UWAGA!

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Badania uczestnictwa w kulturze w Elblągu były robione kilka lat temu ("Co się lubi, co się ma" Nowińskiego i Pęczaka). Od tego czasu niewiele się zmieniło. Problemem Elbląga jest natomiast edukacja kulturalna oraz promocja kultury na ulicach miasta: brak miejsc na ekspozycję plakatów, także brak informacji o formach przestrzennych w miejskim przekazie (dlaczego na placu Dworcowym stoi okropny zegar słoneczny a nie forma?). Problemem jest też promocja Elbląga poprzez kulturę - należałoby przyjrzeć się doświadczeniom dużych miast (Wrocław, Kraków), ale i mniejszych (Jarocin, Wałbrzych, Białystok). Ciekawe badanie w tej kwestii zrobiono ostatnio w SGH - wnioski są intrygujące www.e-teatr.pl Mam wątpliwości co do kwartalnika. Rozumiem, że dyrektor Sarnowski redagował ostatnio kwartalnik "Prowincja". Rozumiem, że ostatnio Gdynia zaczęła wydawać swój kwartalnik "Bliza" (jednakże jej redaktorem naczelnym jest znany pisarz Paweł Huelle - mamy w Elblągu kogoś takiego?). Tylko trzeba liczyć siły na zamiary. Warto też przeanalizować doświadczenia "Tygla" i "Magazynu Elbląskiego". No i najważniejsze: to nie miasto powinno planować takie wydawnictwa, ale powinno wspierać inicjatywy oddolne. Departament Kultury ani nie powinien robić za dom wydawniczy, ani za agencję artystyczną. Od takich rzeczy są instytucje kultury albo organizacje pozarządowe. Departament Kultury powinien mieć wizję i tworzyć ramy - organizacyjne, finansowe, kadrowe.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Paweł Płoski(2011-06-02)
  • Bardzo trafne spostrzeżenia pana Płoskiego
  • Mamy cenne wydawnictwa- tak trzeba je próbować chociaż wspierać, a nie konkurować z nimi, to też mniej kosztuje !
  • Z wypowiedzi p. Sarnowskiego nie wynika, że to on ma być redaktorem kwartalnika. Niewątpliwie nie ma sensu, by w Elblągu powstało (zresztą za pieniądze podatników) pismo, które będą czytali tylko jego autorzy. Nie uważam również, że czasopismo kulturalne, które ma docierać do dość szerokiego grona odbiorców i pełnić funkcję przede wszystkim upowszechniającą musi być redagowane przez wybitnego pisarza. Najlepsi piłkarze niekoniecznie stają się najlepszymi trenerami, a najlepsi muzycy dyrektorami filharmonii. Wystarczy rozpisać konkurs na koncepcję pisma (a nawet na pierwszy numer w wersji elektronicznej) i wybrać najlepszy.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    rozsądny(2011-06-02)
  • @ Rozsądny: Gwoli wyjaśnienia: nie miałem zamiaru sugerować, ze dyrektor Sarnowski chce redagować czasopismo. Raczej myślałem o tym na zasadzie "koszula bliższa ciału" - ostatni zajęcia kierują myślenie w stronę tworzenia czasopisma. Osobiście uważam, że powołanie kwartalnika literackiego/kulturalnego nie jest najbardziej palacym problemem elbląskiej kultury. Poza tym czasopisma kulturalne/literackie tworzone w ramach konkursu - hmm. .. no chyba nie na tym to polega tworzenie żywego pisma.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Paweł Płoski(2011-06-02)
  • Leszek Sarnowski :)))))0 i tyle.
  • Nie znam Pana ale myślę, że bycie dziennikarzem to coś zupełnie innego niż bycie Dyrektorem Departamentu Kultury. Mam wrażenie, że nie nie ma Pan odpowiedniego dośwadczenia. To wyjaśnia, dlaczego pani Buzderewicz została Wicedyrektorem.
  • Dobra reklama imprez to polowa sukcesu, /nalezy wrocic do slupow ogloszeniowych / osoby nieczytajace elblaskich pism internetowych, a takich jest wiele, po prostu nie wiedzą co dzieje sie w mieście.
  • Osoby które piszą o Panu dyrektorze Biblioteki chyba go nie znają. .. może i kulturą się zajmuje ale kultury za grosz nie ma. .. o czym powie Państwu 98% pracowników Biblioteki, niestety tylko w prywatnych rozmowach bo nikt z nich nie chce stracić pracy i jeszcze nie znaleźć następnej dzięki opinii wydanej przez dyrekcję.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    szkoda słów(2011-06-02)
  • Panie Pawle, nie wydaje mi się, by wymóg przedstawienia przez ewentualnych twórców pisma (nie wiadomo zresztą, czy takie pismo w ogóle powstanie) swojej koncepcji i próbki swoich możliwości, było czymś kuriozalnym. Dzisiaj żadne wydawnictwo nie podpisze umowy z nieznanym autorem, jeżeli takowej próbki nie otrzyma. Jeżeli Urząd Miasta ma wydawać pieniądze na działalność wydawniczą (tak jak to czyni w przypadku "Tygla", a są to niemałe pieniądze), to nie powinien kupować "kota w worku", nie powinien również ulegać przekonaniu środowiska, że artystom należy się komfort tworzenia (patrz dotacja), mimo że czytelnictwo ich dzieła jest zerowe. Naprawdę lepiej wydać pieniądze na coś co będzie czytane, dyskutowane, wykorzystywane do upowszechniania kultury i otwarte na rożne środowiska i pokolenia.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    rozsądny(2011-06-03)
  • Reklama kulturze jest potrzebna- miejsca, słupki z informacjami na bierząco, plakatowanie i współpraca z czasopismami które już istnieją-
  • @ Rozsądny: Jakie to pisma wywołują żywe debaty w polskiej przestrzeni publicznej? Czy Elbląg jest przyzwyczajony do dyskusji. Chyba nie. Proszę rozejrzeć się po mieście - czy w ogóle debatuje się na jakikolwiek temat? Debaty w MDK zostały ukrócone przez poprzedni magistrat. Reakcje na publicystykę publikowaną w "Tyglu" czy "Magazynie Elbląskim" były zerowe (no może poza prywatnymi komentarzami). Wzrusza mnie wiara w moc nowego kwartalnika. Proponowałbym jednak zajrzeć na półkę z czasopismami literackimi / artystycznymi w Empiku. Jest ich za dużo jak na jednego czytelnika - dla kogo byłoby kolejne - dla lokalnego środowiska? dla kilku elbląskich internautów zainteresowanych kulturą? Jedynym przypadkiem pisma kulturalnego, które mocno zaistniało jest dwutygodnik. com - stworzony przez Narodowy Instytut Audiowizualny. W początkowym okresie pismo miało ogromny - jak na polskie warunki - budżet na każdy numer (blisko 20 tysięcy zł). Nie dziwota więc, ze prócz młodych autorów, można było zamówić tekst u najlepszych polskich autorów. Obecnie sytuacja dwutygodnika nie jest tak różowa, ale pewną markę udało się zbudować. Proponowałbym, żeby zamiast wydawać pieniądze na czasopismo magistrat obmyślił program rezydencji pisarskich w mieście czy stypendiów literackich - na wzór wielu niemieckich miast. Program otwarty dla pisarzy z całego kraju. Tak na początek. Jak na polskie warunki byłoby to rozwiązanie innowacyjne.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Paweł Płoski(2011-06-03)
Reklama