UWAGA!

Co robić w noc świętojańską?

 Elbląg, "Sobótka", rys. Kędzierski; "Tygodnik Ilustrowany" 1884.
"Sobótka", rys. Kędzierski; "Tygodnik Ilustrowany" 1884.

Nazwa „Noc Świętojańska” wywodzi się od imienia Jana Chrzciciela i przypada na noc z 23 na 24 czerwca. Jest to jedno z najstarszych i chyba najbardziej archaicznych świąt dorocznych, charakteryzujące się bardzo bogatą obrzędowością, wieloma wierzeniami, praktykami magicznymi oraz wróżbami.

Od zapalonych wieczorem i nocą ogni obrzędowych noc tę nazywano także „Palinocką” i „Sobótką”, a od imienia bożka pogańskiego Kupały oraz nocnych kąpieli - także „Nocą Kupały”.
     Obchody świętojańskie mają swój początek w świętach powitania lata, związanych z kultem słońca, sił przyrody, z towarzyszącymi im oczyszczającymi rytuałami ognia i wody oraz obrzędami miłości i płodności, które w przeszłości, przed przyjęciem chrześcijaństwa, w czas przesilenia letniego były praktykowane w całej Europie.
     Liczne relikty tych wierzeń, obrzędów i praktyk magicznych zachowały się w polskich ludowych obchodach nocy świętojańskiej, kiedy wierzono, iż w tę najkrótszą w roku noc dzieją się cuda: ziemia otwiera się i pokazuje ukryte w niej skarby; woda nabiera czarodziejskich właściwości; a o północy zakwita paproć, której świecący w nocy kwiat ma cudowną moc.
     Nasi praprzodkowie wierzyli również, że w noc świętojańską wzmaga się siła i aktywność złych mocy, duchów, demonów, a przede wszystkim czarownic, przeciw którym stosowano różne środki ochronne.
     
     Płodność
     Wierzono też, że w noc świętojańską potęgują się siły witalne i prokreacyjne ludzi, toteż noc ta zwyczajowo była porą wyznań miłosnych, kojarzenia młodych par i swobodnych zachowań seksualnych, na które w tę jedną w roku noc zezwalały tradycje i obyczaj. W świetle źródeł etnograficznych jest to pozostałość magicznych zabiegów miłosnych i orgii obrzędowych, które na początku lata odbywały się na polanach leśnych i polach, aby przekazać ziemi ludzkie siły zapładniające i rozrodcze.
     Kościół przez wieki zwalczał zarówno te swobodne obyczaje, jak i rozwiązłość młodzieży oraz nieobyczajne pieśni erotyczne związane z obchodami świętojańskimi. W ich miejsce księża starali się nakłonić wiernych do praktyk religijnych ku czci św. Jana Chrzciciela oraz złączyć niektóre zwyczaje ludowe z tradycją chrześcijańską. W tradycji polskiej związki te widać przede wszystkim w nazwach uformowanych od imienia Jana Chrzciciela (noc świętojańska, ognie świętojańskie, deszcze świętojańskie itp.), w niektórych przysłowiach o św. Janie, w zachowanym w niektórych regionach (np. na Śląsku) obyczaju chodzenia do kościoła w wigilię i dzień św. Jana i święcenia ziół, gałęzi zielonych i liści oraz w dość dowolnym, swobodnym kojarzeniu wody, odgrywającej bardzo ważną rolę w obchodach świętojańskich, z wodą, w której zanurzali się wierni, a którą chrzcił św. Jan.
     
