UWAGA!

Nie mam poczucia, że za czymś gonię…

 Elbląg, Joanna Brodzik podczas spektaklu w Elblągu
Joanna Brodzik podczas spektaklu w Elblągu (fot. AD)

Zwariowana Rose, intelektualistka Viv oraz lesbijka i amatorka boksu Di to bohaterki poruszającego i zabawnego spektaklu „Di, Viv i Rose”, który otworzył wczoraj (20 marca) XIX Ogólnopolski Festiwal Sztuki i Słowa „Czy to jest kochanie?”. O tym, czy rola lesbijki to duże aktorskie wyzwanie i o nowych aktorskich planach rozmawiamy z odtwórczynią tytułowej Di, Joanną Brodzik.

- Dominika Kiejdo: Niedawno wszedł na ekrany serial „Nie rób scen” z Pani udziałem. Jaka jest serialowa Anka?
       - Joanna Brodzik: Serial „Nie rób scen” to komedia, która za pomocą ironicznego, sarkastycznego pokazania rzeczywistości ma pozwolić ludziom borykającym się z problemami ojcostwa, macierzyństwa, wspólnego związku, przejrzeć się w tzw. krzywym zwierciadle i łatwiej sobie radzić z własnym problemami. Anka jest więc osobą niedoskonałą, głównie po to, żeby można było pośmiać się trochę z samej siebie, tzn. z problemów, które mają rodzice.
      
       - A jaką kobietą jest Pani na co dzień, ciągnie Panią do domowego ogniska czy raczej w wielki świat? Czy jest Pani może rozdarta?
       - Nie jestem rozdarta. Kiedy mam wolny czas, chętnie zajmuję się domem. Natomiast moja praca jest moją pasją, więc kiedy pracuję, w pełni oddaję się jej. I taka jestem szczęśliwa. Natomiast dom jest dla mnie bardzo ważny i to, żeby funkcjonował w sposób jak najlepszy. Lubię spędzać czas w kuchni i dzielę ten czas razem ze swoimi bliskimi. Staram się, żeby nasz dom, mimo tego, że uprawiam swój zawód w tej chwili dosyć aktywnie, był domem zabawy.
      
       - Kilka lat spędziła Pani na Mazurach, gdzie odbywały się nagrania serialu „Nad rozlewiskiem”. Polubiła Pani te strony?

       - To prawda. Zwłaszcza, że nie byliśmy na Mazurach, a bardziej na Warmii, w okolicach Ostródy i Olsztyna. I rzeczywiście przez pięć lat trwania serialu zdążyłam nie tylko polubić, ale też bardzo dobrze poznać te okolice. Także dzisiaj, gdy przejeżdżałam przez Ostródę, czułam się, jakbym przejeżdżała przez rodzinne miasteczko.
      
       - Znamy Panią z „Kasi i Tomka”, „Magdy M.”, „Nad rozlewiskiem”. Z którą z bohaterek zżyła się Pani najbardziej? Którą rolę najlepiej Pani wspomina?
       - Każdą następną. Teraz jestem mocno sfokusowana na tym, żeby zbudować postać Anki tak, by ludzie zechcieli, podobnie jak w moje poprzednie postacie, uwierzyć i żeby zachowali ją w pamięci i sercu na dłużej, bo wtedy to oznacza, że zrobiłam swoją pracę dobrze. Kiedy kończę jakiś projekt, staram się szukać dla siebie nowego wyzwania, żeby można było zbudować na nowej postaci jakąś nową jakość i to się właśnie staram w tej chwili zrobić.
      
       - Dziś zobaczyliśmy Panią w roli lesbijki. Również ta rola była dla Pani wyzwaniem?

       - O, zdecydowanie, ponieważ chyba w najdalszym stopniu leży od mojego dotychczasowego emploi, ale była też dla mnie dużym odkryciem, dlatego, że postać Di zmusiła mnie w trakcie prób do tego, żeby postawić na nowo moją kondycję fizyczną i za to jestem jej bardzo wdzięczna.
      
       - Czuje się Pani zawodowo spełniona, czy może jest jeszcze jakaś rola, którą chciałaby Pani zagrać?
       - Jestem takim typem, że kiedy rzeczy układają się tak, jak sobie tego życzę, bardzo łatwo znajduję dobrostan i nie mam jakiegoś takiego poczucia, że za czymś gonię lub czegoś mi brakuje. Jeśli miałabym powiedzieć o marzeniach zawodowych, to marzy mi się zagrać w jakimś niesamowitym projekcie kostiumowym, ale to ze względu na przygodę wizualną. Bardzo bym chciała móc się zanurzyć w świecie odległym od naszego.
      
       - W jednym z Pani ostatnich wywiadów można było wyczytać słowa krytyki wobec matek bardzo szybko wracających do pracy po urodzeniu dziecka.

       - Nie składałam krytyki wobec kobiet, które podejmują takie wyzwania, bo kobiety po urodzeniu dzieci znajdują się w różnych sytuacjach i niektóre po prostu muszą wrócić do pracy. Ja tylko daję odium medialnej modzie na bycie glamour chwilę po tym, kiedy urodzi się dziecko, bo uważam, że czas po urodzeniu dziecka powinien przede wszystkim należeć do matki i dziecka, a nie do ścigania się, kto pierwszy włoży szpilki.
      
       - Czyli wszystko powinno mieć w życiu właściwe proporcje?
- Tak mi się wydaje.
      
       Sprawdź, co jeszcze czeka widzów podczas Festiwalu Sztuki Słowa "Czy to jest kochanie..."
      
      
Patronem medialnym Festiwalu jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl

      

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama