W Galerii EL do 3 maja gości wystawa „Forma Koloru” autorstwa Tomasza Zawadzkiego. Wczoraj (9 kwietnia) odbył się wernisaż, który uświetnił autor prac. I choć z racji zbliżających się świąt przybyłych gości było mniej niż zazwyczaj, to wśród nich pojawił się gość wyjątkowy - Gerard Jürgen Blum-Kwiatkowski, założyciel i były kierownik Galerii EL.
Jarosław Denisiuk, p.o. dyrektora Galerii, w swoim słowie do widzów nawiązał do małej ilości przybyłych elblążan: - W rozmowie z artystą mówiłem, że na wernisaże w Elblągu przychodzi 150-200 osób. Artysta zrobił wielkie oczy, powiedział: „to chyba niemożliwe”. I wykrakał.
Przechodząc do naszkicowania myśli przewodniej pokazywanych prac, Denisiuk stwierdził, że ta wystawa to święto w Galerii EL. Nazwał ją „świetną wystawą, która poszukuje pewnych wątpliwości, ekspresji”. Przybliżając gościom wernisażu prace zebrane na wystawie, Jarosław Denisiuk zauważył, że jest to „malarstwo, które sprzeciwia się pojęciu natury, pojęciu naturalizmu. To malarstwo reprezentuje przede wszystkim samo siebie, jest samo referujące się. Dlatego, że jest, jako fakt, jako byt.” Próbując oswoić widzów z zastanymi w Galerii pracami, Jarosław Denisiuk ciepło zachęcał, by pozwolić sobie, swojej percepcji, przyjrzeć się tym pracom z innej, niestereotypowej strony. By nie odbierać ich wprost. Wówczas można by pomyśleć, że to sztuka, której nie rozumiemy, nie dorośliśmy do tego. Według Jarosława Denisiuka widz obcujący z pracami Zawadzkiego musi pozwolić sobie na odbiór indywidualny, w który zaangażuje nie tylko wzrok, lecz podejmie również wyzwanie intelektualne czy wręcz sensualne. Bowiem - jak twierdzi szef Galerii EL - ta wystawa przynosi nam dużo radości. Nie tylko z pogranicza pewnych przemyśleń intelektualnych, ale również estetycznych.
Denisiuk zdradził, że podczas rozmów przy pracach aranżacyjnych, kompozycyjnych, niejednokrotnie doszło miedzy nim a artystą do sprzeczek w tej kwestii, gdyż jego pierwotnym założeniem było pokazanie malarstwa Tomasza Zawadzkiego w zupełnie nietradycyjny sposób: - Chciałem pokazać to malarstwo zupełnie na ziemi. Trochę tak, jakby podkreślić to wyrastanie z podłoża kultury.
Przechodząc do naszkicowania myśli przewodniej pokazywanych prac, Denisiuk stwierdził, że ta wystawa to święto w Galerii EL. Nazwał ją „świetną wystawą, która poszukuje pewnych wątpliwości, ekspresji”. Przybliżając gościom wernisażu prace zebrane na wystawie, Jarosław Denisiuk zauważył, że jest to „malarstwo, które sprzeciwia się pojęciu natury, pojęciu naturalizmu. To malarstwo reprezentuje przede wszystkim samo siebie, jest samo referujące się. Dlatego, że jest, jako fakt, jako byt.” Próbując oswoić widzów z zastanymi w Galerii pracami, Jarosław Denisiuk ciepło zachęcał, by pozwolić sobie, swojej percepcji, przyjrzeć się tym pracom z innej, niestereotypowej strony. By nie odbierać ich wprost. Wówczas można by pomyśleć, że to sztuka, której nie rozumiemy, nie dorośliśmy do tego. Według Jarosława Denisiuka widz obcujący z pracami Zawadzkiego musi pozwolić sobie na odbiór indywidualny, w który zaangażuje nie tylko wzrok, lecz podejmie również wyzwanie intelektualne czy wręcz sensualne. Bowiem - jak twierdzi szef Galerii EL - ta wystawa przynosi nam dużo radości. Nie tylko z pogranicza pewnych przemyśleń intelektualnych, ale również estetycznych.
Denisiuk zdradził, że podczas rozmów przy pracach aranżacyjnych, kompozycyjnych, niejednokrotnie doszło miedzy nim a artystą do sprzeczek w tej kwestii, gdyż jego pierwotnym założeniem było pokazanie malarstwa Tomasza Zawadzkiego w zupełnie nietradycyjny sposób: - Chciałem pokazać to malarstwo zupełnie na ziemi. Trochę tak, jakby podkreślić to wyrastanie z podłoża kultury.
Nieco bardziej konserwatywnych amatorów sztuki uspokajamy - pomysł Jarosława Denisiuka nie został zrealizowany i prace wyeksponowane zostały w tradycyjny sposób. A przyjrzeć im się można jeszcze przez trzy tygodnie.
kos