UWAGA!

Śpiewem chcemy zmienić świat

 Elbląg, Podczas festiwalu "Muzyka polska na Żuławach" zaśpiewają: Iwona Sobotka i Szymon Komasa
Podczas festiwalu "Muzyka polska na Żuławach" zaśpiewają: Iwona Sobotka i Szymon Komasa (fot. Anna Dembińska)

Na co dzień śpiewają w najsłynniejszych operach na świecie. Uwielbiani przez publiczność Nowego Jorku już w piątek wystąpią w Pasłęku, na pierwszym koncercie festiwalu „Muzyka polska na Żuławach". Iwona Sobotka i Szymon Komasa chcą przekonać publiczność, że rodzimej sztuki nie należy się wstydzić. Jak to zrobią? Na pewno śpiewająco!

Anna Kaniewska: - Mają Państwo wiele prestiżowych nagród na swoim koncie. Koncertujecie w miejscach, o których mogą tylko pomarzyć miliony początkujących śpiewaków. Trudno było Was namówić na udział w elbląskim festiwalu?
      
Iwona Sobotka: - Nie, ponieważ ja od dziecka mam w sobie taką potrzebę zmieniania świata! Cały czas próbuję poprzez muzykę walczyć o dobro na świecie. Ludzie, którzy posiadają prawdziwą wrażliwość muzyczną, nie są agresywni. Wrażliwość na drugiego człowieka jest czymś bardzo wartościowym, szczególnie w dzisiejszym świecie, gdzie wciąż tyle przemocy, konfliktów zbrojnych.
       Po koncertach, wiele osób przychodzi z płaczem i dziękują za przekazane emocje, to dla mnie największa nagroda. Czuję wtedy, że to, co robię ma sens.
       To chęć dotarcia do drugiego człowieka sprawiła, że wzięłam udział w festiwalu „Muzyka polska na Żuławach". Cieszę się również na spotkanie z Meastro Markiem Mosiem (to nasza pierwsza współpraca) i Szymkiem Komasą. Poza tym jechałam do Elbląga z wielkim uśmiechem na ustach, bo nie ukrywam, że się stęskniłam za elbląską orkiestrą. To młodzi ludzie, którzy mają pasję, której często brakuje innym zespołom. Oni nakręcają nas, a my ich. Są to emocje nie z tego świata!
      
       Szymon Komasa: - Jestem zachwycony tym, że będziemy występować w kościołach. Takie miejsca dają mistyczną atmosferę skupienia, koncerty mają taką intymną formę. Nam zależy przede wszystkim, żeby muzyka połączyła nas z publicznością. Poza tym spotkanie z Iwoną Sobotką i Markiem Mosiem w jednym projekcie to coś pięknego. Nie trzeba mnie było długo namawiać.
      
       Iwona Sobotka: - Byłam dziś na próbie Szymona Komasy i powiem szczerze, że gdy słuchałam jego śpiewu, wyobrażałam sobie piękne krajobrazy. Zieleń, łąki, wierzby płaczące. Zupełnie jak wspomnienie z dzieciństwa. Każdy Polak nosi w sobie odrobinę melancholii. To siedzi pod naszą skórą, chyba przez naszą historię. Chopin tęsknił za ojczyzną i czuł tę niemoc, a teraz my ją czujemy za granicą. Natomiast gdy słucham Karłowicza, widzę krajobraz naszych Tatr, które kompozytor sobie ukochał, ogromną przestrzeń. To niesamowite! Każdy kompozytor miał swój pomysł na pokazanie Polski i każdy taki obraz wydaje mi się bliski. To jest sztuka przez duże S.
      
       - Myślicie, że repertuar tegorocznego festiwalu jest zachęcający, przystępny dla publiczności?
      
Iwona Sobotka: - Jest bardzo przystępny. Uważam, że muzyka nie ma jakichkolwiek barier i ma język dostępny dla wszystkich, niezależnie od wykształcenia.
       Gdy przebywam w Polsce widzę, co się dzieje w telewizji. Reklamowana jest często nijakość i beznadziejność. Jeśli ktoś ma w domu telewizor, a w swojej okolicy nie ma filharmonii, opery, nie uczęszcza na jakieś wydarzenia związane z kulturą, to powinien skorzystać z naszego zaproszenia. Wyrwać się z tej nudnej codzienności, która czasem może być przytłaczająca. Uważam, że muzyka jest w stanie zmienić serca, umysł. Jest w stanie uspokoić duszę. Chciałabym dotrzeć do ludzi, którzy nie wiedzą, jak przyjemne jest obcowanie ze sztuką. Odłóżcie piloty, wstańcie z kanapy i poczujcie te niesamowite emocje!
      
