W młodości odnosił sukcesy na żużlowym torze. Sportową karierę przerwał jednak tragiczny wypadek. Przez kilka lat podnosił się z upadku. Dzięki wewnętrznej sile wrócił do sportu. W innej odsłonie. 4 listopada w kinie Światowid zobaczyliśmy film o człowieku ze stali.
– Życie osoby niepełnosprawnej wcale nie musi się kończyć, wręcz przeciwnie mogą otwierać się nowe rozdziały kolejnej księgi – mówi Rafał Wilk. - Blokady, które mamy, są tak naprawdę tylko w głowach, a możemy przecież bardzo dużo, mimo że jesteśmy osobami niepełnosprawnymi. Cieszę się z tego, co mam. Wcześniej nie doceniałem tego, że mam sprawne ręce. A teraz dziękuję za nie Bogu, bo te ręce pozwoliły mi podnieść się po tym wszystkim.
Dziś Rafał Wilk jest dwukrotnym mistrzem paraolimpijskim, zdobywcą złotych medali na kolarskich mistrzostwach świata oraz najlepszym niepełnosprawnym sportowcem w plebiscycie Przeglądu Sportowego i Telewizji Polskiej. Przed nim kolejne wyzwania. Priorytetem jest start w kolejnej paraolimpiadzie. - Za tydzień wyjeżdżam do Libanu na maraton w Bejrucie i kończę sezon – mówi sportowiec. - Potem robię sobie krótki odpoczynek i czekają mnie przygotowania do nowego sezonu czyli kwalifikacje olimpijskie. Myślami jestem już w Rio, gdzie postaram się obronić to, co zdobyłem w Londynie.
Ukoronowaniem kariery sportowej Rafała Wilka jest film elblążanina Roberta Szaja i Michała Juszczakiewicza, znanego szerszej widowni z programu „Od przedszkola do Opola”. Ogólnopolska premiera odbyła się wczoraj w CSE Światowid. Główny bohater nie potrafił ukryć wzruszenia: - Były momenty zabawne, ale były też takie, że faktycznie się wzruszyłem – powiedział Rafał Wilk. - Wydawało się, że jestem taki twardy, a jednak łezka w oku się zakręciła. Są w tym filmie momenty dla mnie szczególne. Tragedia, gdy mój ojciec zginął w wypadku, albo ten moment, gdy zdobyłem medal na paraolimpiadzie, który zadedykowałem mojemu ojcu. Obiecałem mu kiedyś, że będę najlepszy i to się spełniło.