UWAGA!

Operetka na plus

 Elbląg, Operetka na plus
fot. Anna Dembińska

Klasyka Straussa, dowcip Tuwima, mnogość śpiewaczego i muzycznego talentu, a na drugiej szali jedynie trzeszczące - niekoniecznie z winy wiatru - mikroporty. Rachunek jest prosty. Pierwszy dzień Elbląskich Nocy należy uznać za udany. Zobacz zdjęcia.

A nawet bardzo udany. Mimo wspomnianych już trzasków w mikrofonach (psujących odbiór pierwszej części spektaklu) i niesfornego wiatru, który próbował zdemolować scenografię, a na poczynania którego nikt jednak nie miał wpływu. I choć zdarzały się momenty mniej absorbujące uwagę widza, to jak na trzygodzinne widowisko było ich naprawdę niewiele. Przyznam, że wybierałam się na pierwszy dzień Elbląskich Nocy z pewną dozą wątpliwości, może nawet niechęci, a już na pewno z umiarkowanym podnieceniem. Przymknęłam nawet oko na tradycyjną litanię do sponsorów. Muzyczny wstęp też mnie nie oczarował. Jednak już po chwili wiedziałam, że to będzie udany wieczór. Ogromna w tym zasługa Juliana Tuwima, który przełożył niemieckie libretto (ciekawe czy oryginalne było choć w połowie tak dowcipne?).
      
       Koza nie zając, nie ucieknie
      
„Zemstę Nietoperza” zaprezentował nam wczoraj (26 sierpnia) Teatr Muzyczny z Poznania - soliści, chór, balet i orkiestra, łącznie ponad 50 osób. Poznaliśmy historię Gabriela von Eisensteina, jego żony Rosalindy i jej dawnego kochanka Alfreda – nazwanego w pewnym momencie gasicielem domowego ogniska. To właśnie za takie epitety operetkę pokochała elbląska widownia. Nie sposób było zapamiętać wszystkie określenia wywołujące śmiech i aplauz. Przypomnę te, które utkwiły mi w pamięci (przepraszam jeśli coś przekręcę), np.: moment, gdy Rosalinda twierdziła, iż tworzy z Alfredem idealny duet, bo „on śpiewa, a ona gwiżdże... na małżeńską wierność”; lub komplement: „wygląda pani pięknie, każdego dnia jeszcze piękniej, ale dziś jest wyjątkowy dzień ponieważ wygląda pani tak, jak wyglądałaby pani jutro”; Rosalinda – „Zaklinam Cię przestań!”, Alfred - „Zaklinam Cię... zacznij!”; „zdradzić raz to nie grzech, drugi - też, przyzwyczaisz się po trzech”, „tak mi jakoś perwersyjnie na duszy” lub „Bez żartów! Pan wie, na żartach władza nie zna się!” oraz „Co pan tu robi? ....jąkam się!”.
       No właśnie... serca publiczności podbił jąkający się mecenas Blid, grany przez Wiesława Paprzyckiego.

 


       Ciekawym określeniem kobiet dysponował także strażnik więzienny, wiecznie pijany Frosch, który radował się wielce gdy nadciągała „płeć”.
       Ponieważ fabuła spektaklu dotyczyła relacji damsko-męskich, więc i żart szedł w tym kierunku. Wnet zrodziła się dyskusja, czy takie show to kultura przez wielkie „k”, co tak mocno podkreślał Antoni Czyżyk, dyrektor CSE Światowid, podczas przemówienia otwierającego wieczór. Moim zdaniem tak. Bo, czy kultura zawsze musi bić po oczach patosem?
       Pełen gagów spektakl okraszany znakomitą muzyką Johana Straussa szczęśliwie zainaugurował piętnastą edycję Nocy. Potwierdzeniem moich słów są owacje na stojąco zgotowane przez publiczność przez duże „p”.
      
       A dziś wieczorem na podzamczu Festiwal Piosenki Wartościowej, czyli koncert w wykonaniu laureatów ogólnopolskich festiwali piosenki poetyckiej i recital Hanny Banaszak.
      

Olga Kaszubska

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Przede wszystkim wystąpienia na początku, kurtyna milczenia, mnie bardzo przeszkadzały trzaski i złe nagłośnienie, bilety były drogie i jeszcze jedno spektakl był nierówny z miejscami słabymi.
Reklama