       Szymon Komasa: - Repertuar zostanie odebrany cudownie, nie ma innej możliwości. Nie można odebrać tych utworów inaczej. Podczas słuchania udziela się nastrój melancholii, powracają wspomnienia. Tacy właśnie jesteśmy, my Polacy. Na pewno będzie dużo wzruszeń. Repertuar to kwintesencja polskości, czuć w nim tę słowiańską duszę. Wyciszenie, zamyślenie i jednocześnie dużo emocji, które chwytają za serce – tego należy się spodziewać. Cieszę się, że będę mógł śpiewać w języku polskim, choć to najtrudniejszy język. Zazwyczaj śpiewam w języku angielskim, hiszpańskim, niemieckim, włoskim, rosyjskim, francuskim. To największa przyjemność, gdy w końcu o miłości śpiewasz w języku polskim. To ma dla mnie specjalne znaczenie. Ta muzyka mnie dotyka, czuję, że jest częścią mnie. Gdy słucham śpiewu Iwony, widzę oczami wyobraźni polskie krajobrazy. To mnie rozczula, to dla mnie jest ważne. Od lat żyję za granicą, lecz to ważne pamiętać, skąd się pochodzi.
      
       - W jaki sposób zachęciliby Państwo do przyjścia na koncerty?
      
Szymon Komasa: - Możliwość posłuchania takiej muzyki na żywo i za darmo? Mam nadzieję, że do takich rzeczy nie trzeba nikogo namawiać. Jak można nie skorzystać? Poświęcić półtorej godziny na koncert to nie jest dużo. My walczymy o propagowanie Polski za granicą od kilku lat. Jesteśmy wytrwali. Wygraliśmy wiele konkursów. Przyjdźcie i celebrujcie z nami te emocje! Gdy elbląska orkiestra gra, my sami jesteśmy zahipnotyzowani. Doceńcie to, stwórzcie to z nami.
      
       - Panie Szymonie, pochodzi Pan z bardzo utalentowanej rodziny. Pańska mama śpiewała w zespole, ojciec jest znanym polskim aktorem i reżyserem, brat również zajmuje się robieniem filmów, siostra bliźniaczka jest wokalistką, a najmłodsza siostra kostiumologiem... Czy artystyczna atmosfera, w której Pan dorastał, zmotywowała Pana do tego, aby zająć się sztuką? Interesowały Pana kiedykolwiek tzw. szanowane profesje jak prawnik, lekarz?
      
- U mnie w domu nigdy nie było takiej możliwości, ponieważ wszyscy byliśmy związani ze sztuką od samego początku. Mój tata przychodził do domu i odgrywał scenki, które grał w teatrze. Natomiast mama śpiewała gospel. Bardzo dbała o nasze „artystyczne wychowanie", m.in. zapisała nas do szkoły muzycznej. Jak widać, muzyka i aktorstwo zawsze było w naszej rodzinie. Ja grałem na wiolonczeli i na fortepianie czternaście lat! Jeśli jesteś już przywiązany do muzyki i do artystycznego świata, to czujesz się w tym świecie najbezpieczniej, więc dla mnie moja praca zawodowa była naturalnym przejściem - przejściem z gry na wiolonczeli do śpiewu operowego. Nie zastanawiałem się nigdy, czy dobrze wybrałem, czy mógłbym robić w życiu coś innego…
      
Rozmawiała Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Dobry wywiad i bardzo ciekawą artyści.czekam na koncert.
  • Na co dzień śpiewają w najsłynniejszych operach na świecie. Uwielbiani przez publiczność Nowego Jorku już w piątek wystąpią w Pasłęku, na pierwszym koncercie festiwalu „Muzyka polska na Żuławach". Iwona Sobotka i Szymon Komasa chcą przekonać publiczność, że rodzimej sztuki nie należy się wstydzić. Jak to zrobią? Na pewno śpiewająco!
  • @na - Mieszkam w Nowym Jorku od dwudziestu lat i jestem częstym widzem w Metropolitan Opera. Pani Anno Kaniewska, bez przesady: "Uwielbiani przez publiczność Nowego Jorku". Od kiedy? Utalentowani studenci. Daleko im jeszcze do uwielbiania przez publiczność. Publiczność jakoś o nich nie słyszała. Jak można tak okłamywać czytelników!
Reklama