Podczas dzisiejszego (27 sierpnia) Festiwalu Piosenki Wartościowej wystąpiło siedmioro młodych wokalistów. Wszyscy mają na swoim koncie kilka nagród, wiele jeszcze do zdobycia. Ta dzisiejsza trafiła do rąk Mateusza Bieryta.
Jedną z wokalistek prezentujących się na Elbląskich Nocach była Dominika Barabas - wokalistka, a także kompozytorka i autorka tekstów. Na swoim koncie, mimo że ma dopiero 22 lata, ma już sporo osiągnięć. I choć przegrała dzisiejszy pojedynek o Księżycową Statuetkę nie czuje się pokonana, ponieważ wie, że czeka ją jeszcze wiele sukcesów.
- To nie jest Twoja pierwsza wizyta w Elblągu...
- Jestem tutaj drugi raz. Jakieś trzy lata temu występowałam na koncercie w muzeum. Zostałam przyjęta bardzo serdecznie, także mam miłe wspomnienia. Chciałabym jeszcze kiedyś tu przyjechać, bo jeszcze niezbyt dużo zdążyłam zwiedzić.
- Kiedy muzyka stała się Twoim sposobem na życie?
- Moją pasją była od zawsze, ale sposobem na życie stała się około 4 lata temu. Od dziecka jestem związana z muzyką. Odkąd skończyłam 5 lat gram na skrzypcach. Nie wyobrażam sobie, żeby robić coś innego. Pochodzę z muzykalnej rodziny. Zdolności odziedziczyłam po rodzicach. Mój tata, choć ostatecznie został lekarzem, śpiewał kiedyś w chórze, a mama uczy sztuki.
- Kto najbardziej wspiera Cię w Twojej pasji?
- Myślę, że jest to moja ekipa grająca, czyli zespół, który dziś ze mną przyjechał, choć w niepełnym składzie: Piotr Pawluk, Robert Komorowski, Michał Francuzik – dzisiaj wyjątkowo nieobecny. Są to ludzie, którzy czują, że muzyka jest ich życiem. To oni są dla mnie podporą.
- Najważniejszy moment Twojej kariery?
- Takim przełomowym momentem było wydanie płyty. Mam nadzieję, że większe sukcesy są jeszcze przed nami. Jeśli chodzi o najważniejsze wyróżnienie, myślę, że jest to Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Bardów OPPA w Warszawie. Nagrodą było właśnie nagranie i wydanie płyty przez stowarzyszenie „Ballada”.
- Sama piszesz teksty do swoich piosenek. Skąd czerpiesz inspirację?
- Wena spada na mnie dość nagle. Pomysły czerpię poprzez obserwację. Wydaje mi się, że teksty, które tworzę, są bardzo przyziemne. Dotyczą spraw, które dotykają wszystkich, każdy może znaleźć coś dla siebie.
- Co w Twojej karierze najbardziej Cię stresuje?
- Są to sytuacje, kiedy nakładają nam się terminy różnych koncertów, nie możemy gdzieś dojechać lub mamy problemy techniczne. I właściwie tylko te sprawy są stresujące.
- Koncerty wymagają częstych podróży. Czy trudno było Ci się do nich przyzwyczaić?
- Teraz jest już ok. Jeździmy busem, który został przez nas ochrzczony „barabusem”, wcześniej natomiast tułaliśmy się ze wszystkimi gratami pociągami, więc było z tym troszkę gorzej. Teraz jestem już przyzwyczajona. Lubię zmieniać miejsca, poznawać ludzi. Nie mogę wysiedzieć w jednym miejscu.
- Kto jest Twoim ulubionym muzykiem?
- Właściwie to nie mam żadnych typów. Słucham wielu postaci ze skrajnie różnych gatunków muzycznych.
- Jakie masz plany na dalszy rozwój kariery?
- 16 października wydajemy singla. Premiera odbędzie się w klubie Meskalina w Poznaniu. Weźmiemy też udział w kilku projektach, ale nie będę o nich mówić, bo jeszcze nie wiadomo, czy wypalą. Będziemy prężnie koncertować. Wcześniej musiałam zrobić sobie przerwę z racji urodzenia córy, ale teraz wracam. I mam nadzieję, że coraz więcej będzie się działo.
