Czy w Elblągu mógłby powstać tor do driftu, sportu motorowego rozwijającego się prężnie na całym świecie? Taki pomysł ma jeden z elblążan, który ściga się takim driftowym autem na torach w Anglii. Co o tym sądzicie?
Drift to technika jazdy autem tylnonapędowym w kontrolowanym poślizgu, od niej wzięła się nazwa sportu motorowego, który powstał w 2006 roku w Japonii. Od tego czasu zyskał on sporą popularność także w Stanach Zjednoczonych, Australii i Wielkiej Brytanii, zawody driftowe odbywają się również w Polsce. Czy w Elblągu też mogłyby się odbywać? To marzenie elblążanina Michała Kruszyńskiego, mieszkającego obecnie w Anglii, który chciałby, by w rodzinnym mieście powstał tor do driftu.
- W Elblągu brakuje rozrywki dla młodych ludzi. Są co prawda organizowane jazdy bez celu, ale jest też sporo wypadków samochodowych, spowodowanych przez młodych, często nietrzeźwych kierowców. Zamiast szaleć na ulicach miasta mogliby ćwiczyć swoje umiejętności na takim torze – mówi Michał Kruszyński. - Od dziecka lubiłem grzebać przy autach, jestem mechanikiem samochodowym, obecnie mieszkam w Anglii, gdzie zaraziłem się pasją do aut driftowych. Razem z kolegą przerobiliśmy nawet BMW E36 2.5 do tego sportu. W Wielkiej Brytanii takie zawody są bardzo popularne, dlaczego Elbląg ma być gorszy? Marnuje się tyle terenu w mieście, na przykład przy ul. Lotniczej po koszarach wojskowych. To idealne miejsce do organizacji zawodów, wystarczy tylko wylać asfaltowy tor.
Elblążanin tym pomysłem chce zainteresować władze miasta. - Mam nadzieję, że przekonam prezydenta, że to fajna inicjatywa, która może do Elbląga ściągnąć ludzi z Trójmiasta i innych miast. Będę w marcu w Elblągu, by na ten temat rozmawiać – twierdzi pan Michał, który uważa, że na taką inwestycję pieniądze powinny pochodzić z budżetu miasta.
Pomysł pana Michała popiera na razie sto osób, które są członkami grupy „Drift Elbląg”, utworzonej na Facebooku. Co o tym sądzicie?
- W Elblągu brakuje rozrywki dla młodych ludzi. Są co prawda organizowane jazdy bez celu, ale jest też sporo wypadków samochodowych, spowodowanych przez młodych, często nietrzeźwych kierowców. Zamiast szaleć na ulicach miasta mogliby ćwiczyć swoje umiejętności na takim torze – mówi Michał Kruszyński. - Od dziecka lubiłem grzebać przy autach, jestem mechanikiem samochodowym, obecnie mieszkam w Anglii, gdzie zaraziłem się pasją do aut driftowych. Razem z kolegą przerobiliśmy nawet BMW E36 2.5 do tego sportu. W Wielkiej Brytanii takie zawody są bardzo popularne, dlaczego Elbląg ma być gorszy? Marnuje się tyle terenu w mieście, na przykład przy ul. Lotniczej po koszarach wojskowych. To idealne miejsce do organizacji zawodów, wystarczy tylko wylać asfaltowy tor.
Elblążanin tym pomysłem chce zainteresować władze miasta. - Mam nadzieję, że przekonam prezydenta, że to fajna inicjatywa, która może do Elbląga ściągnąć ludzi z Trójmiasta i innych miast. Będę w marcu w Elblągu, by na ten temat rozmawiać – twierdzi pan Michał, który uważa, że na taką inwestycję pieniądze powinny pochodzić z budżetu miasta.
Pomysł pana Michała popiera na razie sto osób, które są członkami grupy „Drift Elbląg”, utworzonej na Facebooku. Co o tym sądzicie?
RG