UWAGA!

Immense Decay – From Ashes Till Remains

 Elbląg, Immense Decay – From Ashes Till Remains

Niezbyt aktywna jest elbląska scena muzyczna, jeśli chodzi o rejestrowanie swojej muzyki i próbę jej upowszechniania czy promocji. Jednak czasem coś się zdarza. Nowym wydawnictwem atakuje Immense Decay.

„From Ashes Till Remains” to już piąty zarejestrowany materiał elbląskich thrash metalowych wojowników, w tym drugi pełno czasowy. Płyta ukaże się 30 maja nakładem Killing Force Records. Jednak już teraz możecie przeczytać, czego się po niej spodziewać.
       Jako że nie miałem okazji w całości posłuchać wcześniejszych nagrań kapeli, a jedynie kilka razy widziałem ich na żywo, nie będę się do tych starszych nagrań odnosił. Choć nawet bardzo wybiórcza znajomość starszego materiału pozwala od razu stwierdzić, że ekipa IronMana w miejscu nie stoi i cały czas się rozwija. Nie zmienia się jedno – uwielbienie muzyków dla gatunku, jakim jest thrash metal.
       Starych, metalowych wyjadaczy powinno cieszyć, że młodzi nadal kultywują tę zacną formę grania metalowej sztuki. Wszak od wielu już lat jest ona bardzo niszowa (nie licząc klasyków). „From Ashes Till Remains” to thrash metal w czystej postaci. Najwięcej znajdziemy tu nawiązań do Metalliki i Slayera, pojawiają się też jednak wpływy Testament czy niemieckiej szkoły grania (Kreator, Sodom).
       Album zaczyna „Blood Infection”, najdłuższy i zarazem jeden z najciekawszych numerów na płycie. Świetny, mocny początek, duch Slayera wszechobecny. Utwór bezlitośnie pędzi do przodu, dopiero koło drugiej minuty pojawia się interesujące zwolnienie, które z czasem przechodzi w bardzo dobrą, melodyjną solówkę (tu już pachnie Szwecją).
       W kolejnym – „Pure Hatred” – na uwagę zasługują niemal śpiewane refreny, które dają trochę wytchnienia i wprowadzają pewnie urozmaicenie, po początkowej młócce. „The Falsed Myth” to połączenie Metalliki z lekką domieszką zespołu Phila Anselmo i niemieckiego trashu. Czwórka, czyli „HellBound”, to początek niemal żywcem wyjęty z „Angel of Death” Slayera, a w dalszej części granie mocno inspirowane czasami „Ride The Lightning”.
       Aby nie popaść w monotonię, chłopaki cały czas starają się dorzucać coś do swojej muzyki, tak aby utwory nie były bliźniaczo podobne. I tak w refrenie „Watch the Sign” pojawia się skandowanie. „Undertake the Warfare” atakuję ekspresowym tempem i dwiema stopami. W „Killing Spree” dostajemy rwany riff z galopującą perkusją i kilka riffów nieco bliższych Destruction. Wieńczący album utwór „Army at Deamnd” utrzymany jest w stosunkowo średnich tempach, ma też w sobie coś niemal hard rockowego (wokal i świetna solówka). No i jest jeszcze w międzyczasie drobny smaczek w postaci instrumentalnego „In the Hall of King”. Tytuł nie bez powodu kojarzy się z klasykiem Edwarda Griega. Otwierający riff to zapożyczenie z najsłynniejszego utworu norweskiego kompozytora, tyle, że tu brzmi iście piekielnie, a nasze skojarzenia od razu biegną w stronę „South of Heaven”. Dorzucili jednak do tego trochę mocnych thrashowych riffów, niemal metal core’ową zagrywkę w środku i kolejne bardzo melodyjne solo.
       Kilka rzeczy zasługujących na podkreślenie: wokal, kiedyś z pewnością było gorzej, teraz jest to solidny, mocny thrashowy głos, w którym słychać i odpowiednią ilość jadu i wściekłości, ale niekiedy również ciągoty w kierunku bardziej melodyjnego śpiewania. Druga rzecz to solówki, którym z pewnością daleko do typowych thrash metalowych błyskawic Kinga czy Hannemana, dużo w nich za to melodii, wprowadzających pewien element wytchnienia, a przede wszystkim stanowiących urozmaicenie metalowej młocki. Brzmienie materiału jest na bardzo przyzwoitym poziomie, gitary, wokal i perkusja są dobrze zmiksowane, każdy z tych elementów słychać wyraźnie, trochę niknie bas ale jego obecność jest wyczuwalna. Chłopaki postarali się też o odpowiednią oprawę graficzną materiału. Na minus wielu pewnie policzy to, że nie ma w tej muzyce absolutnie nic odkrywczego, to po prostu hołd dla klasyki gatunku. Czyniony zresztą całkowicie świadomie.
       Zainteresowani nabyciem, któregoś z pięciuset ręcznie numerowanych i w pełni profesjonalnie wydanych egzemplarzy albumu, niech piszą na adres killingforcerecords@gmail.com.
       Póki co, z próbkami nowego materiału można się zapoznać ściągając promo z podanego na końcu artykułu linka, wchodząc na Myspace zespołu oraz w serwisie Youtube.
      
       Wykonawca: Immense Decay
       Album „From Ashes Till Remains”
       Skład: IronMan – gitara, wokal, Saygon – gitara, Karwow - bas, Bloczek – perkusja.
       Utwory: Blood Infection, Pure Hatred, The Falsed Myth, HellBound, Watch for a Sign, Undertake the Warfare, In The Hall of King, Killing Spree, Army at Demand.
      
       Promo:
       http://www.sendspace.com/file/ukcnhs
      
Youtube:
       http://www.youtube.com/watch?v=0nPW7r19YAc
      
http://www.youtube.com/watch?v=cXIN1hwRh8c
      
Myspace:
       www.myspace.com/immensedecay
      
Tomasz Sulich

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama