Zaradne panie z kwiatkami w wiaderkach pomogą zapominalskim mężczyznom. Stoją we wszystkich strategicznych miejscach Elbląga. W ofercie róże, tulipany i prymulki. Skąd taka zorganizowana akcja?
- Róże cięte długie po dziesięć, krótkie po osiem, tulipany po trzy - pani Regina przedstawia swoją ofertę. - A ile pan sobie życzy?
Wśród klientów wyraźnie dominuje płeć brzydka. Rano kupowali po kilka, kilkanaście kwiatów - Najpewniej dla koleżanek z pracy – mówi pani Regina.
Najczęściej idą tulipany
Oferta skromna, ale to pogotowie ostatniej szansy, dla zapominalskich. Dla żon i mam mężczyźni przeważnie kupują w kwiaciarni. Są to wtedy bukiety z przybraniem, jakich panie z wiaderkami nie oferują.
- Goździki to pan chyba w kwiaciarni dostanie – radzi pani Kasia. - Najczęściej idą tulipany.
Taki biznes działa jeden dzień, przy okazji najważniejszych świąt. - Na walentynki sprzedaję serduszka, na Dzień Kobiet kwiaty, a na Święto Zmarłych znicze – mówi pani Kasia. - I tak sobie dorabiam.
Sprzedawcy zapewniają, że mają zgody właścicieli gruntów lub zarządców na handel w danym miejscu. - Urząd Miejski wydał sześć pozwoleń na 10 stanowisk na zajęcie pasa drogowego na działkach należących do miasta – informuje Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego.
To, czy dana osoba ma zezwolenie, kontroluje Straż Miejska. Dzisiaj do południa kilka osób przyłapano na handlu kwiatami bez pozwolenia.
Zrzuciłyśmy się z koleżankami
Handlujący przez dzień potrafią zarobić trzysta złotych. Największy obrót jest rano, kiedy mężczyźni idą do pracy. Zdarzają się klienci, którzy kupują kilkanaście kwiatów. Potem sporadycznie ktoś kupi, ale na tyle często, że nie opłaca się zbyt szybko zwijać interesu. Ile handlujący płacą za kwiaty w hurcie? Tajemnica handlowa.
- Każda z koleżanek dała swoją część i kupiłyśmy kwiaty w hurtowni – zdradza pani Regina.
A co się dzieje z niesprzedanymi kwiatami? - Będą stały w domu w wazonie.
- To trudny biznes dla początkującej sprzedawczyni - zdradza pani Kasia. – Dlatego lepiej umówić się w większej grupie z doświadczonymi kwiaciarkami. Kiedy jednej pani handel nie idzie, swoje kwiaty może przewieźć do koleżanki, u której jest większy popyt.
Swoją pracę zakończą późnym popołudniem. I dopiero wtedy zaczną świętowanie Dnia Kobiet. - Mąż już wcześniej wiedział, żeby kwiatków mi nie dawać – śmieje się pani Kasia. - Nie wiem, co dostanę, bo rano wyszedł do pracy i go jeszcze nie widziałam.
Wśród klientów wyraźnie dominuje płeć brzydka. Rano kupowali po kilka, kilkanaście kwiatów - Najpewniej dla koleżanek z pracy – mówi pani Regina.
Najczęściej idą tulipany
Oferta skromna, ale to pogotowie ostatniej szansy, dla zapominalskich. Dla żon i mam mężczyźni przeważnie kupują w kwiaciarni. Są to wtedy bukiety z przybraniem, jakich panie z wiaderkami nie oferują.
- Goździki to pan chyba w kwiaciarni dostanie – radzi pani Kasia. - Najczęściej idą tulipany.
Taki biznes działa jeden dzień, przy okazji najważniejszych świąt. - Na walentynki sprzedaję serduszka, na Dzień Kobiet kwiaty, a na Święto Zmarłych znicze – mówi pani Kasia. - I tak sobie dorabiam.
Sprzedawcy zapewniają, że mają zgody właścicieli gruntów lub zarządców na handel w danym miejscu. - Urząd Miejski wydał sześć pozwoleń na 10 stanowisk na zajęcie pasa drogowego na działkach należących do miasta – informuje Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego.
To, czy dana osoba ma zezwolenie, kontroluje Straż Miejska. Dzisiaj do południa kilka osób przyłapano na handlu kwiatami bez pozwolenia.
Zrzuciłyśmy się z koleżankami
Handlujący przez dzień potrafią zarobić trzysta złotych. Największy obrót jest rano, kiedy mężczyźni idą do pracy. Zdarzają się klienci, którzy kupują kilkanaście kwiatów. Potem sporadycznie ktoś kupi, ale na tyle często, że nie opłaca się zbyt szybko zwijać interesu. Ile handlujący płacą za kwiaty w hurcie? Tajemnica handlowa.
- Każda z koleżanek dała swoją część i kupiłyśmy kwiaty w hurtowni – zdradza pani Regina.
A co się dzieje z niesprzedanymi kwiatami? - Będą stały w domu w wazonie.
- To trudny biznes dla początkującej sprzedawczyni - zdradza pani Kasia. – Dlatego lepiej umówić się w większej grupie z doświadczonymi kwiaciarkami. Kiedy jednej pani handel nie idzie, swoje kwiaty może przewieźć do koleżanki, u której jest większy popyt.
Swoją pracę zakończą późnym popołudniem. I dopiero wtedy zaczną świętowanie Dnia Kobiet. - Mąż już wcześniej wiedział, żeby kwiatków mi nie dawać – śmieje się pani Kasia. - Nie wiem, co dostanę, bo rano wyszedł do pracy i go jeszcze nie widziałam.
Sebastian Malicki