UWAGA!

Podbijają serca szczerością i dziecięcą radością

 Elbląg, DAGADANA - niezwykły koncert w Bibliotece Elbląskiej
DAGADANA - niezwykły koncert w Bibliotece Elbląskiej (fot. AD)

Wyjątkowe, polsko- ukraińskie połączenie folku, jazzu i elektroniki zauroczyło słuchaczy, którzy na piątkowy (12 marca) wieczór wybrali propozycję Biblioteki Elbląskiej. DAGADANA – bo o nich mowa – śpiewająco połączyli pasję i przyjaźń. Jak sami o sobie powiedzieli - zamierzają podbić miliony serc. Te elbląskie z pewnością biją już w ich rytmie. Zobacz fotoreportaż z koncertu.

Zespół DAGADANA tworzą Daga Gregorowicz, Dana Vynnytska i Mikołaj Pospieszalski. W lutym wyszła ich pierwsza długogrająca płyta „Maleńka”. Trójka utalentowanych i wykształconych muzyków połączyła swe siły, by wspólnie stworzyć pełne wdzięku brzmienia. To smakowity mix słowiańskiej duszy – połączenie nostalgii z humorem, szaleństwa z delikatnością. Podczas koncertu muzycy pokazują, że „żywy” kontakt z publicznością nie paraliżuje, lecz dodaje im wigoru. Świadkami tego była elbląska widownia, która została przez zespół uraczona śpiewną improwizacją o naszym mieście.
      
       Angelika Kosielska: Zaczynam od banału - jak się grało w Elblągu? Podczas wywiadu w Radiu El, byliście zachwyceni olsztyńską publicznością, a jak spisała się ta elbląska?
       Dagmara Gregorowicz - Elbląg to nie tylko piękne miasto, ale i niesamowici ludzie. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że tak łatwo nawiązaliśmy współpracę z elblążanami na scenie. Miejsce, w którym było nam dane grać to jedna z tych przestrzeni, w których czujemy się najlepiej. Podniosła atmosfera z możliwością indywidualnego kontaktu z widzem to rzecz bezcenna. Coś, co nas bardzo ekscytuje. Świetny fortepian to zawsze święto dla Dany. Na takim instrumencie muzyk z przyjemnością gra i cieszy się, że może tworzyć jeszcze bardziej pełną wyrazowo muzykę. Publiczność o bardzo szerokiej rozpiętości wiekowej okazała się być niezwykle muzykalna i chętna do współpracy. Niektórzy przyszli doskonale przygotowani ze swoimi instrumentami perkusyjnymi, niektórzy grali z nami na zabawkach. Prawdziwi zawodowcy!
      
       Na swojej stronie napisaliście: „miliony - tyle serc chcemy podbić". Jaki macie na to sposób?
       Podbijamy serca szczerością i naszą dziecięcą radością, którą zamykamy w muzyce. Chcemy pokazać całemu światu, że przyjaźń jest silniejsza niż granice między państwami. Kilometry wcale nas nie dzielą tylko przyciągają. Wszystko może się dziać na opak, jeśli tylko zechcemy. Pokonaliśmy już tyle różnych trudności, że nic nie wydaje się już być straszne. Po koncertach, widząc uśmiechniętych ludzi, dostajemy specjalne honorarium. To jest zapłata, o jakiej marzy każdy szanujący się artysta. To jest coś niesamowitego, trudnego do opisania. Powiem tak, to szczęście ludzkie, które podładowuje nasze baterie.
      
       Jesteście dowodem na to, że nie trzeba grać „masówki", by muzyka, którą prezentujecie była dobrze odbierana przez słuchaczy. Recenzenci są zachwyceni, publiczność również. Jaki macie przepis na to by pozostając oryginalnym, niesztampowym, nie być znanym tylko we własnym, przepraszam za wyrażenie, „podziemiu"?
       To proste. Na sukces składa się kilku ludzi o szalonych pomysłach. Kilogram pewności siebie. Trzy uncje dobrego humoru. Świeże i otwarte spojrzenia na świat. Różne stylistycznie zainteresowania muzyczne. Spoiwem jest przyjaźń i odwaga. A tak już całkiem serio, to możemy powiedzieć, że wiele razy spotykaliśmy ludzi, którzy mówili nie grajcie tak, tylko siak. Postanowiliśmy zrezygnować z ich porad i grać tak, jak czujemy. Za producentów płyty obraliśmy dwie osoby, którym ufamy. W pełni utożsamiamy się ze spojrzeniem na muzykę przez Remka Zawadzkiego, który pomógł nam uporządkować myśli i zarejestrować dźwięki. Realizatorem w Studio Siedem w Piasecznie był Błażej Domański, który kładzie ogromny nacisk na jakość wykonania. Jeśli przyjrzymy się okładce płyty, znajdziemy informacje o sposobach nagrywania tej płyty. Ma ona charakter audiofilski. Z drugiej strony bardzo to zabawni wyglądało, kiedy nagrywaliśmy dźwięki zabawek na mikrofony warte dziesiątki tysięcy złotych. Reasumując - stawiamy na szczerość, w której zawiera się cała nasza muzyka, w połączeniu z jakością.
      
       Płyta „Maleńka" dopiero od ponad miesiąca jest w sprzedaży. Zapytam jednak - czy już myślicie o następnej? Jeśli tak, to czy będzie ona zbliżona do tego, co zaprezentowaliście wcześniej czy też myślicie o innym brzmieniu?
       Następna płyta już powoli rodzi się w naszych głowach. Kilka kompozycji jest już napoczętych. Na pewno będą to podobne brzmienia z wykorzystaniem poszerzającego się instrumentarium. Na pewno będziemy chcieli Was czymś zaskoczyć, ale nie chcemy zmieniać swojego stylu, nad którym pracujemy. Studio wiele rzeczy weryfikuje i dodaje szereg możliwości. Miejsce, w którym było nam dane nagrywać „Maleńką” jest niesamowite. Pełne różnych instrumentów, które z przyjemnością wykorzystaliśmy. Pomysły bombardują nas z minuty na minutę. Ciężko mi powiedzieć, na jakim etapie burzy mózgów będziemy nagrywając kolejną płytę. Czas wszystko zweryfikuje i miejmy nadzieje nas zaskoczy.
      
       Jak wy, jako autorzy płyty przedstawilibyście „Maleńką" tym, którzy jeszcze jej nie słuchali i nie mogli być na waszym koncercie, ale są Wami bardzo zainteresowani. Co - według zespołu DAGADANA - można znaleźć na „Maleńkiej"? Komu byście mogli polecić swoje utwory?

       „Maleńką” polecamy wszystkim spragnionym melodyjnych utworów obdarzonych zarówno w słowiańską duszę, jak i tym którzy pragną poszukiwać nowych brzmień. Jest tu folk, jazz, elektronika, dziecięce zabawki w charakterze przeszkadzajek. Nasza muzyka to ładunek emocji, które siedzą w nas i którymi chcemy się dzielić z innymi. Audytorium koncertowe pozwala nam wierzyć, że muzyka, którą tworzymy trafia do ludzi, którzy po prostu chcą się zatopić w muzyce. Wiek nie ma tu żadnego znaczenia. I to jest niesamowite.
      
       Mówiliście o tym podczas koncertu, zapytam jednak ponownie – czy zamierzacie wrócić kiedyś do nas?
       DAGADANA w Elblągu jest zakochana. Bez dwu zdań ta muzyczna randka musi się powtórzyć. Musimy dbać o to uczucie. Naszym marzeniem jest powrócić do Was jeszcze w tym roku. Mamy nadzieję, że Wy też troszeczkę nas pokochaliście i że na następnym koncercie każdy będzie grać na swoich zabaweczkach przyniesionych z domu. Wspólne muzykowanie z publicznością to zawsze nasz ulubiony moment podczas koncertów.
      
Angelika Kosielska

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama