UWAGA!

Wyśpiewane sercem

 Elbląg, Marta Lisiewicz
Marta Lisiewicz (fot. AD)

Teksty Osieckiej, Szymborskiej, Kofty, Przybory, muzyka Chopina, Możdżera, Preisnera, Satanowskiego, a także kompozycje autorskie – blisko sześćdziesiąt piosenek o miłości i z miłością wyśpiewanych zabrzmiało w sobotę (31 marca) w klubie muzycznym Mjazzga. Zobacz więcej zdjęć.

Po raz pierwszy w historii Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Słowa ... czy to jest kochanie? przesłuchania w kategorii piosenka poetycka obyły się w lokalu rozrywkowym. Pomysł „wyjścia” ze słowem śpiewanym poza mury Światowida okazał się trafionym, ponieważ mimo, że w Mjazzdze było ciasno prezentacje młodych artystów nabrały zupełnie innego wymiaru. To były mini recitale, a nie tylko konkursowe przesłuchania.
       W konkurencji piosenka poetycka rywalizowało ze sobą 26 osób z różnych zakątków Polski. Zgodnie z regułą festiwalu wszystkie utwory przesiąkały miłością. Interpretacji słowa „kocham” było tyle, ilu wykonawców.
       Wśród nich, po raz drugi w Elblągu, pojawiła się 17 letnia Paulina Walendziak ze Świecia. Zaprezentowała „Kto tam u Ciebie jest?” Agnieszki Osieckiej i własny „Spacer”. Brzmiało to inaczej, ciekawie.
       – Moja przygoda ze śpiewaniem zaczęła się od zupełnie innej stylistyki, niż ta którą dziś prezentowałam. Wcześniej śpiewałam na festiwalach to, co moje inne koleżanki, ale od roku, dwóch lat, może trzech, poznaję bardzo dużo interesujących ludzi, całkowicie innych, nowe subkultury, nowe środowiska i z tego czerpię. Jakieś takie dziwne dźwięki mi do głowy wchodzą, próbuję to przelać na słowa, na swoja wrażliwość muzyczną, którą w sobie odnajduję i którą wyszywam z tych wszystkich emocji, jakie otrzymuję od ludzi – mówi Paulina Walendziak. – Żyję sztuką i artyzmem XXI wieku, mam swój zespół, gramy muzykę progresywną. Bywa, że czasami robimy małe koncerty dla znajomych. W tym się dobrze czuję i z tym się żywię.
       Po kolejnej serii bardziej nastrojowych wykonań scenę ożywiła Marta Andrzejczyk z Olsztyna, która w bardzo energiczny i zmysłowy sposób zaśpiewała utwory: „Debiut” i „Hiszpańska tancerka”. Jej występ zdecydowanie różnił się od poprzednich.
       – Myślę, że to była nadekspresja spowodowana ogromnym stresem – przyznaje. – W ogóle nie wiem skąd on się u mnie pojawił, ponieważ zwykle miewam tylko taką delikatną tremę. Przez to, że było bardzo poważnie, bardzo sztywno, stwierdziłam, że trzeba tę regułę złamać. A poza tym pomógł mi mały Tymon, który jadł na umór chipsy i nie dość, że szeleścił, chrupał, to jeszcze mi pyskował na scenie – dodaje ze śmiechem. – Więc to w ogóle było już taki tygiel. Poza tym ta klubowa atmosfera, blisko publiczność - uwielbiam to.
       Po występie Marty temperatura znacznie wzrosła, ale jak się okazuje...
       – Już od kilkunastu dobrych lat nie jeżdżę na żadne konkursy poetyckie, ze względu na to, że nigdy nie dobieram dobrze repertuaru. Ten repertuar, który dzisiaj zakreśliłam i pokazałam nie jest takim repertuarem, w którym ja się najbardziej czuję – zdradza Marta Andrzejczyk. – Ja się najcudowniej czuję w bardzo smutnych piosenkach, bardzo dobrze się czuję w piosenkach o śmierci, o wojnie , o nieszczęśliwej miłości... A dzisiaj sobie założyłam, że będę śpiewać o szczęśliwej miłości, trochę o seksie, dodałam trochę pikanterii. Więc repertuar jest zawsze kwestią przypadku. Oczywiście pytam znajomych, które piosenki z chęcią by usłyszeli. Te dwie, dzisiejsze, piosenki wygrały w rankingu moich najbliższych przyjaciół i stwierdziłam, że je zaprezentowałam.
       Z kolei salwy śmiechu wywołał występ Marty Lisiewicz z Poznania. Oryginalny makijaż, to nie wszystko, czym zaskoczyła publiczność.
       – Mój występ ma kolor szkłomosiężny, czyli taki jak człowieka w mojej pierwszej piosence [„Namiętności stonoga”, utwór własny – przyp. red] – informuje wokalistka, której tekst wielce zaciekawił i rozbawił widzów. – Występ buduje w większości publiczność, kiedy publiczność się cieszy, to wykonawca się cieszy i daje fajny klimat. A publiczność była wspaniała. Cieszę się, że wywołałam taką reakcję.
       Jak powstają takie utwory?
       - Zerwałam z chłopakiem, oblałam któryś raz z rzędu prawko i się wkurzyłam. Połączyła oba incydenty i na pisałem „Prawo, czy lewo”. „Namiętności stonoga” powstała ,gdy zaczęłam chodzić na teakwondo, co jest moją pasją, było to w klubie gdzie był kickboksing, mma, mai tai. I był taki zielonooki chłopak, zobaczyłam go w tramwaju, nie zagadałam do niego oczywiście, bo to musiała być platoniczna miłość. Napisałam tę piosenkę – wyjaśnia Marta Lisiewicz.
       W piosence tej występuje kilka słów, a właściwie tworów słownych, których znaczenia nie jest pewna sama autorka.
       - Co to jest „kałkaj” wam nie powiem, to jest piosenka ze świata dziwnych ludzi, i sama tego nie wiem. Dodam tylko, że tę piosenkę próbowałam przedstawić za pomocą tańca kroków, czyli zrobiłam kadr na swoje stopy kiedy tańczyłam. Robiłam pantomimę nogami i właśnie dlatego „kałkaj” kojarzy mi się z kim kto dziwnie chodzi – mówi. – Granicy pomiędzy człowiekiem normalnym, a dziwnym nikt nie jest w stanie określić. To inni mogą powiedzieć jaka jestem, ale czuję sie dobrze, widzę świat przez różowe okulary. Tak poza tym to jestem studentką 5 roku Akademii Sztuk Pięknych, na wydziele rzeźby. No i tworzę swoją muzyczkę, żyję jak normalny człowiek, bo jem, śpię, bo jestem tu między wami.
       Marta dość często prezentuje swoją oryginalną twórczość na festiwalach. Jak podkreśla wybiera takie imprezy, których widownia zrozumie jej piosenki. Myślę, że w tym przypadku jednoznacznej odpowiedzi na pytanie „co autor miał na myśli?” po prostu nie ma. Trzeba jednak przyznać, że występ Marty dodał sobotnim przesłuchaniom barw. Zielone rumieńce i akordeon na pewno na długo utkwią w pamięci obserwatorów – słuchaczy.

