Przejdźmy się chodnikami i alejami parkowymi w mieście, a spotka nas przerażający widok psich kup. Kupa przy kupie. Dosłownie. Póki nie ma wiatru i upałów, leżą sobie one i „upiększają” nasze miasto.
Gdy pojawi się cieplejsza aura, psie kupy zaczną wysychać, wiatr je zacznie rozpylać w elbląskim powietrzu, a ludzie zaczną to wdychać. Nawet przez myśl nikomu nie przejdzie, że te zarazki chorobotwórcze to z kup czyichś pupilków. A potem dziwimy się: dlaczego zachorowaliśmy?
Tylko, hm..., dlaczego czyjeś przyjemności muszą być „przyjemnościami” innych mieszkańców? W głowę zachodzę i nie znajduję na to odpowiedzi. Natomiast odpowiedzieć można by tak: wszystko dzieje się za przyzwoleniem prawa elbląskiego, bo jak dotąd, nikogo nie spotkała żadna kara za pozostawienie na trawniku czy wręcz na chodniku kupy swojego pupilka.
Dlaczego właściciele nie zabierają tych kup do swoich domów, a przynajmniej nie usuwają ich i nie wrzucają do śmietnika? A może nasi decydenci też mają pieski i najzwyczajniej nie chce im się brudzić swoich rączek, by te kupy zebrać? I wygodniej im jest pozostawić to dla innych? Przecież wszyscy właściciele psów wolą upajać się widokiem swojego psa-pupilka. A obowiązki? Ooooo, to już nie dla nich.
Dziwne to zwyczaje i... przerażające.
A może by tak zaskarżać elbląski urząd o odszkodowanie za wdychanie zarazków z „fruwających” psich kup? Mam nadzieje, że elbląscy decydenci wcześniej coś zrobią z tym ogólnospołecznym problemem.
Tylko, hm..., dlaczego czyjeś przyjemności muszą być „przyjemnościami” innych mieszkańców? W głowę zachodzę i nie znajduję na to odpowiedzi. Natomiast odpowiedzieć można by tak: wszystko dzieje się za przyzwoleniem prawa elbląskiego, bo jak dotąd, nikogo nie spotkała żadna kara za pozostawienie na trawniku czy wręcz na chodniku kupy swojego pupilka.
Dlaczego właściciele nie zabierają tych kup do swoich domów, a przynajmniej nie usuwają ich i nie wrzucają do śmietnika? A może nasi decydenci też mają pieski i najzwyczajniej nie chce im się brudzić swoich rączek, by te kupy zebrać? I wygodniej im jest pozostawić to dla innych? Przecież wszyscy właściciele psów wolą upajać się widokiem swojego psa-pupilka. A obowiązki? Ooooo, to już nie dla nich.
Dziwne to zwyczaje i... przerażające.
A może by tak zaskarżać elbląski urząd o odszkodowanie za wdychanie zarazków z „fruwających” psich kup? Mam nadzieje, że elbląscy decydenci wcześniej coś zrobią z tym ogólnospołecznym problemem.