     Woda
     Woda jest jednym z ważniejszych atrybutów ludowych obchodów świętojańskich. We wszystkich regionach Polski obowiązywał zwyczajowy zakaz kąpieli w wodach rzek, strumieni, jezior przed nocą świętojańską. Wcześniejsza kąpiel grozić mogła utonięciem, porwaniem przez boginki wodne, duchy topielców, ukąszeniem przez wodnego gada oraz chorobami skóry. Dopiero woda „ochrzczona” przez św. Jana, w dniu lub w wigilię jego święta, „ogrzmiana” podczas czerwcowych burz i deszczów świętojańskich, ogrzana i oczyszczona odbitym w niej światłem słonecznym, „zakwitała”, tzn. była bezpieczna i nabierała życiodajnych mocy dodając kąpiącemu się siły, zdrowia, urody i sił erotycznych. Stąd też wziął się powszechny w całej Polsce zwyczaj kąpieli i zanurzania się w wodzie noc świętojańską oraz tarzania się nago po zroszonej trawie. W wielu regionach Polski z ludowymi obchodami świętojańskimi został związany racjonalny zwyczaj oczyszczania studzien w czerwcu, na św. Jana, aby „ochrzczona” przez niego woda studzienna przez cały rok była smaczna, czysta i zdrowa.
     
     
     Także ogień w noc świętojańską miał według wierzeń ludowych szczególną moc oczyszczającą, życiodajną i ochronną. W noc świętojańską na polach, wzgórzach, polanach leśnych i nad wodami rozpalano wielkie ogniska, zwane sobótkami, krzesząc deskami iskrę na nowy, młody, żywy ogień. Od iskry podpalano stos gałęzi i chrustu, niekiedy ułożony wokół przyniesionych z lasu drzewek. Budowa stosu należała do zwyczajowych obowiązków kawalerów. Wokół sobótek tańczyły nocą biało ubrane dziewczęta, w wiankach na głowie, przepasane aż trzy razy rosnącym także na Ziemi Elbląskiej zielem bylicy.
     Do ognia przychodziły także przepasane bylicą kobiety zamężne. Bylica miała je ochronić od chorób, bólów krzyża i kości, zwłaszcza podczas zbliżającej się ciężkiej pracy przy żniwach, zapewniać płodność i lekkie porody. Aby zapewnić sobie te wszystkie dary, kobiety wrzucały w płomienie pęczki ziela. Nad ranem chłopcy popisywali się zręcznością i skokami przez dogasające ognisko. Czasami skakano przez ogień parami, chłopcy i dziewczęta, trzymając się mocno za ręce, ze splecionymi palcami. Skok udany przez ognisko ze złączonymi dłońmi wróżył im szybki ślub i udane pożycie małżeńskie.
     Ogień świętojański mógł także płoszyć i niszczyć czarownice, zwłaszcza jeśli paliły się w nim zioła uznane za czarodziejskie, takie jak bylica. Wierzono, że jeśli ziele trzeszczy w ogniu i sypią się iskry, to krzyczy paląca się w nim czarownica i trzeszczą złe czary.
     Na Pomorzu, Warmii i Mazurach przez całą noc świętojańską płonęły ustawione na palach smołowane deski, które czasami staczano z góry albo płonące puszczano na wodę, aby oświetlały nocne zabawy i niweczyły zły urok.
     W noc świętojańską pasterze górscy, tak jak w całej Polsce, palili ognie, wróżyli i szukali kwiatu paproci. Od pochodni rozpalonych w sobótce oraz od wybranych z ogniska przed świtem żarzących się węgli rozpalano na szczęście i przeciwko czarom wygaszone wcześniej wszystkie ognie domowe.
     
     Czarownice
     W przesilenie letnie według wierzeń ludowych wzmagać się miała aktywność czarownic. W całej Polsce wierzono, że w noc świętojańską odbywają się ich sabaty na Łysych Górach, wyuzdane zabawy i szalone harce na miotłach. Toteż do ognisk świętojańskich wrzucano stare miotły, aby zniszczyły i wymiotły zły czar. W tym samym celu miotły złożone na krzyż kładziono przed każdym chlewem albo opierano je o drzwi stajen i obór. Bydło i trzodę starannie zamykano w oborach i nie wypuszczano na pastwisko. Na drzwiach domów i wrotach budynków gospodarskich kreślono znak krzyża kredą święconą w Święto Trzech Króli, której bały się czarownice, aby uniemożliwić im wejście do środka i aby nie wyssały krowom mleka.
     Dla ochrony przed czarownicami w noc świętojańską biły dzwony w kościołach, przy ogniskach strzelano z rusznic, chłopcy biegali wokół ognia hałasując drewnianymi grzechotkami. W ogniu palono bylicę, łopian, dziewięciornik, krzyżowe ziele, a świeże zioła, zwłaszcza bylicę i liście łopianu, rzucano na dachy obór.
     