 


       Obie Marty, Andrzejczyk i Lisiewicz, będzie można zobaczyć także podczas niedzielnych przesłuchań w kategorii teatry jednego aktora.
      
       Piosenkę poetycką prezentowały również elblążanki: Katarzyna Kunicka („Z kim będzie Ci tak źle jakże mną?” – A. Osiecka, W. Młynarski; „To wszystko z nudów” A. Osiecka, W. Młynarski), Maja Panicz („Nowy świat” - Jork; „Motorek” M. Grechuta, J.K. Pawluśkiewicz), Alicja Piątek („Libertango” - A. Piazzolla; „To tylko tango” - Maanam)i Katarzyna Wisiecka („Miłość od pierwszego wejrzenia” – W. Szymborska, Z. Preisner; „Taxi” Sz. Mucha, L. Możdżer).
       Czy to do rąk którejś z nich trafi nagroda pieniężna od wydawcy Elbląskiej Gazety Internetowej portEl.pl? Na 1000 zł ma szansę także Jan Lechwar, który w niedzielę (1 kwietnia) zaprezentuje się w kategorii teatry jednego aktora. Wyniki poznamy podczas koncertu galowego.
      

Olga Kaszubska

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Bardzo dobra inicjatywa, koncert w Mjazzdze, szkoda, że zdjęcia sa podpisane tylko nazwiskiem autora fotografii, a nie nazwiskiem osoby na zdjęciu. Tak wiele dzieje sie w obszarze szeroko rozumianej kultury w Elblągu, że warto by pokusić się o wiekszą dostępność informacji o tych wydarzeniach. Szkoda niektórych, o których dowiadujemy się po fakcie. Wiele osób pewnie nie wie o jutrzejszym koncercie świetnej ekipy jazzowej w Mjazzdze. Reklama, informacja i jeszcze raz reklama, bo sama znikajaca notatka w internecie, to trochę za mało.
  • Popieram Przedmówcę w całej rozciągłości :)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    taktaktak(2012-04-01)
Reklama