Wczoraj (21 kwietnia) elblążanie mieli okazję zobaczyć spektakl niemieckiej grupy teatralnej z Ankan. Sztuka „Król Lear Show” zagrana w ojczystym języku aktorów była tłumaczona symultanicznie, czyli w trakcie przedstawienia.
W języku włoskim jest taka gra słowna traduttore tradittore, co w dosłownym przekładzie oznacza „tłumacz to zdrajca”. Złośliwi twierdzą, iż uczciwy translator potrafi przyznać się do tego przed sobą. Przekład nierozerwalnie wiąże się z niedoskonałym odtworzeniem myśli autora, w tym wypadku słów aktora. Podczas przedstawienia widzowie ze słuchawką w uchu śledzili losy Lira - mitycznego króla Brytanii. Prowadzeni „za rączkę” przez tłumaczkę próbowali odczytać znaczenie aktorskich gestów i min, które były tylko dodatkiem do słów. Niestety, ta droga okazała się kręta i zagmatwana, gdyż tłumaczona historia urywała wątek, a czasami nawet traciła sens. Motorem akcji stała się decyzja króla o podziale królestwa na trzy części. Każda z nich miała przypaść jednej z córek: Goneryli, Regany i Kordelii. W przedstawieniu wyglądają i zachowują się jak kobiety lekkich obyczajów opętane szaleństwem. Wszystkie ubrane są w krwisto czerwone stroje, co potęguje ich „drapieżność”. Kryterium, jakie postawił król, było nietypowe, wręcz niemierzalne, a mianowicie: miłość do ojca. Jak się później okazało, między słowami córek, a rzeczywistością była przepaść. Goneryla i Regana wygłaszają kwieciste mowy, w których obłuda przeplata się z kłamstwem. Z kolei najmłodsza z sióstr wyznaje ojcu, że miłuje go „jak każe obowiązek, ni mniej, ani więcej”. Kornelia nie znalazła słów do opisania ogromu swego uczucia, co zostało uznane za przejaw zdrady i została skazana na wygnanie, a jej część majątku podzielona pomiędzy „drapieżne” siostry. Starsze córki poniewierały ojcem, co ostatecznie doprowadziło go do szaleństwa. Zakończenie spektaklu przynosi gorzką refleksję, że nie ma nic gorszego niż niewdzięczne córki. - To bardzo odważna, współczesna interpretacja Szekspira - podsumował Mirosław Siedler, dyrektor Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu.
Agnieszka Jasionowska