UWAGA!

Tłuste dni po raz 21.

 Elbląg, Mirosław Dziewiałtowicz, organizator pleneru "Siedem tłustych dni na rzecz wsi"
Mirosław Dziewiałtowicz, organizator pleneru "Siedem tłustych dni na rzecz wsi"

Po raz 21. w Starym Siedlisku rozpocznie się w poniedziałek plener malarski pod hasłem "Siedem tłustych dni na rzecz wsi".

Podczas pleneru odbędzie się kilka warsztatów artystycznych z udziałem gości m.in.: z Hiszpanii, Francji i Białorusi. Całość zakończy 21 sierpnia impreza pod hasłem "Chleb - wspomnienie z dzieciństwa". W korespondencji radiowej mówi organizator pleneru, Mirosław Dziewiałtowicz.

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Podobny do tatusia :-) ... kubek w kubek .
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    satessa(2005-08-12)
  • Pan Mirek DZIEWAŁTOWICZ jest jednym z niewielu animatorów kultury na terenie wiejskim w bezpośrednim zapleczu Elbląga. Gdyby było więcej takich naśladowców jak on - nie byłyby nasze wsie tak zaniedbane i bez perspektyw. Mieszkańcy Starego Siedliska mogą być dumni, że mają takiego współmieszkańca. Wieś ta jest ciekawie położona, a niedaleko znajdują się w zakolu rz. Pasłęki Dębiny, które niedługo staną się łakomym kęskiem dla zmęczonych wielkomiejskim życiem Elblążan i nie tylko. Turyści z tzw. Zachodu przybywając tu przecierają oczy ze zdumienia, że takie "oazy natury i piękna" są jeszcze niedocenione.
  • Tutaj tłuste znaczy piękne i ciekawe. Świetny jest klimat tych spotkań. Panie Mirku - tak trzymać !!!
  • Byłam, widziałam i podziwiam Pana Dziewałtowicza, że nadal to robi. Pierwszy raz, wiele lat temu, byłam w Starym Siedlisku u Dziewiałtowiczów z niewidomymi i słabowidzącymi dzieciakami. Mogły się wreszcie naoglądać do woli, bez pośpiechu i skrępowania, jak wyglądają rzeźby. Było także ognisko i coś do przegryzienia - wszystko dzięki Panu Mirkowi.
Reklama