- O czym marzysz?
- Wszystkie moje marzenia w pewnym sensie wiążą się z muzyką. Poza tym chciałabym mieć wielki dom na wsi.
- Jakim jesteś człowiekiem?
- Trudnym. Koszmarnie trudnym. Ale mimo wszystko do przejścia. Można się ze mną dogadać (śmiech).
- To nie jest Twoja pierwsza wizyta w Elblągu...
- Jestem tutaj drugi raz. Jakieś trzy lata temu występowałam na koncercie w muzeum. Zostałam przyjęta bardzo serdecznie, także mam miłe wspomnienia. Chciałabym jeszcze kiedyś tu przyjechać, bo jeszcze niezbyt dużo zdążyłam zwiedzić.
- Kiedy muzyka stała się Twoim sposobem na życie?
- Moją pasją była od zawsze, ale sposobem na życie stała się około 4 lata temu. Od dziecka jestem związana z muzyką. Odkąd skończyłam 5 lat gram na skrzypcach. Nie wyobrażam sobie, żeby robić coś innego. Pochodzę z muzykalnej rodziny. Zdolności odziedziczyłam po rodzicach. Mój tata, choć ostatecznie został lekarzem, śpiewał kiedyś w chórze, a mama uczy sztuki.
- Kto najbardziej wspiera Cię w Twojej pasji?
- Myślę, że jest to moja ekipa grająca, czyli zespół, który dziś ze mną przyjechał, choć w niepełnym składzie: Piotr Pawluk, Robert Komorowski, Michał Francuzik – dzisiaj wyjątkowo nieobecny. Są to ludzie, którzy czują, że muzyka jest ich życiem. To oni są dla mnie podporą.
- Najważniejszy moment Twojej kariery?
- Takim przełomowym momentem było wydanie płyty. Mam nadzieję, że większe sukcesy są jeszcze przed nami. Jeśli chodzi o najważniejsze wyróżnienie, myślę, że jest to Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Bardów OPPA w Warszawie. Nagrodą było właśnie nagranie i wydanie płyty przez stowarzyszenie „Ballada”.
- Sama piszesz teksty do swoich piosenek. Skąd czerpiesz inspirację?
- Wena spada na mnie dość nagle. Pomysły czerpię poprzez obserwację. Wydaje mi się, że teksty, które tworzę, są bardzo przyziemne. Dotyczą spraw, które dotykają wszystkich, każdy może znaleźć coś dla siebie.
- Co w Twojej karierze najbardziej Cię stresuje?
- Są to sytuacje, kiedy nakładają nam się terminy różnych koncertów, nie możemy gdzieś dojechać lub mamy problemy techniczne. I właściwie tylko te sprawy są stresujące.
- Koncerty wymagają częstych podróży. Czy trudno było Ci się do nich przyzwyczaić?
- Teraz jest już ok. Jeździmy busem, który został przez nas ochrzczony „barabusem”, wcześniej natomiast tułaliśmy się ze wszystkimi gratami pociągami, więc było z tym troszkę gorzej. Teraz jestem już przyzwyczajona. Lubię zmieniać miejsca, poznawać ludzi. Nie mogę wysiedzieć w jednym miejscu.
- Kto jest Twoim ulubionym muzykiem?
- Właściwie to nie mam żadnych typów. Słucham wielu postaci ze skrajnie różnych gatunków muzycznych.
- Jakie masz plany na dalszy rozwój kariery?
- 16 października wydajemy singla. Premiera odbędzie się w klubie Meskalina w Poznaniu. Weźmiemy też udział w kilku projektach, ale nie będę o nich mówić, bo jeszcze nie wiadomo, czy wypalą. Będziemy prężnie koncertować. Wcześniej musiałam zrobić sobie przerwę z racji urodzenia córy, ale teraz wracam. I mam nadzieję, że coraz więcej będzie się działo.
- O czym marzysz?
- Wszystkie moje marzenia w pewnym sensie wiążą się z muzyką. Poza tym chciałabym mieć wielki dom na wsi.
- Jakim jesteś człowiekiem?
- Trudnym. Koszmarnie trudnym. Ale mimo wszystko do przejścia. Można się ze mną dogadać (śmiech).
Rozmawiała Dorota Lachowska