UWAGA!

Magia łez w Jaszczurze

 Elbląg, Magia łez w Jaszczurze
(fot. Daniel Orłowski)

Kolejnym wydarzeniem muzycznym, w którym mogliśmy uczestniczyć, był poniedziałkowy koncert szwedzkiej formacji Through The Mist Of Tears. Wsparcia scenicznego udzieliły jej grupy The Wrath oraz Emanon. Zobacz fotoreportaż.

Jako pierwszy tego wieczoru na scenie pojawił się The Wrath. Elbląscy misjonarze gniewu na sam wstęp otrzymali nie do końca wyselekcjonowane brzmienie, co, niestety, osłabiło walory tej ewoluującej z koncertu na koncert wersji Death/Black Metalu. Minusem była nie tyle źle nagłośniona perkusja, a po prostu brak jej nagłośnienia. Muzyka metalowa czy jakiekolwiek inne hybrydy punkujących i core’owych przygrywek potrzebują przede wszystkim dobrze nagłośnionej centrali. Maglujące stopy nadają odpowiedniej dynamiki tej muzyce, co wpływa również na uzyskanie ciężaru. I w tym przypadku ta siła lekko się wymknęła. Bas dobrze podkreślał linię gitar, a wokal skutecznie burzył mur pomiędzy męską i damską częścią growlujących ludków. Muszę przyznać, że szanowna pani Paulina robi pod tym względem znaczne postępy i jest pretendentem do przejęcia po zasłużonej Marcie Megier mikrofonu i miana pierwszej damy elbląskiego under-g. Sama muzyka The Wrath nie robi jednak na mnie zbyt dużego wrażenia. Luki powstałe z braku własnych koncepcji i pomysłów wypełniają partie, w których na plan pierwszy wychodzą inspiracje młodych grajców, chociażby muzyką Shuldinera i jego świty. The Wrath jest zespołem młodym i ma jeszcze wiele do zrobienia, choć zdążył wiele już zrobić i wielu ich za to ceni. Ja im życzę powodzenia.
     Drugi zaopiekował się sceną Emanon. Ten łotewski boysband wyraził swoje zdanie szybko i konkretnie, nie pozostawiając na wielu suchej bawełny. Dwie gitary, dwóch śpiewców, szybkie, wirujące tempo, przeplatane momentami z antyskalą i antymelodią gitar akustycznych, złożyły się na dobry HC. Muzyka ta nie powalała pod względem technicznym, ale do przerwy Łotysze zdecydowanie przejęli prowadzenie, strzelając polskiej publiczności bramę.
     Ostatnie zdanie tego poniedziałkowego, jakże ciepłego wieczoru należało do Through The Mist Of Tears. Ten rój wikingów miał okazję wystąpić już na elbląskiej scenie 10 stycznia tego roku. Ich twórczość, oscylująca między muzyką metalową a core’m, świetnie ukazuje nam kolejny etap ewolucji rock & roll’a od czasów Jerry’ego Lee Lewisa czy Chucka Berry’ego. Szwedzki kwintet świetnie daje sobie radę z potrzebami współczesnego świata muzyki alternatywnej, łącząc skandynawską technikę grania z dużą dynamiką i sceniczną ekspresją. Nie staram się porównywać ich do bratnich pod względem geograficznym Flamesów czy Dismember, bo jest to zupełnie inna szkoła. Niemniej jednak poziomu szwedzkiej sceny nie obniżają, a jest on bardzo wysoki.
     Koncert zgromadził sporą, jak na poniedziałkowy wieczór, liczbę osób, która oddała się siniaczeniu i dobrej zabawie. Jedyne zastrzeżenia dotyczą nagłośnienia i akustyki, o czym wspominałem wcześniej. Ogólnie koncert się udał, a panowie z DTC pokazali, jak skutecznie zawojować z elbląską depresją. Do następnego…
     
Orzeu

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama