wyszedł spontanicznie podczas rozmowy z koordynatorem SOR, Michałem Dąbrowskim - opowiada Kuba Kosobudzki. - W szpitalu wojewódzkim nagrywałem wtedy film fabularny i wspólnie stwierdziliśmy, że ciekawie byłoby pokazać również pracę ratowników. Najpierw musiałem uzyskać zgodę dyrekcji szpitala, a gdy się to udało, mogłem zacząć działać. Przez 2 dni nagrywałem szpitalny oddział ratunkowy, a przez kolejne 1,5 tygodnia przebywałem w bazie karetek i stamtąd - wraz z ratownikami - jeździłem na akcje. Było to fajne doświadczenie, mimo że miałem okazję pojechać tylko na kilka akcji, bo tylko na tyle pozwolił mi czas. Jednak to wystarczyło, abym mógł stwierdzić jak ciężka, stresująca i męcząca jest to praca. Tym krótkim filmem chcę uświadomić ludziom, że dzwoniąc pod numer ratunkowy muszą brać pod uwagę fakt, że ktoś w tej chwili może umierać i bardziej potrzebować pomocy. Były przypadki, że ktoś dzwonił z bólem zęba i przez to karetka nie mogła wyjechać do kogoś kto np. miał udar, a tutaj liczy się każda minuta – tłumaczy.
       Jakub nie boi się wyzwań. W łódzkiej szkole filmowej poziom jest bardzo wysoki. Co roku do egzaminów podchodzi ok. 140 chętnych, a miejsc na wydziale operatorskim jest tylko 8. - Łódzka szkoła filmowa to pewnego rodzaju furtka, przez tę uczelnię przeszło wiele znanych osób m.in. Sławomir Idziak, Roman Polański czy Andrzej Wajda - wskazuje aspirujący do zawodu operatora filmowego Kuba. - Jestem właśnie po ostatnich konsultacjach. Egzaminatorzy widzieli już film „4 minuty”, stwierdzili, że jest zbyt publicystyczny i zaproponowali mi pójście na reżyserię. Jednak już w gimnazjum postanowiłem sobie za cel, dostanie się na operatorstwo. I będę do tego dążył. Dlatego nagram kolejny film, chcę im udowodnić, że stać mnie na jeszcze więcej – mówi Jakub. - Podczas egzaminów, prócz przygotowania filmu, sprawdzana jest również wrażliwość artystyczna kandydata. Jednym z zadań jest także aranżacja scenki fotograficznej oraz audiowizualnej – dodaje.
       Kuba ma na swoim koncie już kilka filmów, które nagrywa przede wszystkim w swoim rodzinnym mieście – Elblągu, pokazując miasto z różnych perspektyw. Jeden z nich- „Moment”, ma już ponad 13 tysięcy wyświetleń. Co dalej planuje młody elblążanin?

  Elbląg, Jakub Kosobudzki
Jakub Kosobudzki (fot. arch. prywatne)

- Mam już pomysły na kolejne filmy - zapowiada Kuba Kosobudzki. - Następny będzie opowiadał o śmierci człowieka, będzie to czysta forma opowiadania za pomocą obrazu. Z pewnością będę poszukiwał ludzi do tego projektu m.in. statystów i aktorów drugoplanowych. Cały czas będę się starał rozwijać kanał na YouTube i szkolić swój warsztat. To rzemiosło trzeba ćwiczyć całe życie, dochodzą nowe rzeczy, sprzęt i techniki. Trzeba od siebie wymagać, bo samymi chęciami nigdy nie dojdziemy do sukcesu. Bardzo bym chciał pracować przy filmach fabularnych, to by mnie napędziło, ale wiem, że trzeba włożyć w to dużo pracy, pokory i cierpliwości. Mój ulubieniec - Sławomir Idziak, mówił, że ludzie związani z filmem zwykle umierają po 2 latach od przejścia na emeryturę i ta reguła w większości się sprawdza. Te osoby całe życie związane są z filmem, a później coś z nich ulatuje, coś zostaje im „zabrane”. Żeby być dobrym w tym fachu trzeba się poświęcić w całości, bo prawdziwe filmy wypływają z pasji.
      

Agnieszka Pawowicz

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama