UWAGA!

Chlebki ofiarne, alkohol i dziady

 Elbląg, Chlebki ofiarne, alkohol i dziady
fot. AD, arch. portEl

Od czasów niepamiętnych na ziemiach polskich wierzono, że w pierwszych dniach listopada duchy zmarłych powracają na ziemię, błąkając się po bezdrożach, cmentarzach i miejscach znanych za życia, by w miejscu swego ziemskiego bytowania wołać o pomoc, modlitwę i ofiary. Aby zadośćuczynić ich potrzebom, ludność z tych samych kręgów kulturowych kultywowała różne zwyczaje i obrzędy.

Kultywowana w listopadzie pamięć o zmarłych zbiega się z uroczystościami ku ich czci, które obchodzone były jeszcze w okresie przedchrześcijańskim. Powtarzające się cyklicznie, każdego roku obrzędy były przejawem kultu przodków, którzy z zaświatów mieli wpływać na losy żyjących oraz wyrażały przekonanie, że śmierć nie unicestwia człowieka całkowicie lecz tylko zmienia jego sposób istnienia. Podejmowane corocznie praktyki uwzględniały pośmiertną aktywność dusz, jak również możliwość powrotu zmarłych na ziemię. Wykonując określone czynności, można było zaspokoić potrzeby zmarłych, okazać im pamięć i szacunek oraz pozyskać ich przychylność. Dlatego nie chcąc drażnić błąkających się dusz zmarłych, nie udawano się w podróż i nie odwiedzano sąsiadów. Obowiązujące zwyczaje zakazywały w noc zaduszkową wykonywania niektórych czynności, aby nie uszkodzić i nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. Zakazane było ubijanie masła, cięcie, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie. W niektórych regionach zamykano tej nocy karczmy, zakazane były też muzyka i śpiewy. Rozpalane na cmentarzyskach w listopadowe wieczory ogniska, ogrzewały swoimi płomieniami błąkające się po ziemi dusze i chroniły żywych przed złymi mocami. Z czasem ogniska te zaczęto zastępować pochodniami i zniczami, które także dziś oznaczają szacunek i przywołują pamięć o zmarłych.
      
       Uczty dla dusz i dziady
       Według występujących powszechnie wierzeń, dusze znieważanych i zapomnianych zmarłych miały straszyć, nękać i sprowadzać na ludzi nieszczęścia. Dlatego przez obrzędy i ofiary zaduszne żyjący „zaspokajali” potrzeby zmarłych, licząc że w ten sposób pozyskają ich przychylność. Pomoc w tym zakresie świadczona była przez tzw. dziadów kościelnych, których jako osoby żyjące z jałmużny, więc w mniemaniu wielu bliższe Bogu, goszczono i obdarowywano jedzeniem prosząc ich w zamian o modlitwę za zmarłych i wspomnienie ich imion podczas pacierza. Jeszcze w XIX wieku odprawiane były uroczystości ofiarne z przywoływaniem zmarłych, zwane dziadami, co stanowiło relikt archaicznych praktyk zadusznych i kultu przodków. Wiązało się to z wypiekaniem specjalnych chlebków ofiarnych, które wraz z innymi, lubianymi przez zmarłego potrawami, zanoszono wraz z rozgrzewającym alkoholem na groby. Zwyczaj ten jest kultywowany do dziś przez rodziny cygańskie. Natomiast na opolszczyźnie wierzono, że w noc z 1 na 2 listopada duchy zmarłych dzieci powracają na ziemię, by jako ptaki w Dzień Zaduszny siadać na gałęziach i obserwować procesję na cmentarzu. Jeszcze w XX w. także na terenie Niemiec i Hiszpanii wypiekano specjalne chlebki, które rozdawano biednym w zamian za modlitwę w intencji zmarłych. Podobne obrzędy kultywowane były na wschodnich rubieżach Polski w prawosławiu, gdzie na Prowody, czyli tydzień po Wielkanocy, ludzie udawali się na cmentarz, gdzie po odprawieniu przez duchownego zadusznych modłów, ucztowali w pobliżu mogił na cześć zmarłych, zostawiając resztki pożywienia oraz kraszanki dla duchów przodków i dla ubogich. Obowiązującym zwyczajem także w tym obszarze kulturowym było dawanie jałmużny dziadom na cmentarzach, aby modlili się za dusze zmarłych. Co ciekawe, także w krajach Ameryki Łacińskiej składano zmarłym w ofierze jedzenie na grobach, co znajduje swoje odzwierciedlenie w urządzanych do dziś w zaduszki radosnych korowodach, ucztach i zabawach.
      
       Pamięć i wypominki
       Obchodzoną 1 listopada uroczystość Wszystkich Świętych ustanowił prawnie w 935 r. papież Jan XI, choć już wcześniej, od pierwszych wieków chrześcijaństwa odbywały się celebracje przy grobach męczenników. Nie zapomniano też o pamięci należnej zmarłym. Początków przypadającego 2 listopada wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych, dopatrzymy się w klasztornych praktykach pobożnych, które w VII wieku zalecał Izydor z Sewilli, a w X wieku przez św. Odilon z Cluny. Oficjalnie zwyczaj ten został usankcjonowany przez wprowadzenie do liturgii rzymskiej w XIV wieku, wywodzących swą nazwę od modlitw „za dusze”, zaduszek, gdzie ważną rolę spełniają kultywowane przez cały listopad w kościołach modlitwy wypominkowe z umieszczonymi na karteczkach i odczytywanymi przed mszami imionami bliskich zmarłych.
      
mk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Dzień płacze Dziś 1 listopada dzień Wszystkich Świętych smutny deszczowy dzień płacze rusza marsz żywych w hołdzie umarłym a w sercu smutek się kołacze. Cmentarz okryty białym woalem strzelają z hukiem w deszczu płonące znicze spadają chłodne krople deszczu jak słone łzy na policzek. Ci co odeszli nie maja już nic daleka przed nimi droga do boga i całun z ziemi czarnej i mokrej niczym kajdany na ich nogach. Znicze migają jak ludzkie oczy czuć zapach wosku i wonnej żywicy maszerują pokolenia w pochodzie żywych skruszeni pokutnicy. Gdzieś z boku słychać cichą modlitwę stawiają kwiaty zmarłym w darze spadają ostatnie z drzew złote liście typowe jesienne pejzaże. Wracają wspomnienia za tymi co odeszli leją się łzy wzruszenia kolejne puste buty ktoś odszedł na wieczność nie zdążył powiedzieć do widzenia. I tak co roku od zarania dziejów ciągną się ludzkie tłumy kolejny marsz żywych w hołdzie umarłym chwila refleksji zadumy. Henryk Siwakowski
  • Wiatr gra Wiatr smutną zaduszną rapsodię gra kłębią się w głowie myśli tułacze wracają wspomnienia za tymi co odeszli modle się za ich dusze i cicho płaczę. Obcieram łzy słone i ciężkie ten sam scenariusz jak co roku patrzę na uśmiechnięte zdjęcie matki jestem jak w transie nie mogę zrobić kroku. Rozmyślam o życiu tak szybko przemija a lata idą jak dziś te tłumy patrzę na niebo zasnute jak me oczy to chwila refleksji zadumy. Wokoło stoją złociste chryzantemy to kwiaty zmarłych dla nich to cudo kwitną w przeróżnych odcieniach kolorach na biało złoto fioletowo rudo. Znicze całe morze zniczy to symbol życia i pamięci niech płoną dzisiaj rozjaśnią im mroki niech ten szczególny dzień się święci. I my tu kiedyś złożymy swe kości gdy koniec obwieści kościelny dzwon staniemy się tylko prochem marnym a ziemia na nas wyda nowy plon. Henryk Siwakowski.
  • Matczyna kołysanka Śpij mateczko śpij pod ziemi całunem dobrej niechaj ci szumią wierzby żuławskie w całej swej osnowie. Niechaj ci grają koniki polne i dzwonią dźwięcznie cykady i koją swą wonią łąki zielone od nocy po dzionek blady. Niechaj ci ziemia lekką będzie jak biała mgła poranna spójrz matko droga za twoim krzyżem wyrosła śliczna dziewanna. Na ziemi maj matko moja cały już w kwiatach tonie i słońce wysoko mocno grzeje tak chciałbym rozgrzać twe zimne dłonie. I tylko kamień nagrobny od słońca mocno nagrzany parzy patrzę na twoje wyblakłe zdjęcie przyglądam się twej twarzy. Czasami myślę że wyszłaś na chwilę i zaraz wrócisz z powrotem lecz kamień nagrobny jest zbyt ciężki zamknięty na wieki z łoskotem. Więc śpij mateczko śpij w pokoju po trudach życia na ziemi a ja się będę modlił za ciebie od świtu aż się ściemi. Wiatr będzie ci nucił kołysankę koniki polne będą ci grały za twoją dobroć matko na ziemi dla ciebie dla twej chwały. A ty śpij wiecznym snem jak ciężkie są twoje powieki twój cień na zawsze na ziemi znikł zasnęłaś snem wiecznym na wieki. Henryk Siwakowski.
  • Smutno gwiżdże wiatr Pożegnalne szarfy na wiankach rozwiewa wiatr migają jak ludzkie oczy płonące lichtarze z nostalgią i smutno gwiżdże wiatr i tylko żalu w sercach mamy w nadmiarze. Wśród złotych liści aleją śliską od łez porusza się marsz żywych jak co roku w zamyśleniu spuszczone głowy idą w ciszy w powolnym miarowym równym kroku. Cmentarz okryty białym woalem mgły spadają wolno srebrne krople deszczu odnoszę wrażenie że płaczą niebiosa i wonny zapach wosku czuć w powietrzu. Złociste chryzantemy kołyszą się na wietrze wokoło płonie morze zniczy jakby na chwilę cmentarz zapłonął tysiące których nikt nie zliczy. W półmroku widzę cienie umarłych i słyszę głos kochanej matki dziękuję ci synu jak co roku znowu przyniosłeś piękne kwiatki. Lecz nie widzę jej twarzy to tylko omam słyszę i widzę kolejne twarze wiem że to wymysł mojej wyobraźni złudzenie i kolejne miraże. Lecz rozpacz w sercu taka żywa wciąż prą do przodu ludzkie tłumy ten marsz to hołd tym co odeszli chwila refleksji zadumy. Henryk Siwakowski.
  • Smutek i żal Gorące serca w nich smutek i żal wokoło kwiaty płonące znicze idą powoli niczym skazańcy całe rodziny których nie zliczę. Zapach perfum i wosku wręcz drażni nos czuć żywicą iglaste wianki i tylko szarfy na wiankach rozwiewa wiatr hardy pożegnalne niezwykłe kokardy. Słychać szloch i modlitwę ktoś tam klęczy na grobem ustawiają kolejne znicze a tłum ciągnie jak pociąg idzie wolno do przodu tłumy tłumy których nawet nie zliczę. Lecą z drzew złote liście w deszczu w mokrej asyście wokół piękne złote kobierce jak konfetti spadają każdy w innym odcieniu i chwytają urodą za serce. A marsz ludzki wciąż trwa marsza żałobnego ktoś gra dzwonią puszki od monet żebracze gwiżdże wiatr słychać trzask pękającego szkła stara wrona na drzewie kracze. Henryk Siwakowski.
  • Smutny październik Kończy się powoli smutny październik i Święto Zmarłych już za pasem krzątają się ludzie przy grobach zmarłych na starym cmentarzu tuż pod lasem. Pękate kurhany obrośnięte w chwasty dzwonią na krzyżach zardzewiałe tablice i groby poległych całe szeregi tak duże że nawet ich nie zliczę. Wracają wspomnienia za tymi co odeszli w sercach nostalgia wielka narasta jestem już matko i ojcze drogi bez względu na wszystko będę tu i basta. Spuszczone głowy i woal na twarzy a pod nim łzy słone ołowiane i zapach świerku utkany kwiatami na starym krzyżu wonny wianek. Płonące znicze znak życia i śmierci migają płomyki jak ludzkie oczy i tłumy w alejach smutne zamyślone jak zwykle co roku marsz żywych kroczy. Wszystko jak co roku scenariusz ten sam płonące znicze smutek łzy na twarzy i chryzantemy przepiękne złociste tylko my co roku coraz bardziej starzy. Henryk Siwakowski.
  • Nadejdzie dzień A kiedy nadejdzie dzień 1 listopada i dzień się zasnuje mglistym woalem pójdę uklęknę przed grobem matki i wonne znicze odpalę. Niech jej rozjaśnią mroki wieczne ogrzeją chłód z grobowych czeluści zapukam w kamień zimny i głuchy i powiem matko jestem a już ci. Przyniosę ci matko złociste chryzantemy te które tak kochałaś w ich niezwykłej krasie chciałbym by stały tak piękne do wiosny ale czy da się. Przyniosę ci w sercu uśmiech twych wnuków których słuchałaś każdego poranka jeszcze dziś słyszę gdzie jesteś babciu kup mi dziś loda i z cukru baranka. Na ziemi jesień w całej swej krasie złociste kobierce leżą wszędzie w modlitwie do boga mam jedno przesłanie przytul ją panie to moje orędzie. Henryk Siwakowski.
  • Oj cos czuje, ze ktos tu przesadzil z alkoholem.
  • jednak wolę mieć na grobie postawioną świecę i kwiatek, niż dynię. .. jakoś mi bliżej do słowiańskich przodków
  • Do trzezwomyślący zmień dilera i psychiatrę aja k umrzesz swoje marne zwłoki nie położą na kompostownik
  • no niektórzy za życia zamiast głowy noszą dynię
  • Nie płacz córko. Nie trzeba płakać obetrzyj swe oczka śmierci nie wzruszą ludzkie łzy miłość do matki także jej obca choć tobie po nocach ona się śni. Nie trzeba płakać zaciśnij zęby choć ból i tęsknota serce twe ściska musisz zapomnieć chwile szczęścia choć matka odeszła i jest ci tak bliska. Nie trzeba płakać jej serce zgasło i czuję chłód z grobowych czeluści już jej nie ujrzysz nigdy żywej jej cień na zawsze znikł a już ci. Nie trzeba płakać jej tez jest ciężko choć dusza jej dawno jest już u pana w anielskiej asyście ciszy pokoju krąży u pana po niebiańskich łanach. Daj jej o panie światło wiekuiste i radość wieczną zaklętą w jej duszy niech ziemskie modlitwy wciąż do niej płyną zostaną na wieki w jej duszy. A w chwilach smutku przytul ją o miłosierny mój panie ja kiedyś przyjdę podziękować ci usłyszysz moje do bram kołatanie. Henryk Siwakowski.
Reklama