     
     W wigilię św. Jana zbierano rośliny i zioła sprawdzone w domowym lecznictwie ludowym, a więc dziurawiec, zwany zielem świętojańskim, piołun, macierzankę, biedrzeniec, kwiaty czarnego bzu, kopytnik, rosiczkę. Obłamywano także i wraz z ziołami święcono w kościele gałązki klonu, leszczyny, dębu i buku. Gałązkami tymi i liśćmi łopianu majono domy na powitanie lata i przeciw czarom, wbijano je w skiby zagonów na dobry wzrost roślin i urodzaj warzyw i zbóż, a w każdym rogu pola przeciwko burzy i gradobiciu, przywiązywano je także krowom do rogów, aby ustrzec je od uroku. Do najbardziej znanych i powszechnie stosowanych świętojańskich roślin miłosnych zaliczał się nasięźrzał (nasięźrał). Za dnia dziewczęta wyszukiwały jego krzaczki, rosnące zwykle na obrzeżach polan leśnych, a o północy, rozebrane do naga i skąpane w nocnej rosie, zrywały go wypowiadając zaklęcie, znane w wielu regionach Polski: „Nasięźrzele, rwę cię śmiele Pięcią palcy, szóstą dłonią, Niech się chłopcy za mną gonią”. Po czym biegły do domu, po drodze wrzucały na siebie odzież i nie oglądały się za siebie, wierząc, że ich ciało nabrało wielkiego, erotycznego powabu. W świętojańskich zabiegach miłosnych stosowany był także lubczyk, który zakochane dziewczyny parzyły i dodawały chłopcom do wódki, aby odwzajemnili ich miłość. Chłopcy natomiast dawali wybranym dziewczynom do zjedzenia kawałek chleba, który przez cały dzień nosili pod koszulą.
     
     
     Kwiat paproci
     W całej Polsce o północy poszukiwano mitycznego kwiatu paproci, który według legendy dawał szczęście w miłości, niezwykłą mądrość i bogactwo. Oczywiście znaleźć go mogli tylko ludzie o wielkiej odwadze i prawości.
     Ponieważ według legendy kwiat paproci rozkwita tylko o północy na krótką chwilę i strzegą go aktywne w przełomowe noce czarownice, diabły i różne potwory, należało go zerwać dokładnie o północy z zachowaniem różnych zwyczajowych procedur ochronnych, np. poszukujący kwiatu rozbierali się do naga, przepasywali na krzyż zielem bylicy, różańcem, szkaplerzem, trzymali w ręku Ewangelię lub modlitewnik, kreślili wokół krzaczka krąg kredą poświęconą w Trzech Króli i stali w nim czekając na zakwitnięcie paproci, rozścielali pod krzakiem przyniesione ze sobą cienkie białe sukno, płótno, a najlepiej obrus z ołtarza, przy którym w Boże Ciało była odprawiana Msza św.
     Gdy pojawił się kwiat, należało strącić go na płótno, lekko potrząsając paprocią, zawinąć go w nie i mocno zawiązać węzeł. W przeciwnym razie kwiat rozwiewał się w powietrzu i znikał. Tak zdobyty kwiat paproci należało w milczeniu przynieść, nie oglądając się za siebie, do domu i położyć go na ołtarzyku domowym. Wówczas na dom i domowników miało spłynąć szczęście i wszelkie dobro, a we wszystkich schowkach i skrzyniach pojawiać się złote monety.
     Według innej legendy kwiat paproci można było zachować i korzystać z jego dobroczynnych mocy, jeśli natychmiast po zerwaniu ukryło się jego płatek w ustach, pod językiem, w bucie lub w ranie wcześniej naciętej na dłoni. Wówczas paproć prowadziła znalazcę do miejsc szczęśliwych, dawała mu dar jasnowidzenia i, gdy tego potrzebował, niewidzialność. Paproć zapewniała też powodzenie we wszystkich przedsięwzięciach i dobrobyt do końca życia. Tak naprawdę poszukiwanie kwiatu paproci w noc świętojańską bywało najczęściej pretekstem do spotkań zakochanych i miłosnych wyznań.
     
