UWAGA!

Dlaczego warto zastrzec nazwę sklepu internetowego?

 Dlaczego warto zastrzec nazwę sklepu internetowego?

Nazwę sklepu internetowego można chronić, zastrzegając ją jako znak towarowy w Urzędzie Patentowym. Prawo jednak do tego nikogo nie zmusza. Można w ten sposób prowadzić swój biznes latami i nie czuć takiej potrzeby. Pojawia się więc naturalne pytanie o to, co taka rejestracja daje, oraz czy znak niezarejestrowany nie korzysta z żadnej ochrony?

Rejestrując znak towarowy uzyskujesz na niego monopol
       Przepisy regulujące rejestrację znaków towarowych znajdziemy w ustawie Prawo własności przemysłowej. W art. 120 możemy przeczytać, że:
       Znakiem towarowym może być każde oznaczenie, które można przedstawić w sposób graficzny, jeżeli oznaczenie takie nadaje się do odróżnienia towarów jednego przedsiębiorstwa od towarów innego przedsiębiorstwa.
       W praktyce przedsiębiorcy najczęściej decydują się na rejestrację nazwy lub logo firmy. Każda z tych opcji ma swoje wady i zalety, które szczegółowo omówiłem w nagraniu:
      
      
       Artykuł 153 mówi z kolei, że:
       Przez uzyskanie prawa ochronnego nabywa się prawo wyłącznego używania znaku towarowego w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej.
       To prawda, że zastrzegając znak towarowy, dostajemy na niego monopol prawny. Należy jednak pamiętać, że jest on w kilku miejscach ograniczony.

       Po pierwsze do towarów i usług, które wskazaliśmy w zgłoszeniu. Oznacza to, że możemy zakazać używania podobnego znaku jedynie naszej konkurencji. Nie mamy monopolu absolutnego na samo słowo. 
       Po drugie monopol dotyczy określonego terytorium ochrony. Jeżeli znak zarejestrowaliśmy w Urzędzie Patentowym RP ochrona obejmuje jedynie nasz kraj. Jeżeli rejestracja dotyczyła znaku unijnego zakres ochrony obejmie aż 28 krajów, w tym Polskę.
       Sama ochrona nie trwa wiecznie... choć teoretycznie mogłaby. 
       Prawo ochronne przyznawane jest na 10 lat z możliwością przedłużenia na kolejne tego typu okresy. Ochrona znaku będzie więc trwała tak długo, jak długo nie zapomnimy o jej przedłużeniu. Tym sposobem, najstarszy znak towarowy na świecie, czeska marka piwa Pilzner, korzysta z takiej ochrony już niemal 160 lat. Korzyści z zastrzeżenia nazwy sklepu jest wiele. Możesz o nich przeczytać m.in tutaj: https://znakitowarowe-blog.pl/dlaczego-warto-zastrzec-marke-firmy/.
        
       Znak zarejestrowany posiada podwyższony poziom ochrony
       W następstwie rejestracji Urząd Patentowy przyznaje świadectwo ochronne. Ten niepozorny dokument jest o tyle ważny, że zawiera informacje o zakresie ochrony. Można z niego wyczytać:
       - komu przysługują prawa do znaku;
       - czy zarejestrowano odmianę słowną (nazwę) czy słowno-graficzną (logo);
       - jakie wskazano towary i usługi;
       - od kiedy obowiązuje ochrona.
       Upraszczając, w następstwie rejestracji jednoznacznie ustalane są granice prawnej ochrony Twojej marki. To ważne, ponieważ jeżeli dojdzie do sporu, bardzo łatwo to wykażesz. Wszystko ograniczy się wtedy do przedłożenia świadectwa do akt. Samo postępowanie będzie miało jedynie na celu ustalenie, czy konkurent swoim działaniem naruszył przysługujące Ci prawa, czy nie.
       Jeżeli w takim sporze powołasz się jedynie na prawa do znaku niezarejestrowanego (np. opierając się na ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji), to musisz znaleźć szereg dowodów:
       - na to od kiedy danej nazwy używasz;
       - do oznaczania jakich towarów i usług;
       - na jakim terytorium.
       Z samego faktu pierwszeństwa używania danego oznaczenia nie można wyciągać wniosków, że na daną nazwę mamy wyłączność ogólnopolską. Ten minimalny poziom ochrony może obejmować ledwie miasto, w którym działasz. Zakres ochrony znaku niezarejestrowanego za każdym razem będzie indywidualnie ustalany przez sąd. Prowadzenie więc sporu o te przepisy jest więc dużo bardziej nieprzewidywalne.
       Więcej na ten temat mówiłem w nagraniu:
      
        
       Zastrzegając znak towarowy uniemożliwiasz kradzież marki
       Wbrew pozorom kradzież nazwy sklepu jest możliwa.
       Wykorzystuje się do tego Urząd Patentowy. Jako że panuje tam zasada „kto pierwszy ten lepszy”, znak towarowy zostanie zarejestrowany na tego, kto o to wystąpi. W trakcie całego postępowania ekspert rozpatrujący sprawę nie będzie badał czy na rynku są już podmioty korzystające z podobnej nazwy. A to oznacza, że w przeciągu około 6 miesięcy nasz konkurent, były wspólnik lub pracownik może się stać posiadaczem praw wyłącznych do nazwy sklepu.
       Takie postępowanie nie jest zresztą niczym wyjątkowym. Spory o marki najczęściej opierają się o to, że jedna ze zwaśnionych stron rejestruje na siebie znak towarowy.
       Jeżeli do tego dojdzie, sytuacja jest niezwykle niebezpieczna dla właściciela sklepu internetowego. Przeciwnik, powołując się na przyznane mu przez Urząd Patentowy świadectwo rejestracji, może podjąć próbę przejęcia domeny internetowej, na której działa sklep. Składając pozew do Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych, na wyrok czeka się ledwie kilka miesięcy.
       Alternatywnie, przed złożeniem pozwu przeciwnik może wnioskować o zabezpieczenie towaru. Sąd może się na to zgodzić, jeżeli uzna, że naruszenie prawa zostało dostatecznie uprawdopodobnione.
       Tych zagrożeń da się uniknąć, jeżeli wcześniej sami zarejestrujemy nazwę sklepu internetowego. Formalnościami może się dla nas zająć rzecznik patentowy.
      
        
       Nie każdą nazwę sklepu internetowego da się zarejestrować
       Najczęstszym błędem popełnianym przez właścicieli sklepów internetowych jest wchodzenie w nazwy ogólnoinformacyjne. Nazwa typu rowery.pl dla sklepu z częściami rowerowymi wydawać się może bardzo atrakcyjna marketingowo. W końcu każdy łatwo zapamięta adres takiej domeny.
       Problem jednak w tym, że tego typu określeń nie da się zmonopolizować w wersji słownej. Ekspert, jeżeli uzna, że dana nazwa jednoznacznie wskazuje na rodzaj oferowanych towarów lub usług – odmówi przyznania ochrony. Przepisy wyraźnie mówią, że nie można zarejestrować znaku towarowego, który nie nadaje się do odróżniania towarów lub usług. Przykładowo odmowę uzyskał znak towarowy „piwo bydgoskie” do oznaczania piwa.
       Konsekwencją wejścia w nazwę opisową będzie nie tylko to, że naszego znaku nie zarejestrujemy, ale również to, że nie będziemy mogli zakazać konkurencji posługiwania się taką nazwą. W efekcie po kilku latach rozwijania swojej marki możemy walczyć z licznymi naśladowcami, którzy będą chcieli uszczknąć coś z naszego sukcesu.
       Od zasady nierejestrowania nazw opisowych jest jeden wyjątek. Chodzi o przypadek, kiedy marka uzyskuje tak dużą popularność, że nagle jej nazwa zaczyna kojarzyć się z jednym przedsiębiorcą. Nie jest to proste do wykazania, ale możliwe. Ta sztuka udała się marce eObuwie.
       O wtórnej zdolności odróżniającej szczegółowo mówiłem w nagraniu:
      
       Nie zapomnij o badaniu znaku towarowego

       Choć istnienie identycznych lub podobnych znaków towarowych nie jest badane przez eksperta, może to uniemożliwić przyznanie Ci ochrony. Właściciele takich znaków mają możliwość z jednej strony złożyć sprzeciw do rejestracji, a z drugiej wnieść o jego unieważnienie.
       Oznacza to, że wybierając nazwę dla naszego sklepu, powinniśmy wcześniej zrobić pełną analizę prawną marki. W przeciwnym wypadku nie tylko swojego znaku nie zarejestrujemy, ale narażamy się na niebezpieczeństwo naruszenia cudzych praw. Może to doprowadzić do sytuacji, że po latach inwestowania w promocję stracimy domenę internetową, będziemy zmuszeni do zmiany nazwy i zapłaty odszkodowania.
       Robiąc takie badanie, należy pamiętać, że przeszkodę stanowić będą nie tylko znaki identyczne, ale i podobne. Dokonując porównania trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy nasz znak nie będzie przypadkiem wprowadzał klientów w błąd. W sytuacjach granicznych mogą pojawić się wątpliwości. Co ważne nie jest istotne czy w naszej ocenie znaki się różnią. Ważne jest jak w danej sprawie zadecyduje sąd lub Urząd Patentowy. 
       I właśnie z tego powodu warto badanie znaku zlecić rzecznikowi patentowemu. 
       Chodzi o to, że przepisy niewiele mówią jak oceniać podobieństwo znaków towarowych. Wszelkie reguły kolizyjności wypracowały europejskie i polskie sądy. Chcąc odpowiedzieć na pytanie, czy znaki są podobne, należy znać orzecznictwo z ostatnich 20 lat.
      

       ----- materiał płatny ------
      

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie