Tanecznym krokiem pokonać Ocean Atlantycki, przedreptać rytmicznie z Francji na Jamajkę, nie ruszając się przy tym z Elbląga - to nie problem. Wiosenny, muzyczny spacerek zafundowali nam panowie z Les Ejectes, którzy koncertowali w weekend w Mjazzdze. Zobacz fotoreportaż.
Jamajskie rytmy reggae i ska, przeplatane punkiem i hip hopem, ubrane w przepiękną francuszczyznę - tak radosna i energiczna mieszanka rozkołysała bywalców elbląskiej Mjazzgi w piątkowy (23 marca) wieczór. Choć frekwencja nie powalała, to ci, którzy na koncercie byli, nadrobili wszystko dzikimi pląsami.
Brzmienie francuskiego trio z łatwością weszło w krwioobieg mjazzgowej publiczności. Ta nie pozwalała im skończyć. A ponieważ Les Ejectes mają moc, nie protestowali. Grali bez przerwy, wprowadzając błogi nastrój. Reggae, love, peace. Krótka przerwa i druga część koncertu. I nie ważne, że większość mjazzgowiczów nie wiedziała, o czym Steff śpiewa.
Po podwójnej dawce pozytywnej energii muzycy zeszli ze sceny... na parkiet. Zabawa przeciągnęła się do białego rana.
Było szaleństwo. Zauroczenie trwa.
PS. Czy wiecie, że.... w 1965 roku nasze Alibabki śpiewały „Jamajka Ska”?
Brzmienie francuskiego trio z łatwością weszło w krwioobieg mjazzgowej publiczności. Ta nie pozwalała im skończyć. A ponieważ Les Ejectes mają moc, nie protestowali. Grali bez przerwy, wprowadzając błogi nastrój. Reggae, love, peace. Krótka przerwa i druga część koncertu. I nie ważne, że większość mjazzgowiczów nie wiedziała, o czym Steff śpiewa.
Po podwójnej dawce pozytywnej energii muzycy zeszli ze sceny... na parkiet. Zabawa przeciągnęła się do białego rana.
Było szaleństwo. Zauroczenie trwa.
PS. Czy wiecie, że.... w 1965 roku nasze Alibabki śpiewały „Jamajka Ska”?
Olga Kaszubska