- Mało kto chciałby urodzić się w takich warunkach, a Bóg chciał. Po co? Po to, by pokazać, że jest solidarny z nami wszystkimi - mówił ks. Wojciech Borowski, dyrektor Caritasu Diecezji Elbląskiej podczas wigilii dla osób potrzebujących i bezdomnych. W restauracji przy ul. Browarnej tradycyjnie podzielono się opłatkiem, były również klasyczne, wigilijne potrawy. Zobacz zdjęcia.
Czerwony barszcz z kołdunami, pierogi z kapustą i grzybami, sałatka jarzynowa i makaronowa, ryba po grecku, a na deser makowiec oraz kawa albo herbata - tak wyglądał stół wigilijny w restauracji przy ul. Browarnej, gdzie we wtorek, 23 grudnia, usiąść mógł każdy potrzebujący i bezdomny. Zanim jednak około 40-50 osób zaczęło jeść ks. Borowski odczytał fragment ewangelli św. Łukasza, była modlitwa, kolęda i dzielenie się opłatkiem. Nad przebiegiem czuwali również wolontariusze, a wśród nich pan Tomasz, który wydaje posiłki w diecezjalnej stołówce dla osób bezdomnych przy ul. Zamkowej.
- Pomagam w jadłodajni już siedem lat, a posiłki wydawane są od listopada do marca - mówi wolontariusz. - Mamy taką zasadę, że nie wpuszczamy pijanych osób, trzeba mieć również zaświadczenie z MOPS-u.
Jak mówi ks. Borowski taka wigilia organizowane są tak długo, jak czynna jest jadłodajnia, czyli od dziewięciu lat. W tym roku Caritas przygotował się na 120 osób.
- Liczba osób, które przychodzą na wigilię jest płynna, w zależności od tego jak ludzie się poinformują. Był rok, gdzie mieliśmy 40 osób, był też taki, gdzie przyszło 180 - opowiada duchowny. - Chodzi po prostu o odrobinę człowieczeństwa, bo te osoby i tak są stygmatyzowane, wytykane palcami ze względu na biedę, wielu ma problemy z alkoholem. A taki dzień to dla nich mobilizacja, trzeba się w miarę możliwości ładnie ubrać. Tu nikt ich nie odrzuca, nie gardzi nimi, nie muszą być marginalizowani. Na pewno jeszcze te echa z dzieciństwa są i widzą, że ich życie może wyglądać inaczej. Mogą tę uroczystość przeżyć w taki ludzki sposób.
- Pomagam w jadłodajni już siedem lat, a posiłki wydawane są od listopada do marca - mówi wolontariusz. - Mamy taką zasadę, że nie wpuszczamy pijanych osób, trzeba mieć również zaświadczenie z MOPS-u.
Jak mówi ks. Borowski taka wigilia organizowane są tak długo, jak czynna jest jadłodajnia, czyli od dziewięciu lat. W tym roku Caritas przygotował się na 120 osób.
- Liczba osób, które przychodzą na wigilię jest płynna, w zależności od tego jak ludzie się poinformują. Był rok, gdzie mieliśmy 40 osób, był też taki, gdzie przyszło 180 - opowiada duchowny. - Chodzi po prostu o odrobinę człowieczeństwa, bo te osoby i tak są stygmatyzowane, wytykane palcami ze względu na biedę, wielu ma problemy z alkoholem. A taki dzień to dla nich mobilizacja, trzeba się w miarę możliwości ładnie ubrać. Tu nikt ich nie odrzuca, nie gardzi nimi, nie muszą być marginalizowani. Na pewno jeszcze te echa z dzieciństwa są i widzą, że ich życie może wyglądać inaczej. Mogą tę uroczystość przeżyć w taki ludzki sposób.
mw