Wczoraj (23 sierpnia) wieczorem ścianami sali koncertowej Ratusza Staromiejskiego zatrząsł Tomasz Steńczyk wraz z zespołem. Występ młodego artysty zelektryzował - wypełniającą salę po brzegi - publiczność. Zobacz zdjęcia z koncertu.
W czasie niedługiego, bo trwającego troszkę więcej niż godzinę, występu mogliśmy usłyszeć zarówno autorskie kompozycje Steńczyka z tekstami napisanymi w większości przez Sławomira Wolskiego, jak i interpretacje utworów znanych artystów. Wśród tych drugich znalazły się utwory: „Modlitwa do dobrego Boga” Edyty Geppert, „Pokój” Czesława Niemena, „Na całych jeziorach ty” i „Co każdy chłopiec wiedzieć powinien” Agnieszki Osieckiej oraz znakomicie wykonane, z rockowym pazurem „W dzikie wino zaplątani” Marka Grechuty. Ponadto usłyszeliśmy m.in.: „Ludzi w telewizorach”, „Pokrzep mnie”, „Wojnę” i „Przeznaczenia”.
Niezależnie jednak od tego, czy była to interpretacja cudzego utworu, czy kompozycja własna, każda jedna była wykonana znakomicie, z pełnym zaangażowaniem, ze świetnym, operującym rozmaitymi emocjami wokalem Tomka. Apogeum grania na emocjach - przynajmniej moich - osiągnął w pięknej balladzie, której tytułu niestety nie wspomniał (a ja go nie znam) zagranej tylko na gitarze wspartej dźwiękami klawiszy. Nie mówcie tego nikomu, ale mi się w tym momencie oko lekko spociło.
Pomimo tego, że Steńczyk z zespołem wykonuje poezję śpiewaną, to muzyce tej nie brakuje pazura, ewidentnie słychać rockowe inklinacje i fascynację muzyków, bo choć bez gitary elektrycznej, to jednak potrafią narobić niezłego czadu, atakując ze sceny dużą dawką energii i dynamiki.
Reakcje publiczności za każdym razem były niezwykle entuzjastyczne, w takich okolicznościach nie mogło zabraknąć bisu. Co prawda tylko jeden i powtórzony (Grechuta) ale zdecydowanie satysfakcjonujący. Bardzo dobry występ.
Niezależnie jednak od tego, czy była to interpretacja cudzego utworu, czy kompozycja własna, każda jedna była wykonana znakomicie, z pełnym zaangażowaniem, ze świetnym, operującym rozmaitymi emocjami wokalem Tomka. Apogeum grania na emocjach - przynajmniej moich - osiągnął w pięknej balladzie, której tytułu niestety nie wspomniał (a ja go nie znam) zagranej tylko na gitarze wspartej dźwiękami klawiszy. Nie mówcie tego nikomu, ale mi się w tym momencie oko lekko spociło.
Pomimo tego, że Steńczyk z zespołem wykonuje poezję śpiewaną, to muzyce tej nie brakuje pazura, ewidentnie słychać rockowe inklinacje i fascynację muzyków, bo choć bez gitary elektrycznej, to jednak potrafią narobić niezłego czadu, atakując ze sceny dużą dawką energii i dynamiki.
Reakcje publiczności za każdym razem były niezwykle entuzjastyczne, w takich okolicznościach nie mogło zabraknąć bisu. Co prawda tylko jeden i powtórzony (Grechuta) ale zdecydowanie satysfakcjonujący. Bardzo dobry występ.
Tomasz Sulich