UWAGA!

Dlaczego lubimy czytać o wojnie?

 Elbląg, Dlaczego lubimy czytać o wojnie wyjaśniał historyk i nauczyciel Piotr Imiołczyk
Dlaczego lubimy czytać o wojnie wyjaśniał historyk i nauczyciel Piotr Imiołczyk (fot. dk)

Na to i inne pytania próbowaliśmy znaleźć odpowiedź podczas dzisiejszego (7 listopada) spotkania w ramach cyklu „Książki, które wstrząsnęły światem”, które poprowadził elbląski historyk i nauczyciel, Piotr Imiołczyk.

W przededniu Święta Niepodległości wracamy myślami do przeszłości, doceniając bohaterskie czyny naszych przodków, wspominamy czasy okrutnej wojny i walkę ginących na polu chwały żołnierzy. O tym, dlaczego lubimy czytać o wojnie, można było porozmawiać podczas dzisiejszego spotkania z elbląskim historykiem. Tym razem bohaterem wieczoru była książka Ericha Marii Remarque’a „Na zachodzie bez zmian”.
       - Remarque’a nie tyle interesuje przebieg samej walki, kto w niej uczestniczy, kto jest czyim wrogiem – mówi Piotr Imiołczyk. - Interesuje go los jednostki, a z tej pozycji wojna wydaje się absolutnym totalnym chaosem, absolutną, totalną zagładą, absolutnym dbaniem tylko i wyłącznie o swój własny interes. A ten interes na polu walki to nic innego jak tylko przeżyć.
       Inspiracją dla Remarque’a były dzieła innych wybitnych pisarzy. Wojna jako chaos pojawia się po raz pierwszy u Stendhala. Widziana z pozycji jednostki jawi się tu jako chaos, śmierć i strach. Obraz ten uzupełnił i zbudował na nowo Lew Tołstoj w „Wojnie i pokoju”.
       - W latach 1920 – 33 podobnych książek jak ta Remarque’a powstało około sześć tysięcy – mówi Piotr Imiołczyk. – Można by było ocenić ją jako banał. Dlaczego więc wywołała taką skalę emocji? „Na zachodzie bez zmian” to opowieść o klasie, która udaje się na wojnę. Wszyscy bohaterowie książki giną, a wraz z nimi i główny bohater. Jednak nie o samą opowieść tu chodzi – dodaje historyk. – Chodzi tu o to, co te osoby doznają. Najbardziej przerażające jest to, gdy główny bohater uświadamia sobie, że wszystko to, co było kiedyś tj. normalne życie przed wojną, nie ma już znaczenia. Jego pokolenie nie ma przyszłości. Dlaczego nie ma? Bo olbrzymia skala śmierci, jaką doznało podczas działań wojennych, zabiła w nim poczucie przeszłości i przyszłości. Pozostała jedynie teraźniejszość, a ona może skończyć się tylko śmiercią. Przerażające jest to, że wojna w sposób totalny potrafi zabić człowieka i jakby wbić go w teraźniejszość.
       Dlaczego więc tak bardzo lubimy czytać o wojnie? – Książki, w których wojna nie występuje, należą do rzadkości i mówiąc szczerze, są nudne – mówi historyk. - Jaka miłość czy pożądanie są bardziej plastyczne i pobudzające zmysły niż te, które toczą się w okowach wojny, olbrzymich scen batalistycznych i śmierci? Nie było epoki historycznej, w której wojna nie zostałaby opisana w jej rzeczywistym kształcie, w której romantyzm znikał wyjątkowo szybko, a cierpienie fizyczne i psychiczne, ból i strach trwały wyjątkowo długo.
       Nie ma więc nic lepszego niż dobra lektura na długie listopadowe wieczory.
      
dk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Bo nic tak nie cieszy, jak cudze nieszczęście.
  • To prawdziwy historyk z pasja ma przeogromna wiedze ktora przekazuje innym mialam okazje duzo sie od P. Imiolczyka nauczyc i za to dziekuje mu bardzo
  • Myślę, że nie masz tu racji. Można sobie poczytać o cudzym nieszczęściu w postaci zawodu miłosnego, utracenia majątku czy nawet dramatu miłości i przyjaźni w czasach wojny. Ale czytanie o masakrach wojennych opisanych w tak dosadny sposób, jak np. u Remarque'a, trzeba czasem rozkładać na raty - tak jest to ciężkie. Myślę, że - oprócz powodów podanych przez p. Imiołczyka, które zresztą nie do każdej literatury się odnoszą, bo np. w "Na Zachodzie. .. nie ma żadnego wątku romansowego - czytamy o wojnie, żeby lepiej ją poznać. W szkole uczą nas raczej o jej podniosłej stronie (i tylko w kontekście Polaków na wojnie - polski naród jako "mesjasz narodów", jako ofiary, jako napadnięci itp. ) w imię hasła "Bóg, honor, ojczyzna", w szkolnej literaturze nie ma takiej masakry na froncie, jak u Remarque'a, dlatego poznajemy zupełnie inny wymiar tragedii wojennej. Myślę też, że czytając o wojnie utwierdzamy się w przekonaniu, które chyba każdy normalny człowiek czuje pod skórą - że wojna jest zawsze złem totalnym, obojętnie jakie "korzyści" by przyniosła.
  • Dla dzieci są gry wojenne w komputerze, gdzie maluch z radością rozwala przeciwnika, dla młodzieży są setki filmów w telewizorach z ludźmi, którzy się zabijaja, podpalają samochody i dają jakąś bardziej wesołą i emocjonującą rozrywkę niż czterej pancerni. Dla "dorosłych" są ustawki i zadymy pomeczowe i nie tylko, gdzie mogą w realu z radością przywalić maczetą lub pałą prawdziwemu, żywemu człowiekowi. Upieram się jednak, że cudze nieszczęście cieszy. Oczywiście nie wszystkich, ale wielu, bardzo wielu.
Reklama