"Od tysiąca do półtora tysiąca osób miesięcznie przyłapywanych jest w Elblągu na jeździe bez biletu środkami komunikacji miejskiej." - czytamy w aktualnym wydaniu "Dziennika Elbląskiego".
Do Zarządu Komunikacji Miejskiej w Elblągu odwołuje się od mandatu ponad dziesięć proc. gapowiczów. Twierdzą, że nie mają z czego zapłacić mandatu. Inni po prostu nie płacą. Każdego dnia do elbląskiego sądu trafią z ZKM kilkadziesiąt pozwów w tej sprawie.
Według elbląskich kontrolerów bez biletu jeżdżą ludzie w różnym wieku, jednak największą część z nich stanowią osoby młode. Wielu podchodzi do jazdy na gapę jak do swoistego rodzaju hazardu - uda się albo nie uda.
Kontrolerzy część osób jeżdżących bez biletu znają praktycznie na pamięć. Są to osoby przyłapywane kilka razy w ciągu roku.
Dyrekcja ZKM przyznaje, że w wielu przypadkach anuluje nałożone mandaty. Robi to jednak tylko w usprawiedliwionych wypadkach, więc nie ma co liczyć, że nas także w ten sposób potraktuje. Pasażerowie muszą mieć świadomość, że jazda bez biletu może skończyć się mandatem.
Według elbląskich kontrolerów bez biletu jeżdżą ludzie w różnym wieku, jednak największą część z nich stanowią osoby młode. Wielu podchodzi do jazdy na gapę jak do swoistego rodzaju hazardu - uda się albo nie uda.
Kontrolerzy część osób jeżdżących bez biletu znają praktycznie na pamięć. Są to osoby przyłapywane kilka razy w ciągu roku.
Dyrekcja ZKM przyznaje, że w wielu przypadkach anuluje nałożone mandaty. Robi to jednak tylko w usprawiedliwionych wypadkach, więc nie ma co liczyć, że nas także w ten sposób potraktuje. Pasażerowie muszą mieć świadomość, że jazda bez biletu może skończyć się mandatem.