UWAGA!

Taniec wojenny

W październiku Elbląg był europejską stolicą tańca towarzyskiego. Odbywał się bowiem Międzynarodowy Festiwal Tańca Baltic Cup. Kiedy na parkiecie wirowały pary z kilkunastu krajów, w kuluarowych rozmowach powracał temat podziału polskiego środowiska tanecznego.

Podział wśród działaczy przekłada się na codzienność zwykłych tancerzy - w tym także mistrzów Polski w zespołowym tańcu sportowym z Elbląga. Trwający od prawie 10 lat konflikt dotyczy tego, kto rzeczywiście reprezentuje kilkadziesiąt tysięcy tancerzy, a kto ma na to dokumenty.
     
     Kto pierwszy ten...
     
     Aby uporządkować sprawy sportu wyczynowego, w połowie lat 90-tych ówczesny rząd nakazał utworzenie związków sportowych. Taki związek chciało zarejestrować Polskie Towarzystwo Taneczne, które istnieje od prawie 50 lat i ma poparcie na forum międzynarodowym. Okazało się jednak, że ktoś inny je w tym uprzedził. Tym „kimś” był Ryszard Nowogórski, dawny członek zarządu PTT.
     - Zgodnie z obowiązującym prawem w danej dyscyplinie może działać tylko jeden związek sportowy - wyjaśnia prezes Polskiego Towarzystwa Tanecznego, Andrzej Mierzwa. - Pan Nowogórski założył związek tańca sportowego nie mając za sobą, jak to się mówi, wsparcia ilościowego i merytorycznego ze strony środowiska. Związek udało mu się założyć, a przez to my, prawdziwi reprezentanci polskich tancerzy, mamy problemy z uzyskaniem właściwej pozycji i zdobywaniem pieniędzy na działalność i szkolenie.
     
     Na prawie
     
     Choć dawni koledzy mówią o niejasnych okolicznościach, w jakich Ryszard Nowogórski posiadł wiedzę, o tym, że warto związek sportowy założyć i narzekają, że jego organizacja została zarejestrowana bez poparcia reszty tancerzy, wszystko, co pan Nowogórski zrobił, jest zgodne z prawem. Mimo protestów Polskiego Towarzystwa Tanecznego, że tak właśnie jest, potwierdził w czerwcu Naczelny Sąd Administracyjny.
     O ile jednak o działalności Towarzystwa można dowiedzieć się wszystkiego np. z internetu, o tyle Związek pana Nowogórskiego działa niemal potajemnie. On sam mówi, że to, co robi, jest nieważne, ważne, że ma na to dokumenty.
     
     Tracą mistrzowie
     
     - Oni sobie mogą pogadać, ja mam zezwolenie na działalność i wcale nie muszę niczego udowadniać, bo po prostu mam to na piśmie - mówi po prostu prezes Nowogórski.
     Tancerze nie chcą być jednak reprezentowani przez osobę, którą wcześniej wykluczyli ze swego grona. Nierozwiązany konflikt pomiędzy działaczami i nierozwiązane sprawy finansowe przekładają się na codzienną pracę zwykłych tancerzy.
     - Sukienka to wydatek rzędu dwóch tysięcy złotych, frak partnera kosztuje od tysiąca do dwóch tysięcy, na buty potrzeba kolejnych 400 złotych, do tego dochodzą dresy - reprezentacyjne i do treningu - wylicza Olga Korbolewska z elbląskiej Formacji Standardowej Jantar. - Oczywiście, wszystko co jakiś czas trzeba wymieniać. Poza tym są jeszcze koszty opieki choreografa czy muzyka, wyjazdów oraz udziału w turniejach.
     - Jeśli chce się do czegoś dojść, trzeba więcej trenować, więc koszty się kumulują i z każdym rokiem ich przybywa - dodaje kolega z Formacji, Piotr Czyżyk.
     
     Król jest nagi
     
     Elblążanie mają na swoim koncie Mistrzostwo Świata w tańcu zespołowym, od lat są także mistrzami Polski. Problemy dotyczą więc także stypendiów sportowych - a raczej ich braku.
     - Tylko jednej osobie spośród nas zdarzyło się kilka lat temu otrzymać stypendium i to wszystko - mówią z żalem elbląscy tancerze. - W praktyce oznacza to tyle, że wszystkie koszty: wyjazdy stroje, treningi – za wszystko musimy płacić sami lub - w przypadku młodszych kolegów - rodzice. Pan Nowogórski - twórca zarejestrowanego Związku Tańca Sportowego jest na prawie, ale nie ma poparcia środowiska.
     Antoni Czyżyk, sędzia i trener elbląskich tancerzy, ale także szef Federacji Tańca Sportowego (agendy powołanej dwa lata temu przez Polskie Towarzystwo Taneczne jako przeciwwaga dla Związku pana Nowogórskiego) mówi, że mimo problemów natury formalnej Federacji udało się zdobyć pieniądze na szereg imprez i szkoleń, a Związkowi Tańca Sportowego - nie.
     - Federacja Tańca Sportowego istnieje w ministerstwie, zdobywa pieniądze na imprezy rangi ogólnopolskiej, ale tylko na sport dzieci i młodzieży - wyjaśnia trener elbląskiego „Jantara”. - Problem jest m.in. w dofinansowaniu mistrzów Polski.
     
     My nic nie możemy
     
     Po odpowiedź na pytania dotyczące tańca sportowego ministerstwo edukacji odsyła do swojej agendy - Polskiej Konfederacji Sportu.
     - Ponieważ Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził prawa Związku założonego przez pana Nowogórskiego, najlepiej by było teraz, gdyby obie organizacje doszły do porozumienia - sugeruje rzecznik Konfederacji, Marek Skorupski. - Wiem jednak, że pan Nowogórski wiele razy odrzucał propozycje ugody ze strony Towarzystwa Tanecznego. Nie przyniosły także skutku próby mediacji podjęte przez nas....
     Tymczasem, jak się dowiedzieliśmy, po otrzymaniu korzystnego dla siebie orzeczenia Ryszard Nowogórski złożył w Konfederacji wniosek o dofinansowanie swojej działalności.
     - Ten pan może, ale wcale nie musi dostać pieniędzy - zastrzega rzecznik Konfederacji. - Będziemy badać koncepcję rozwoju Związku, jaką przedstawił, poprosimy też o dowody na to, że ma w środowisku poparcie.
     Na pytanie, ile warte jest prawo do bycia jedynym reprezentantem około 40 tysięcy polskich tancerzy, Marek Skorupski odpowiada, że nawet kilkaset tysięcy złotych.
     
     Gdzie dwóch się bije...
     
     Antoni Czyżyk uważa, że utrzymywanie dotychczasowego stanu rzeczy szkodzi tancerzom, ale dla urzędników jest wygodne.
     - Ministerstwu jest chyba wygodnie, że jest taka sytuacja, bo wiadomo, że pieniędzy jest tyle, ile jest, więc gdyby powstał silny kolejny związek sportowy, musiałoby komuś zabrać, żeby nam dać - mówi.
     Przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Tanecznego mają jeszcze jeden pomysł na rozwiązanie problemów. Na razie nie chcą jednak głośno o nim mówić.
     Tancerze z innych krajów mają stypendia i latają na mistrzostwa samolotami. Elblążanie, mistrzowie Polski w tańcu zespołowym wyjechali na ostatnie mistrzostwa do Mołdawii autokarem, który zepsuł się w połowie drogi i do ostatniej chwili nie wiedzieli, czy w ogóle wystąpią.
Joanna Torsh

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama