Od dziewięciu lat główną - i jedyną - nagrodą Elbląskich Nocy Teatru i Poezji są „Księżycowe Statuetki” - każdego roku publiczność przyznaje jedną taką statuetkę. W tym roku było inaczej…
Inaczej, bo statuetki były dwie, a przyznała je nie publiczność, a organizatorzy. W piątkową noc wicedyrektor Centrum Kultury i Współpracy Międzynarodowej Światowid Bożena Sielewicz wręczyła je Arturowi Andrusowi i Andrzejowi Poniedzielskiemu.
Obaj są od lat związani z elbląską imprezą: prowadzą koncerty, niektóre reżyserują, w piątek wystąpili także jako wykonawcy piosenek. Obaj znani są z ekranów telewizyjnych, szczególnie z programów kabaretowych i obaj na te statuetki jak najbardziej zasługują, bo stworzyli niepowtarzalny klimat Elbląskich Nocy... Bez nich ta impreza byłaby po prostu gorsza.
Są uroczymi, zabawnymi gospodarzami Nocy, a w plebiscycie publiczności każdy z nich otrzymałby pewnie podobną liczbę głosów, może z lekkim wskazaniem na Artura Andrusa, bo jest człowiekiem weselszym (przynajmniej na scenie). Ja jednak jestem urzeczony niełatwym, smutno-gorzkim humorem Andrzeja Poniedzielskiego - dla mnie to on jest największą gwiazdą Nocy. Jeśli zdarzył by się wieczór festiwalowy z jednym tylko wykonawcą - Poniedzielskim, na pewno bym się na niego wybrał i byłbym usatysfakcjonowany.
Tylko czy Andrzej Poniedzielski jest dobrym konferansjerem? Ja każdorazowo jestem zły, gdy kończy swe wywody i schodzi ze sceny, by jakaś gwiazda mogła zaśpiewać (oczywiście jest dobrym konferansjerem, ale takim, który nie powinien schodzić ze sceny).
Obaj są od lat związani z elbląską imprezą: prowadzą koncerty, niektóre reżyserują, w piątek wystąpili także jako wykonawcy piosenek. Obaj znani są z ekranów telewizyjnych, szczególnie z programów kabaretowych i obaj na te statuetki jak najbardziej zasługują, bo stworzyli niepowtarzalny klimat Elbląskich Nocy... Bez nich ta impreza byłaby po prostu gorsza.
Są uroczymi, zabawnymi gospodarzami Nocy, a w plebiscycie publiczności każdy z nich otrzymałby pewnie podobną liczbę głosów, może z lekkim wskazaniem na Artura Andrusa, bo jest człowiekiem weselszym (przynajmniej na scenie). Ja jednak jestem urzeczony niełatwym, smutno-gorzkim humorem Andrzeja Poniedzielskiego - dla mnie to on jest największą gwiazdą Nocy. Jeśli zdarzył by się wieczór festiwalowy z jednym tylko wykonawcą - Poniedzielskim, na pewno bym się na niego wybrał i byłbym usatysfakcjonowany.
Tylko czy Andrzej Poniedzielski jest dobrym konferansjerem? Ja każdorazowo jestem zły, gdy kończy swe wywody i schodzi ze sceny, by jakaś gwiazda mogła zaśpiewać (oczywiście jest dobrym konferansjerem, ale takim, który nie powinien schodzić ze sceny).
PD