     Wianki
     O północy panny na wydaniu puszczały wianki na wodę, symbol ich dziewictwa, uplecione z różnych ziół i kwiatów, których ilość i rodzaj określał zwyczaj regionalny.
     Wianki świętojańskie przytwierdzano do deseczek, oświetlano przylepionymi na nich świeczkami. Obserwując, jak płyną, dziewczęta wróżyły sobie, co je czeka w miłości i małżeństwie. Ziele na wianki należało rwać za plecami, nie odwracając się za siebie. Uwity z nich wianek dziewczęta wkładały pod poduszkę w nadziei, że w noc świętojańską przyśni się im narzeczony; niekiedy po omacku wiązały zerwane trawy, a jeśli utworzyło się z nich jedno lub - lepiej - dwa kółka, przypominające obrączki, można było spodziewać się ślubu na jesieni.
     Wianek świętojański zawieszony na drzwiach domu oznaczał, że jest w nim panna na wydaniu i czeka na konkurenta. W wielu regionach Polski dziewczęta wróżyły sobie rzucając wianek trzykrotnie przez ramię na rosnące w pobliżu drzewo. Gdy zaczepił się o gałąź za pierwszym rzutem, wróżył ślub w ciągu roku, za drugim za dwa lata; rzuty chybione oznaczały staropanieństwo.
     Czasem dziewczyny rzucały za siebie po dwa wianki, jeśli upadły blisko siebie, zapowiadały szybkie skojarzenie młodej pary. Najbardziej znaną i powszechnie stosowaną wróżbą nocy świętojańskiej było rzucanie do wody oświetlonych wianków. Często puszczano na wodę po dwa wianki i z uwagą je obserwowano: jeśli płynęły równo, spokojnie i zbliżyły się do siebie, uważano, że jest to oznaka odwzajemnionego uczucia i szybkiego zamążpójścia. Znakiem odwzajemnionej miłości i poważnych zamiarów było wyławianie wianka przez skaczących do wody chłopców lub rybaków. Natomiast złym znakiem było wirowanie wianka, zaplątanie w szuwarach, zwłaszcza blisko brzegu, zgaśniecie świeczki, utonięcie. Wróżyło to dziewczynie nieodwzajemnioną miłość, długie lata oczekiwania na męża, różne niepowodzenia życiowe, staropanieństwo, chorobę, a nawet przedwczesną śmierć.
     Jeśli w pobliżu wsi nie było naturalnego zbiornika wody, dziewczęta wróżyły sobie puszczając wianki do misy z wodą i łapiąc je ustami. Wianki świętojańskie były pomocne także w stawianiu prognoz dotyczących zdrowia i życia. Wianek świętojański upleciony z dziesięciorga ziół wkładano na głowę choremu i przeciągano go pod krzakiem bzu. Jeśli podczas zabiegu wianek nie zsunął się z głowy, uważano, że choroba jest uleczalna i ustąpi szybko pod wpływem ziół, nabierających niezwykłej mocy w noc świętojańską.
     
     I choć dziś wydaje nam się to wszystko śmieszne i niedorzeczne, jednego na pewno odmówić naszym przodkom nie można-pomysłowości. Przy zastosowaniu niekiedy wręcz dziecinnych procedur umieli się świetnie bawić, czego na tę noc świętojańską wszyscy sobie życzmy.
mk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama