Na początek muzyka sakralna, taka, dla której Galeria El była "środowiskiem naturalnym". W drugiej części pojawił się repertuar bardziej współczesny, na przykład studencki hit "Mój jest ten kawałek podłogi" czy "Szklana pogoda" zespołu Lombard. A na koniec występ Agaty Steczkowskiej i inne niespodzianki. Tak wyglądał niedzielny (11 czerwca) koncert chóru Cantata. Zobacz więcej zdjęć.
Finałem podzielonego na trzy części koncertu był występ Agaty Steczkowskiej. Ta dyrygentka, pianistka i pedagog od siódmego roku życia koncertowała wraz ze swoją muzykującą rodziną. Jako czternastolatka była już odpowiedzialna za repertuar czy za opracowanie jej występów, razem z ojcem prowadziła chór chłopięco – męski "Cantus".
- Pochodzę z rodziny muzykującej, jestem pierworodną Danuty i Stanisława Steczkowskich. Nasza rodzina pochodzi z Podkarpacia. Mieszkaliśmy w Stalowej Woli przez 20 lat, ja prowadziłam chór "Cantus". To, co w tej rodzinie zawsze się przewijało z dwóch stron to pieśni – mówiła tuż przed swoim występem Agata Steczkowska. - Chciałam zaśpiewać państwu dwie, które mają 200- 300 lat. A jeśli coś przetrwało tyle lat, to musi mieć wartość.
Jedną z nich była biesiadna melodia znana jako "Góralu, czy ci nie żal" (tekst Michała Bałuckiego o tytule "Dla chleba"). Dzięki zmienionej tonacji ta popularna piosenka zyskała nowy wyraz, o wiele bardziej dramatyczny. Drugą pieśnią był "Kozak" Stanisława Moniuszki.
Podczas tego wieczoru zaprezentowano również efekty warsztatów, które z Cantatą przeprowadziła Agata Steczkowska. Piosenki, które chórzyści przyswoili podczas tej pracowitej dla nich niedzieli ukazały to, czego się nauczyli. A na koniec koncertu wszyscy zaczęli... żywiołowo tańczyć.
- To, co mnie najmilej zaskoczyło, to sposób pracy z tymi ludźmi. Oni są amatorami, ale mają taką samą dyscyplinę pracy jak profesjonaliści. Ten chór to wizytówka tego miasta – tak o Cantacie mówiła Agata Steczkowska. - Kłaniam się im nisko, za pracę "od serca", którą wykonują dla tutejszego środowiska. Pomyślałam zatem, że nawiążę z tym chórem współpracę. Mam już pewne pomysły, nasza dzisiejsza praca nie kończy się dzisiaj, a, mam nadzieję, rozpoczyna - dodała na koniec.
- Pochodzę z rodziny muzykującej, jestem pierworodną Danuty i Stanisława Steczkowskich. Nasza rodzina pochodzi z Podkarpacia. Mieszkaliśmy w Stalowej Woli przez 20 lat, ja prowadziłam chór "Cantus". To, co w tej rodzinie zawsze się przewijało z dwóch stron to pieśni – mówiła tuż przed swoim występem Agata Steczkowska. - Chciałam zaśpiewać państwu dwie, które mają 200- 300 lat. A jeśli coś przetrwało tyle lat, to musi mieć wartość.
Jedną z nich była biesiadna melodia znana jako "Góralu, czy ci nie żal" (tekst Michała Bałuckiego o tytule "Dla chleba"). Dzięki zmienionej tonacji ta popularna piosenka zyskała nowy wyraz, o wiele bardziej dramatyczny. Drugą pieśnią był "Kozak" Stanisława Moniuszki.
Podczas tego wieczoru zaprezentowano również efekty warsztatów, które z Cantatą przeprowadziła Agata Steczkowska. Piosenki, które chórzyści przyswoili podczas tej pracowitej dla nich niedzieli ukazały to, czego się nauczyli. A na koniec koncertu wszyscy zaczęli... żywiołowo tańczyć.
- To, co mnie najmilej zaskoczyło, to sposób pracy z tymi ludźmi. Oni są amatorami, ale mają taką samą dyscyplinę pracy jak profesjonaliści. Ten chór to wizytówka tego miasta – tak o Cantacie mówiła Agata Steczkowska. - Kłaniam się im nisko, za pracę "od serca", którą wykonują dla tutejszego środowiska. Pomyślałam zatem, że nawiążę z tym chórem współpracę. Mam już pewne pomysły, nasza dzisiejsza praca nie kończy się dzisiaj, a, mam nadzieję, rozpoczyna - dodała na koniec.
mw